Wczoraj wieczorem przeczytałem kilka komentarzy pod wpisem Eli Barbura 'Wirtualny gargamel'. Było tam sporo wpisów niezbyt przychylnych autorowi i jego ojczyźnie.
Dziś wszystkie te komentarze zniknęły, autor po prostu je skasował. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, bo nie było w nich wulgaryzmów, personalnych ataków na autora, słowem nic, co za co można by wywalić dyskutanta na zbity pysk.
Czyżby autor miał tak wrażliwą duszę, że każde nieprzychylne słowo, nawet jeśli jest prawdziwe obraża jego narodową dumę? A może to taki izraelski sposób dyskusji- kto nie podskakuje, jest ok, kto fika, albo nawet krzywo patrzy, tego wycinamy...
Jaki jest sens dyskusji z kimś, kto nie dopuszcza do siebie myśli, że na problemy jego ojczyzny można patrzeć inaczej niż on sam? U Barbura wystarczy napisać, że arabowie w Izraelu żyją od kilkuset lat, żydzi założyli tam swoje państwo nie pytając ich o zgodę kilkadziesiąt lat temu, wystarczy wspomnieć, że Izrael dyskryminuję arabów na każdym kroku utrudniając im naukę, pracę czy nawet swobodne poruszanie się po ich ojczyźnie dzieląc ją murami, by wpis taki został skasowany. Nie mówię już o takich wnioskach (moim zdaniem uzasadnionych), że Izrael dokonuje powolnej eksterminacji arabów żyjących w Izraelu .
Nie wiem, czy to dziennikarska duma nie pozwala panu Barburowi na podjęcie polemiki z takimi głosami, czy też może boi się on takiej dyskusji, w każdym razie nie jest on najlepszym ambasadorem swojego kraju i jego sprawy. Widać, że na dialogu z przeciwnikami mu nie zależy, woli użyć siły by stłumić nieprzychylne głosy wiedząc, że w bezpośrednim starciu na jego podwórku przeciwnik jest bezsilny. Salon służy mu tylko do tego, żeby pokazać, jakie to wredne pysie z tych arabów, i jak za ich sprawą cierpi biedny naród izraela.
Na niektóre tematy mam swoje własne zdanie, na inne zdania nie mam. Innych możliwości nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
