W aferę korupcyjną w Kompanii Węglowej S.A. zamieszany jest bliski znajomy premiera Waldemara Pawlaka i Eugeniusza Postolskiego, wiceministra gospodarki odpowiedzialnego za górnictwo.
Na początku roku czeskie gazety ujawniły, że w areszcie w Polsce od listopada siedzi Roman Vank, prezes handlującej węglem spółki Tschas-Trade z Ostrawy.
Za Olzą wybuchł skandal, bo zatrzymany przez ABW na Śląsku w listopadzie przedsiębiorca jest ważną personą czeskiego świata biznesu. Nad Wisłą nikogo jego wpadka nie zainteresowała. A szkoda. W tle afery są służby specjalne i politycy wszystkich niemal opcji.
To także dowód na to, że afery węglowe nadal mają się dobrze, bo "czeski łącznik" wpadł, bo był głupi.
Inżynier Roman Vank został zatrzymany zaraz po tym, jak wręczył Krzysztofowi Miśce, ówczesnemu wiceprezesowi Kompanii Węglowej SA, łapówkę. Miał pecha - Miska w latach 90. był oficerem kontrwywiadu. W Kompanii Węglowej podlegały mu m.in. sprawy związane z handlem węglem.
Ale po kolei. Historia rozpoczyna się ponad rok temu. Miśka, kiedy został wiceprezesem KW S.A., największej spółki węglowej, sprawdził i niemal od razu zerwał dziesięcioletnią umowę podpisaną w 2005 roku przez Zarząd KW S.A. z Tchas-Trade na dostawę węgla zagranicę dla czeskiego koncernu CEZ.
- Kontrakt był niekorzystny dla Kompanii Węglowej, bo niepotrzebnie wprowadzał ogniwo pośrednika, którym był Tchas-Trade. Dlatego p o analizie postanowiłem zerwać umowę. Wtedy ambasador Czech napisał na mnie oficjalną skargę do prezydenta RP i premiera. Nic to nie dało, ale w czasie negocjacji ustaliliśmy, że obowiązywać będzie do 2008 roku - mówi Miśka. Pod tą kontrowersyjną umową widnieje podpis Maksymiliana Klanka, który był wówczas prezesem Kompanii Węglowej.
Po jednym ze spotkań w gabinecie Miśki, Vank zasugerował, że jest w stanie dać łapówkę za przedłużenie kontraktu. Miśka postanowił rozpocząć z biznesmenem „grę". Powiadomił o wszystkim Grzegorza Pawłaszka, prezesa KW. Ten wydał mu polecenie poinformowania o wszystkim ABW.
- W jednej z restauracji, gdzie mnie zaprosił na kolację, doszło do kontrolowanego wręczenia łapówki. Nie wiem dlaczego Vank na to się zdecydował, skoro wszyscy wiedzieli, że pracowałem wcześniej w służbach specjalnych - dziwi się Miśka.
Niewiele brakowało, aby Vank uciekł agentom ABW po tym, jak w restauracji w kopercie wręczył 5 tysięcy euro wiceprezesowi KW. Kiedy chcieli go zatrzymać w samochodzie, zablokował drzwi, i gnał w stronę przejścia granicznego. Na szczęście do kompromitacji nie doszło, i udało się go tam zatrzymać.
Katowicka Prokuratura Okręgowa potwierdza postawienie Vankowi zarzutów. - Podejrzany ma dwa zarzuty: obietnicę udzielenia łapówki w wysokości 400 tys. euro wiceprezesowi katowickiej Kompanii Węglowej oraz wręczenie 5 tys. euro. Zatrzymany został 29 listopada na przejściu granicznym w Zwardoniu Skalitem - mówi prokurator Marzena Matysik-Folga z katowickiej prokuratury. Biznesmen trafił na kilka miesięcy do aresztu.
Roman Vank pojawiał się na spotkaniach w Kompanii Węglowej z Sebastianem Czypionką. W katowickiej spółce węglowej zostawił wizytówkę, na której przedstawiał się jako „doradca prezesa Tchas-Trade".
- Kilka razy brałem udział w spotkaniach, które odbywały się w gabinecie wiceprezesa Kompanii Węglowej z prezesem Tchas-Trade Romanem Vankiem i Josefem Byrtusem, ówczesnym konsulem Czech. Rozmawialiśmy o kontrakcie i jego realizacji. Z resztą nie mam nic wspólnego - potwierdza Sebastian Czypionka.
Wicepremiera Pawlaka zna z czasów, kiedy obaj byli posłami Sejmu „kontraktowego" w 1989 roku. Pawlak był posłem z listy PSL, a Czypionka - PZPR. W roku 1995 r. Sebastian Czypionka został prezesem strategicznej spółki węglowej - Węglokoksu. Pomogła mu w tym znajomość z ówczesnym PSL-owskim ministrem przemysłu Klemensem Ścierskim.
Na Śląsku głośno wtedy było o tym, że to za sprawą Sebastiana Czypionki odwołano w roku 1996 ze sprawowanej od roku 1993 funkcji prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego Tadeusza Demela, zaś jego miejsce zajął ówczesny dyrektor KWK Makoszowy z Gliwickiej Spółki Węglowej, Eugeniusz Postolski.
Ten sam Postolski od listopada jest wiceministrem gospodarki odpowiedzialnym za górnictwo. To jeden z najbliższych współpracowników wicepremiera Pawlaka ze Śląska. Poznali się w 1993 roku; wtedy Postolski, wówczas dyrektor kopalni Makoszowy, pochodzący ze wsi pod Tarnowem, zaprosił lidera PSL do swojego gabinetu. Od tamtej pory obydwaj żyją w przyjaźni, są po imieniu i znajdują wspólny język, a Pawlak często był zapraszany na uroczyste Barbórki.
Na Śląsku w kregach górniczych mozna usłyszeć, że zarówno Ścierski i Czypionka doradzają Postolskiemu i Pawlakowi w sprawach górnictwa.
- Takich osób nie ma na liście oficjalnych doradców kierownictwa resortu gospodarki - mówi Mariusz Kozłowski z biura prasowego Ministerstwa Gospodarki. - Oficjalnie nie występują, ale bardzo często się spotykają - potwierdza wysoki rangę urzędnik branży górniczej ze Śląska.
Eugeniusz Postolski o aresztowaniu Romana Vanka dowiedział się od Miśki na początku grudnia. - Zażądał ode mnie szczegółowych informacji na ten temat. Odmówiłem, bo obowiązuje mnie tajemnica śledztwa. I tak się rozstaliśmy - wspomina Miśka. Razem z dwoma innymi członkami Zarządu Kompanii Węglowej kilka dni później został odwołany ze stanowiska. Decyzje o odwołaniu osobiście wręczył im wiceminister Postolski.
Inne tematy w dziale Polityka