W Łodzi na stacjach Orlenu, płyn dezynfekcyjny, który miał być ogólnie dostępny, wyparowuje zanim za nim na dobre tam zagości. Ponoć, na niektóre stacje w Łodzi dotarł, a na większość jeszcze nie.
Rozmawiałem dzisiaj z sympatycznym pracownikiem stacji Orlenu, właśnie na temat tego dobra, którego pragnie obecnie tak wielu Polaków. Nie zdążyłem jeszcze zapytać o co mi chodzi, a on już wiedział co mnie tutaj sprowadza. Zapewne nie byłem tam pierwszy w tej sprawie, ani ostatni. Okazało się, że na owej stacji ów płyn pojawił się wczoraj i podobnie jak w innych miejscach wyparował w ciągu godziny.
Powiedział mi ten człowiek, że mieli oni w wolnej sprzedaży 150 opakowań. Kropla w morzu potrzeb na chwilę obecną, ale dobrze, że coś się dzieje w tej sprawie. Sprzedawca zapewnił mnie, że dostawy mają być kontynuowane. Oby.
Dowiedziałem się tam również, że ów płyn pojawił się już na czarnym rynku. Ponoć można go kupić za 400 zł za 5 litrowe opakowanie. Mają tupet s………y. Przepraszam za nazywanie rzeczy po imieniu, ale trudno mi to inaczej określić, gdy tyle osób naprawdę tego środka potrzebuje, a nie stać ich na wydawanie kilkuset złotych u spekulantów.
Sam do nich należę. Osobiście, koronawirusa nie obawiam się tak bardzo. Jestem relatywnie młody i nic mi nie dolega. Ale mam w domu osobę starszą chorą na nowotwór i w przypadku przywleczenia tej francy do domu mogło by być różnie. Posiadanie tego płynu by mnie uspokoiło. Na razie pozostają różne wynalazki.
Mam nadzieję, że wkrótce minie pierwsza gorączkowa fala zakupów tego płynu, a dostawy będą kontynuowane, To jedyna szansa aby każdy kto potrzebuje ten środek, mógł go kupić. W przeciwnym razie, ten dobry pomysł polskiego koncernu przerodzi się w maszynkę do robienia pieniędzy dla różnej maści cwaniaczków żerujących na cudzym nieszczęściu.
