Niedawno część z nas emocjonowała się wnioskiem niektórych polityków lewicy, by postawić Jarosława Kaczyńskiego oraz Zbigniewa Ziobrę przed Trybunał Stanu. Sprawa Barbary Blidy, która sama do siebie strzeliła w odpowiedzi na przeszukanie ABW, rozpala polityczne spory. Tymczasem funkcjonariusze ABW zgodnie z prawem dokonali rewizji w poszukiwaniu dowodów przestępstwa – posłanka postanowiła albo odebrać sobie życie, albo podjąć próbę samookoaleczenia (wg. niektórych źródeł strzelała z tzw. broni bezpiecznej). Doprawdy trudno przypuszczać, że niewinna osoba mogłaby zdecydować się na podobny czyn. Natomiast lewica częściowo z zemsty, a częściowo ze względu na kampanię wyborczą rozpycha się łokciami w programach informacyjnych zaprzyjaźnionych mediów, aby tylko dołożyć PiS-owi. Czy lada moment nie okaże się, że to właśnie działacze SLD będą mieli wątpliwą przyjemność stanąć przed Trybunałem Stanu?
Taka możliwość istnieje i nie jest wynikiem działania wrogich „pisowskich ośrodków faszystowskiej reakcji”. O sprawie pisze dzisiejsza „Wyborcza”, czym wielu wprawia w zdumienie – najbliższa Rządowi Gazeta zwraca uwagę na groźbę „TS” dla rychłego koalicjanta partii Donalda Tuska:
„Politykom, którzy zgodzili się na powstanie eksterytorialnej, wyłączonej spod polskiej jurysdykcji bazy, grozi - jeśli dowody będą przekonujące - Trybunał Stanu.”
Gazeta Wyborcza bierze pod skrzydło Aleksandra Kwaśniewskiego i broni jak może, by ten ostatni nie został powiązany z tajnymi więzieniami CIA. Oczywiście obrona Kwaśniewskiego nie może wyglądać inaczej niż tak, że Kwaśniewski o więzieniach miał nic nie wiedzieć. Ba, gdy się dowiedział, rzekomo podniósł wielkie larum i jak przystało na Wielkiego Przyjaciela Moskwy zaprotestował w imię polskiej racji stanu i praw człowieka, które szczególnie w bloku wschodnim muszą być respektowane.
Problem w tym, że Kwaśniewski przez lata szedł w zaparte, że żadnych amerykańskich nie ma i nie było. Przeszukując internetowe wydania prasy łatwo natknąć się na wiele artykułów bądź z bezpośrednimi wypowiedziami byłego prezydenta, bądź dziennikarskie recenzje jego opinii. Polecam do tego celu użyć kwerendy Google, która polega na wpisaniu polecenia datarange i dat w kalendarzu juliańskim. Przelicznik juliański łatwo wyszukać w sieci. Oto, co znajdujemy:
[Gazeta.pl, 15 kwietnia 2009] Więzień CIA w Polsce nie było - oświadczył dziś w Kijowie były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. Dodał, że powracanie do tego tematu jest działaniem, które szkodzi interesom narodowym. Powtarzałem to i powtarzam po raz nie wiem który. Współpraca wywiadowcza między Polską a Stanami Zjednoczonymi istniała i istnieje. Tajnych więzień CIA w Polsce nie było. Nic więcej nie mam do dodania - powiedział były prezydent w rozmowie z polskimi dziennikarzami akredytowanymi na Ukrainie.
[Wirtualna Polska 8 września 2010] Polska nie ma nic wspólnego z rzekomym torturowaniem na terenie naszego kraju więźniów CIA - oświadczył były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Powtórzył, że w Polsce nie było tajnych więzień CIA.
Biorąc najnowszy artykuł Wyborczej za dobrą monetę Kwaśniewski w pewnym stopniu mija się z prawdą. To nie tak, że były prezydent się wściekł, gdy dowiedział się o więzieniach w Polsce i zrobił raban w mediach. Wyborcza podaje, że już 2003 roku wiedział o sprawie, gdyż przeprowadził znamienną rozmowę z George Bushem Juniorem. W takim razie dlaczego przez wiele lat, o czym świadczą komunikaty prasowe, Kwaśniewski wypierał się jakichkolwiek związków ze sprawą więźniów z bliskiego wschodu przetrzymywanych w Polsce przez Amerykanów? Nawet jeśli wierzyć Kwaśniewskiemu, że faktycznie było jak mówi, to jasne jest, że publicznie milczał aż do teraz.
Redaktorzy z Czerskiej, którzy umiłowali sobie brutalną walkę o władzę spychając w ten sposób rzetelne dziennikarskie rzemiosło na drugi plan, będą do końca bronić swoich i dowalać wrogom. Tak stało się i tym razem. Lecz tutaj mamy swego rodzaju „zbieg okoliczności", o jakim pisał Rosemann na Salonie24, że broniąc Aleksandra Kwaśniewskiego stawiają w bardzo trudnej sytuacji rząd Millera. Rosemann sugeruje, że Miller i spółka są konsekwentnie odstawiani na boczny tor, gdyż na salony ma powrócić wyleczony z Gorączki Filipińskiej, Ojciec Polskiej Demokracji. Nie byłbym takim optymistą – jestem pewien, że Miller i fakcja „twardogłowych”, to gracze o wiele bardziej niebezpieczni niż Alek z PZPR-owskiego Komitetu Młodzieży i Kultury Fizycznej. Choć z drugiej strony sądzę, że lobbowanie na rzecz Platformy Obywatelskiej Wszystkich Polaków może być efektem działań postsowieckiej agentury w Polsce, zarówno poprzez kontakty z politykami, jak dzięki mediom mainstreamowym, gdzie roi się od funkcjonariuszy dawnej WSI (że przypomnę sprawę Milana Subotic’a, z którym do działu informacji w TVN przeszedł nie kto inny, jak Tomasz Lis). W innej sytuacji nie wyobrażam sobie możliwości propagandowego osłabiania Sojuszu Lewicy Demokratycznej – nikomu z możnych nie byłoby to na rękę.
Sprawa więzień CIA wydaje się być symptomatyczna dla obecnego układu sił w Europie Środkowej, gdzie swoje interesy rozgrywa Rosja. Istnienie więzień amerykańskich na terenie naszego kraju można – chwilowo poza kontekstem etycznym i humanitarnym – uznać za standardową współpracę w ramach paktu północnoatlantyckiego, gdzie największą rolę odgrywają Stany Zjednoczone (finansują NATO w 75 procentach). Jeśli chodzi natomiast o prawa człowieka, to należy pamiętać, że w głuszy mazurskich lasów ukrytych pomiędzy trudno dostępnymi z linii brzegowej jeziorami nie przetrzymywano wrogów politycznych, ale bojowników używających w wojnie partyzanckiej bezwzględnych metod przeciwko cywilom. Bez względu na fakt, że Amerykanie zapoczątkowali wiele kampanii o charakterze zbrojnym, muzułmańscy rebelianci atakują cywilne cele w całej Europie i służby specjalną muszą się im przeciwstawić. Osobiście jestem zdania, że tortury można dopuścić w przypadkach wyjątkowych – jest to skądinąd temat na inną dyskusję. Tymczasem zastanawia mnie fakt, że to za amerykańskie więzienia jacyś politycy mogą iść siedzieć (bez względu na fakt, jakie barwy polityczne reprezentują). Im dalej na wschód od Bugu spotykamy przypadki więźniów, których jedyną winą było nieprzychylne wypowiadanie się o urzędującej władzy. Polskim politykom oraz włodarzom Europy nie przeszkadza to jednak podpisywać umowy gazowe i sprzedawać okręty klasy Mistral reżymowi Putina, które zostaną wykorzystane np. przeciw Gruzji. A Gruzja przyczółkiem międzynarodowego terroryzmu nigdy nie była. To ja się pytam – gdzie ten humanitaryzm i obrona ideałów państwa prawa?
"Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka