Dziś miałem okazję usłyszeć wypowiedź ministra Błaszczaka na temat demonstracji KOD zapowiadanej na 11 listopada. Minister Błaszczak łaskawie zgodził się z tym, że w Polsce można organizować demonstracje a policja będzie strzegła swobód obywatelskich.
Zdaniem ministra problemem jest jednak to, kto demonstruje, konkretnie problem w postaci 'konfrontacji ze strony środowisk KOD-u'. W ramach wyjaśnienia o co chodzi w tym stwierdzeniu minister błyskotliwie rozwinął skrót KOD (komitet ochrony dotychczasowości) i enigmatycznie wspomniał i jakichś odezwach KOD na portalach społecznościowych, które rzekomo 'nawiązują do konfrontacji'. Żadnych konkretów nie podał, jednak stwierdził, że widzi zagrożenie, iż 'może dojść do rozróby' i prowokacji ze strony działaczy KOD.
Tym samym minister dał zielone światło przeciwnikom KOD-u oraz wszelkiej chuliganom i zadymiarzom do ataków na demonstrację. Chuligani sami mogli usłyszeć z ust ministra, że winę za ewentualne awantury ponoszą działacze KOD, a to wyjątkowo czytelne zaproszenie do bezkarnej pacyfikacji demonstrantów.
Co więcej, z dalszych wypowiedzi ministra Chuligani mogą też zapewne liczyć na policyjną ochronę. Minister wspomniał o wydarzeniach w Gdańsku mówiąc „oni (KOD) już próbowali wywołać awanturę w Gdańsku”. Tam zaś jak pamiętamy policja stanęła po stronie chuliganów atakujących ludzi z flagami KOD. Wtedy zamiast usunąć z placu łobuzerię zakłócającą pogrzeb usunęła ofiary tej łobuzerii.
W sumie zachowanie ministra nie powinno specjalnie dziwić, bo umizgi PiS (Posady i Stołki, bo tak należy czytać ten skrót) do wszelkiej maści ekstremistów, kiboli i zadymiarzy trwają od dawna. To, że PiS chce poszczuć opozycję elementami z marginesu też doskonale wiadomo.
Niepokojące jest jednak to, że robi to minister, któremu podlega policja. Tak jawnych gróźb pod adresem opozycji nie sformułował żaden minister siłowego resortu od czasów transformacji. Niepokój budzi również los policjantów, bo oni również ucierpią w starciach z faworyzowanymi przez ministra chuliganami.
