Powiem zupełnie szczerze – serce mi krwawi, gdy musimy podejmować decyzje o kolejnych restrykcjach, ale wprowadzamy je, bo mamy pewność, że opieszałość będzie nas kosztować dużo, dużo więcej niż straty wynikające z tych obostrzeń - powiedział premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla "Gazety Polskiej".
Serce premiera krwawi...
Moje krwawiło, kiedy rząd podjął decyzję, że uczniowie wrócą do szkół we wrześniu, bo było wiadomo, że to klasyczne dolewanie benzyny do ognia. Wcześniej krwawiło, kiedy premier przekonywał seniorów do udziału w wyborach, opowiadając, że
epidemia jest opanowana i wybory nie stanowią żadnego zagrożenia. Jak pokazały statystyki premier oczywiście minął się z prawdą. Moje serce krwawiło, kiedy jedynie słuszna partia skupiła się na wewnętrznych wojenkach o żerowisko i ideologicznymi nawalankami z LGBT i a potem aborcyjny cyrk z TK.
W tym czasie rozpaczliwe krzyki służy zdrowia były przez rządzących konsekwentnie ignorowane, zamiast tego karmiono suwerena bajeczkami o tym, jak to Polska najlepiej na świecie radzi sobie z epidemią.
Dziś nikt już nic nie kontroluje ani nad niczym nie panuje. Choruje i umiera coraz więcej ludzi, a rząd by uspokoić społeczeństwo podejmuje szereg pozorowanych działań, które głównie wzbudzają zdumienie. To, że niezgodnych z prawem o oczywista oczywistość, ale do tego zdaje się już suweren przyzwyczaił. Mimo wszystko pomysły takie jak wprowadzenie godziny policyjnej w Sylwestra czy ograniczenie liczny osób przy wigilijnym stole, a właściwie zapowiedzi, że ograniczenia ta będą sprawdzane przez policję i służby sanitarne budzą zdumienie i wywołują u wielu uśmiech politowania nad głupotą decydentów.
Znak nowych czasów- dodatkowe nakrycia dla policjantów i żandarma, którzy odwiedzą nas w te święta zamiast Mikołaja. A może się za niego przebiorą, by łatwiej zajrzeć do środka i policzyć ludzi przy stole?
Z kolei godzina policyjna w Sylwestra między 19 a 6 rano może się co najwyżej przyczynić do wzrostu zachorowań, bo ludzie, którzy wrócili by sobie swoim własnym samochodem do domu o jakiejś 1-2 w nocy, będą musieli zostać na imprezie do rana.
