fot. B. Michałowska
fot. B. Michałowska
Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
432
BLOG

Krzaklewski: Jesteśmy parlamentem społeczeństwa obywatelskiego

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 0

– Fakt, że po demonstracji Solidarności 30 czerwca, doszło po raz pierwszy od wielu lat do formalnego spotkania przewodniczącego Solidarności z premierem rządu i powołania zespołów roboczych, które mają opracować rozwiązania kluczowych postulatów związku, prawdopodobnie jest po części związane z tym, że Polska następnego dnia rozpoczynała prezydencję w UE – mówi dr Marian Krzaklewski, przewodniczący Solidarności w latach 1991–2002, obecnie członek EKES w rozmowie z Barbarą Michałowską.


– Trwa polska prezydencja w UE. Jakie to ma znaczenie dla polskich związkowców będących członkami EKES?


– Byłem członkiem grupy studyjnej, która na potrzeby polskiej prezydencji przygotowywała opinię rozpoznawczą na temat „Rynek pracy a kwestie demograficzne”. Niesamowicie ważna sprawa. Liczymy na to, że rząd przynajmniej w tzw. konkluzjach końcowych prezydencji wykorzysta ten materiał do propozycji rozwiązań wdrażanych później w krajach UE, a w przyszłości nasze wnioski znajdą się w aktach prawnych Unii.
Prezydencja nie oznacza oczywiście, że nagle przeforsujemy wszystkie korzystne dla Polski rozwiązania. W proces tworzenia dokumentów Unii Europejskiej wpisana jest zasada uznawania opinii partnerów społecznych i innych zainteresowanych stron oraz dialogu społecznego. Już dziś odczuwamy, że dzięki temu, iż Polska objęła prezydencję, możemy wymusić więcej spotkań i rozmów. Przedstawiamy podczas nich nasze zastrzeżenia i sugestie polskiemu rządowi jako aktualnej władzy w UE.
Zresztą to szansa nie tylko dla członków EKES. To, że po demonstracji Solidarności 30 czerwca, doszło po raz pierwszy od wielu lat do formalnego spotkania przewodniczącego Solidarności z premierem rządu i powołania zespołów roboczych, które mają opracować rozwiązania kluczowych postulatów związku, prawdopodobnie także jest po części związane z tym, że Polska następnego dnia rozpoczynała prezydencję w UE.

– W Polsce dialog społeczny często nie jest tak skuteczny, jak życzyliby sobie związkowcy. W całej Unii jest podobnie?

– Największa efektywność dialogu społecznego w Europie jest uzyskiwana w krajach starej UE. Tam zakorzenił się dialog sektorowy. Uchwalane są ponadzakładowe układy zbiorowe pracy, które de facto tworzą prawo pracy dla sektorów. Skłonni są je podpisywać również pracodawcy.
Unia Europejska od kilku lat zastanawia się, w jaki sposób wprowadzić transgraniczne układy zbiorowe. Niedawno zawarto transgraniczną umowę ramową w niemieckiej firmie Pfleiderer Ag, która w Polsce ma kilka dużych zakładów. Umowa dotyczy szkoleń pracowników, ochrony socjalnej, kwestii bhp. A więc można – nawet w trakcie kryzysu. Jest jednak wiele przeszkód dla tego rodzaju umów zbiorowych: zróżnicowanie płacowe, wydajność pracy i siła nabywcza dochodów pracowników. Na razie rolę regulatora w międzynarodowych firmach próbują spełniać Europejskie Rady Zakładowe. One nie mają jednak prawa do zawierania układów zbiorowych.
W Polsce, w przeciwieństwie do krajów starej Unii, nie zakorzeniły się branżowe układy zbiorowe. Ostatni taki układ jeśli chodzi o branże produkcyjne został zawarty kilkanaście lat temu. Szkoda, bo są one korzystne nie tylko dla pracowników, ale również dla pracodawców są skutecznym narzędziem w zwalczaniu nieuczciwej konkurencji wewnątrz branży. Jeżeli układ zbiorowy jest podpisany przez reprezentatywnych w danej branży pracodawców i pracobiorców, może być potem rozciągnięty na cały sektor, nawet na przedsiębiorstwa, w których nie ma związków zawodowych. Układ branżowy ogranicza dumping socjalny wewnątrz sektora. A jednocześnie taki układ staje się źródłem prawa pracy.

– Czym są Europejskie Rady Zakładowe?

– To instytucja informacyjno-konsultacyjna w przedsiębiorstwach o zasięgu ponadnarodowym, działającym na obszarze Wspólnoty Europejskiej. Może powstać w przedsiębiorstwie, które zatrudnia co najmniej 1000 pracowników w państwach członkowskich, w tym po co najmniej 150 osób w co najmniej dwóch państwach członkowskich.

– Jaką rolę pełnią opinie opracowywane przez EKES?

– EKES pomaga nam, związkowcom, wpływać na kształtowanie prawa w UE, daje nam dodatkowe narzędzia do walki o pracownicze postulaty. Równocześnie jesteśmy parlamentem społeczeństwa obywatelskiego UE. Czyli realizujemy nie tylko dialog społeczny, ale i dialog obywatelski. Jeżeli można pewne sprawy rozstrzygnąć między partnerami społecznymi i między zainteresowanymi stronami, to należy to zrobić. Tym zajmuje się EKES.
Sekretariat Generalny Komitetu oszacował, że ok. 50–70 proc. rekomendacji zawartych w opiniach EKES wykorzystuje się w toku uchwalania prawa unijnego. Często nasze opnie dotyczą bardzo ważnych dla pracowników spraw. Niedawno byłem sprawozdawcą opinii na temat ustanowienia europejskich sektorowych rad ds. zatrudnienia i umiejętności. Rady te pomagałyby w procesach dopasowywania umiejętności pracowników, rodzaju pracy, którą wykonują, do sytuacji na rynku pracy. W skład takich rad wchodziliby nie tylko związkowcy i pracodawcy, ale również przedstawiciele administracji publicznej i inne zainteresowane strony, np. instytucje, które organizują szkolenia zawodowe i uczelnie kształcące trenerów. W Wielkiej Brytanii takie rady istnieją od 2006 roku. Niestety, w niektórych państwach członkowskich, m.in. w Polsce, dotychczas nie ma ani jednej.
Po uchwaleniu naszego dokumentu wnioskowano już o powołanie kilku tego typu rad, m.in. w sektorze technologii informatycznych i telekomunikacyjnych i w sektorze stoczniowym.

– Podczas ostatniej, lipcowej sesji plenarnej EKES przyjęto m.in. opinię dotyczącą przedłużenia obowiązywania w Unii Europejskiej dotychczasowych zasad udzielania pomocy publicznej dla przemysłu stoczniowego. W jaki sposób te zasady wpłyną na sytuację polskiego przemysłu stoczniowego?


– Po raz drugi w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy byłem sprawozdawcą dokumentu EKES dotyczącego branży stoczniowej.
EKES jest jedyną instytucją UE, która przygotowała opinię w sprawie zasad ramowych dotyczących pomocy publicznej dla tego sektora. Projekt odnowionych zasad ramowych ma przed końcem roku przedstawić do decyzji Komisji Europejskiej dyrektoriat generalny ds. konkurencji. Przed uchwaleniem opinii kilkakrotnie spotykałem się z kierownictwem tego dyrektoriatu. EKES w swoim dokumencie rekomenduje Komisji Europejskiej przedłużenie działania tych zasad oraz ich uaktualnienie i unowocześnienie.
Ogólnym założeniem zasad ramowych jest umożliwienie przekazywania pomocy państwa dla przemysłu stoczniowego na określonych warunkach. Od 2004 r., czyli od początku funkcjonowania ram, ze strony Polski nie wpłynął żaden wniosek w sprawie pomocy publicznej dla sektora stoczniowego na podstawie przepisów obowiązujących w UE. A można było wykorzystać któryś z jej wariantów, takich jak: pomoc na restrukturyzację, pomoc regionalna, pomoc na tworzenie miejsc pracy, a szczególnie – pomoc na innowacje. Gdyby nie opieszałość kolejnych rządów, a także przedsiębiorców, którzy powinni występować o tego typu pomoc, sytuacja polskich stoczni, w tym stoczni w Gdyni i Szczecinie, mogłaby wyglądać inaczej.



 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka