Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU
1128
BLOG

Brytyjczycy wbijają klin w Europę

Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU Polityka Obserwuj notkę 8

Brytyjczycy powiedzieli „nie” zmianom traktatów europejskich, które miały wymusić nową politykę fiskalną i trwale uzależnić budżety narodowe od apetytów i „ekonomicznych kaprysów” eurokratów głównie z Niemiec i Francji. Czy oznacza to powrót do dawnego, tradycyjnego układu sił w Europie, gdzie istniał wyraźny podział na Aliantów, Europę kontynentalną i spółkującą z dwiema pierwszymi Rosję? Uważam, że to bardzo prawdopodobne.

Czasy polityki zagranicznej spod znaku Partii Pracy najwyraźniej odchodzą w niepamięć, a konserwatysta Cameron przypomina całej Europie, co to znaczy Brytyjski izolacjonizm. Po raz kolejny nie udał się najazd Europy na Wyspy. W czasach dawniejszych - gdy u brzegów Albionu poległa Hiszpańska Armada, gdy o brytyjską Koronę walczyli francuscy możni oraz nieco później, gdy Hitler wypowiedział wojnę nieco zaskoczonej i „ideowo zgermanizowanej” Koronie (królowa Wiktoria mówiła przede wszystkim po niemiecku) – chodziło o podbój militarny. Teraz rozgrywała się batalia społeczno-ekonomiczna, która powinna zbliżyć Wielką Brytanię na powrót do Waszyngtonu.

Z drugiej strony – po raz kolejny nie udał się angielski mezalians z Europą kontynentalną. A przecież próby były podejmowane nie rzadziej, niż wysiłki Kontynentu, by podbić Wyspy. Można się zastanawiać, czy była to kolejna odsłona polityki równowagi sił czy zwykła głupota wynikająca z nierealnych oczekiwań, że się to opłaci. Nie opłaciło się i było jasne, że Wielka Brytania obetnie rękę wyciągniętą, by kontrolować funta szterlinga. Moim zdaniem pomysł Merkozy’ego był od samego początku kompletnie nierealny i przedsięwzięty chyba tylko po to, żeby odegrać teatrzyk przed innymi krajami. Nie wierzyłem w aż tak silną agenturę na Wyspach, żeby z Wysp udało się zrobić pucybuta Francji i Niemiec.

Pamiętajmy, że Wielka Brytania zachowała się po prostu racjonalnie. Nie sądzę, żeby zastanawiano się tam nad czymkolwiek innym, niż liczenie pieniędzy oraz potencjalnych strat społeczno-ekonomicznych wynikających z pogłębionej integracji. Wszak Brytyjczycy chcą dalej mówić po angielsku – na francuskim czy niemieckim można sobie istotnie język połamać.

Praktyczne konsekwencje? Umocnienie pozycji Davida Camerona, bliższe relacje ze Stanami Zjednoczonymi, dalej niejasne relacje z Rosją, z którą stosunki od czasu zabójstwa Litwinienki nie należą do najlepszych oraz utrzymanie pozycji funta na arenie światowych walut. Nieśmiało sugeruję przyglądanie się także kursowi dolara, któremu decyzja Wielkiej Brytanii powinna pomóc stać się ponownie najsilniejszą walutą świata.

A dla Polski? Nie liczmy na jakieś zmiany, dopóki służalczy rząd Tuska podpisuje europejskie weksle. Ale pamiętajmy, że wzmocniona została strona eurosceptyczna, co podczas zmiany rządów należałoby szybko wykorzystać. Tymczasem polska opozycja powinna wyznaczyć sobie dodatkowy kurs – na Albion.

  "Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka