Grzegorz Braun opuścił areszt. - „Sędziowie postpeerelowscy to grupa przestępcza” - powiedział do oczekująch go przed więzieniem wrocławian, reprezentantów środowisk patriotycznych i dziennikarzy prasy niezależnej. Potwierdził skandaliczne warunki panujące w areszcie.

– Dobre wiadomości – wizytacja wypadła pomyślnie, areszt, obiekt zabytkowy, a także jego załoga w większości świetnie nadają się na przyjęcie tych sędziów i prokuratorów, którzy mnie tutaj zesłali– ironizował reżyser. – Jestem pewny, że spełnią swoją rolę, kiedy ta chwila nadejdzie, tzn. kiedy Rzeczpospolita będzie karać łajdactwo. Sędziowie postpeerelowscy to najgroźniejsza zorganizowana grupa przestępcza, jaka działa na tym terenie – stwierdził dokumentalista.
Braun potwierdził informacje na temat skandalicznych warunków w areszcie, gdzie przebywał po tym jak sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu Dorota Kropiewnicka rozpatrująca jego odwołanie od nałożonej na niego kary pieniężnej przez sędziego SR Krzysztofa Korzeniewskiego nie tylko utrzymała w mocy karę pieniężną, ale też dołożyła mu karę 7 dni aresztu, bo zdenerwowany reżyser po wysłuchaniu sentencji postanowienia opuścił salę sądową.
Braun znakomicie ekranuje energię i wychwytuje pole rezonansowe. Będąc „filharmonią dźwięków” nie zakłamuje tych wibracji, odtwarza je celnie i prawdziwie. I mimo, że w założeniu kara aresztu miała ten dar niebios skruszyć, wzbogaciła go w inne dźwięki i wyniosła wyżej. Braun opuścił areszt nie tracąc tego naturalnego mistrzowskiego rezonansu, który jest w nim. To dlatego szare wróble próbują zadziobać kolorową papugę.
Przypomnijmy, karę pieniężną wymierzono mu za to, że nazwał jednego ze świadków „łobuzem” i rzekomo „złodziejem” (tej wypowiedzi nie ma na nagraniu z sali sądowej) w chwili, gdy sędzia zwolnił świadka byłego policjanta z przesłuchania w odpowiedzi na rzuconą przez niego od niechcenia w drzwiach sali sądowej prośbę o zwolnienie z przesłuchania pod pretekstem podpisania umowy na dwa miliony złotych. Trzeba być nie lada cynikiem, by uznać, że podpisanie umowy cywilnej to nagłe zdarzenie, którego nie dało się przewidzieć i musiało odbyć się w dniu rozprawy. Tak jak niepamięć drugiego policjanta – nic nie pamięta z tamtych dni. A skoro tak, to za co sądzą Brauna?
Skutkiem tego zwolnienia świadków sędzia Korzeniewski nie pozwolił Braunowi przesłuchać świadków dodajmy - w sfingowanym procesie, w którym to świadkowie powinni siedzieć na ławie oskarżenia a nie on - jak utrzymuje Braun. Jeden z tych świadków (ten, który miał rzekomo podpisać umowę za dwa mln. złotych) to ekspolicjant Grzegorz Balcerzak, który był szefem grupy operacyjnej, która według relacji samego Brauna skuła go kajdankami i poturbowała prowadząc na komisariat siedem lat temu, gdy stanął w obronie młodych ludzi i poprosił policjantów o legitymacje służbowe. To w związku z tamtymi wydarzeniami dokumentalista jest oskarżony o pobicie sześciu policjantów, a sprawa ciągnie się od siedmiu lat.
W środę, 6 sierpnia, o godz.12 przy ul. Energetycznej 4 we Wrocławiu, odbędzie się kolejna rozprawa reżysera.
Ciekawe dlaczego media rządowe to przemilczały, a w ich eterze cisza jak makiem zasiał...
Zapraszam na stronyTwojeWiadomosci.com.pl
Inne tematy w dziale Polityka