Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU
5434
BLOG

Dlaczego Obama udzielił wywiadu szefowi Salonu24?

Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU Polityka Obserwuj notkę 70

Igor Janke przeprowadził krótki wywiad z prezydentem USA, co jest wielkim sukcesem całej platformy blogerskiej Salon24. Wszyscy zachodzą w głowę, jak to możliwe, że Barack Obama rozmawiał z szefem, tak wydawałoby się, małego gracza na rynku polskich mediów? Moim zdaniem odpowiedzi należy szukać nie tylko w tym, że Salon24 jest którymś z kolei wcieleniem Social Media, ale przede wszystkim w dobrej orientacji Amerykanów w realiach polskiej debaty publicznej. Tym samym Salon24 pokazał, że jest o wiele silniejszy niż spodziewałaby się tego bogata konkurencja skupiona wokół wielkich oligarchów medialnych w Polsce.

Pierwsze pytanie i pierwsza odpowiedź wywiadu z Obamą, to moim zdaniem umiejętna „zmyłka”, która daje szybką i łatwą do strawienia dla przeciętnego Kowalskiego odpowiedź „dlaczego Salon24”? Bo Salon, to media społecznościowe, a media społecznościowe są teraz w natarciu. Jakoś mnie to nie przekonuje.

Czy to już Social Media?

Związki Salonu24 z SM są o wiele słabsze niż próbują to wykazać Janke i Obama (Janke i Obama, fajnie brzmi, prawda? Może dzięki dobremu PR-owi związki te staną się silniejsze, gdy uda się fame przełożyć na żywą gotówkę). Społecznościowość Salonu wynika głównie z faktu, że jego istnienie opiera się na społeczności blogerów. I na tym koniec. Czy użytkownicy Salonu24 mogą uzupełniać profile o dane osobowe, urodziny, informacje o członkach rodziny, przyjaciołach, swoich o zainteresowaniach, poglądach politycznych, wstawiać ciekawe linki, filmy, dzielić się z innymi treścią interaktywną? Mogą to zrobić tylko za pomocą bloga i od biedy poprzez komentarze. To jednak za mało, by uważać Salon24 za „SM”. Technologia portalu nie daje salonowym blogerom nawet połowy funkcji znanych z Facebooka czy Nki. Salon24 jest serwisem typu Web 2.0, ucieleśnieniem owego paradygmatu, który wyposażył sieć w blogi i pozwolił na działania marketingowe za pomocą reklamy typu display wplecionej pomiędzy artykuły.

Salon24 albo śmierć

Pozostawiając na boku rozważania o charakterze specjalistycznym wróćmy do podstawowego pytania. Żeby dać na nie odpowiedź spróbujmy zastanowić się nad tym, jeżeli nie Salon24, to kto? Gdzie w polskich mediach jest przyjazny klimat do przyjęcia amerykańskiego prezydenta? W mainstreamie, który regularnie opluwa Stany Zjednoczone pielęgnując niechęć obywateli do Wielkiego Brata z hamburgerem w jednej ręce i Coca-Colą w drugiej? Obama miał o wiele mniejszy wybór, choć pewnie niejeden Lis czy Pacewicz stali w blokach startowych czekając na telefon z redakcji, żeby prędko zakładać krawat i polerować lakierki. Tymczasem noblista w randze prezydenta pokazał im środkowy palec.

Barack Obama mógł także wybrać, któryś z tzw. skrajnie prawicowych portali. Ale ze strategicznego powodu nie byłby to dobry ruch – mainstream zaatakowałby natychmiast amerykańską dyplomację, która jak widać ma świadomość do czego zdolni są cyngle z Czerskiej i Wiertniczej. Tak więc prezydent USA wylądował spokojnie w redakcji S24, która ma wszystko, aby zająć się dziennikarskim powitaniem „Gościa nr 1”.

Zły wizerunek USA

Problemy Amerykanów z polskimi mediami nie sprowadzają się wyłącznie do tego, że ci ostatni regularnie naśmiewają się z Wujka Sama. To przecież robi cały świat – Amerykanie są rzeczywiście trochę zabawni, a poza tym z kogoś się śmiać trzeba. USA pełni rolę grubego i źle ubranego kolegi z ławy szkolnej, który ma infantylne zainteresowania, ale także bogatych rodziców. Ci ostatni doszli do swojego majątku ciężką pracą i tego samego zamierzają nauczyć swojego syna. Tak więc młody Rockefeller dostaje kuksańce i prztyczki w nos od całej klasy – w inny sposób nie można mu zaszkodzić, bo przyjdą Starzy i zrobią bardachę u dyrektorki.

Jednak zła prasa dla Amerykanów, to zjawisko o wiele poważniejsze. O ile pamiętam zaczęło się od kryzysu finansowego. Amerykańska gospodarka zanurkowała, zbankrutowały banki, na krawędzi wypłacalności stanęły potężne koncerny motoryzacyjne, a gubernator Kalifornii zaczął przebąkiwać o widmie bankructwa. Z pewnością te problemy byłyby mniejsze, gdyby lewicowe dzienniki amerykańskie i radośnie podskakujący na wiwat dziennikarze z Europy nie rozpoczęli ujadania, że oto USA rozpoczyna swój marsz do zagłady. To było preludium psucia się stosunków USA z Europą, a także z Polską. Tak się bowiem składa, że Polska rozpoczęła kurs do Brukseli, skądinąd zarządzającej najbardziej zadłużoną i skorumpowaną organizacją świata (nie licząc establishmentu z Afryki). Problemy Grecji, Portugalii i Hiszpanii są tego dobitnym przykładem. Tak samo, jak struktury mafijne żerujące na gospodarce RFN; w szczególności na styku państwa i biznesu, tam, gdzie rozdawane są wielomiliardowe dotacje. Wokoło unijnych pieniędzy kręci się armia mafiozów w białych kołnierzykach, ale europejskie gazety jakoś o tym nie piszą.

Potem było już tylko gorzej. Polskie media rozpoczęły zaciekły antyamerykański kurs, jakiego nie powstydziłby się sam Władymir Putin. Kto wie, jak dużą rolę odgrywa ten ostatni w medialnej zadymie mające za zadanie zdyskredytować rząd USA w oczach Polaków. Argumenty? Już spieszę przedstawiać.

Proszę przypomnieć sobie wizytę Fotygi i Macierewicza w Stanach. Przedstawiciele polskiej opozycji wybrali się spotkać z kongresmenami, aby porozmawiać z nim na temat Katastrofy Smoleńskiej. Rzecznik rządu natychmiast ogłosił, że mamy do czynienia ze zdradą polskiej racji stanu. Reakcja polskiego rządu przypomniała wszystkim czasy Układu Warszawskiego, kiedy w amerykańskich imperialistów wycelowane były rakiety balistyczne dalekiego zasięgu. Polskie media momentalnie wysmarowały prasowe wrzutki, jak to USA współpracowała z nazistami, członkami Wermachtu i NSDAP wcielonymi do amerykańskiej armii w ramach Operacji Paperclip. Propaganda postanowiła skontrować oddolne działania prawicowych parlamentarzystów, którzy mieli za sobą poparcie armii niezależnych blogerów zajmujących się Katastrofą pod Smoleńskiem.

Czarę goryczy Amerykanów musiała przelać burza medialna, która rozpętała się po wypowiedzi Stuarta Eizenstata dotyczącej restytucji mienia żydowskiego. Sęk w tym, że Pan Eizenstat jest w dużo większym stopniu przedstawicielem PR-owskiego koncernu APCO Worldwide niż amerykańskiego Kongresu. Zachęcam do głębokiej analizy tego, co się wówczas działo. Jak to jest możliwie, że polskie media mające własnych spinów nakręcających antysemicką nagonkę zorganizowały tak skuteczną akcję dezinformacyjną? Przecież dyskusja w kwestii zwrotu żydowskiego mienia w największym stopniu toczy się w Polsce, gdzie działają – co zrozumiałe – najlepsi lobbyści i propagandziści zajmujący się powyższą kwestią. Tymczasem antysemickie odium spadło na Amerykanów z pierwszym słowem wypowiedzianym przez Stuarta Einzenstata. Cel powyższej akcji był oczywisty – żerowanie na antysemickich nastrojach w Polsce i skierowanie ich ostrza nie przeciw tym, co potrzeba, ale przeciwko wrogowi zza Atlantyku.

Tomasz Lis z Miedwiediewem w garści

Wobec powyższych faktów trudno było amerykańskiemu przywódcy przejść obojętnie. Dyplomacja Obamy musiała zareagować adekwatnie. I tą właśnie reakcją jest wywiad z Igorem Janke – nie umniejszając jego zasług na arenie polskich mediów, gdzie niezwykle trudno jest osiągnąć sukces na miarę Salonu24. Projekt Jankego w odpowiednim momencie rozpoczął działania promocyjne na międzynarodowych panelach dyskusyjnych, gdzie przyjeżdżają ważni gracze na rynku mediów. Dzięki temu już na starcie w międzynarodowej publicity zyskuje bardzo wiele. I tylko Tomasz Lis jest zawiedziony – przeprowadził wywiad z prezydentem. Ale był to prezydent Rosji. Ot, chichot historii.

  "Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (70)

Inne tematy w dziale Polityka