waw75 waw75
1348
BLOG

Rozsądni lub przeznaczeni do wykluczenia

waw75 waw75 Polityka Obserwuj notkę 38

Wyrok na Mariusza Kamińskiego to początek państwa więźniów i emigrantów politycznych. Część komentatorów, a nawet duża część wyborców obecnej władzy nie wierzy, a może po prostu nie chce wierzyć, że ten wyrok to „tak na poważnie”. I wciąż  traktują go tylko jako taką „wrzutkę” która oczywiście po apelacji zostanie znacznie złagodzona albo anulowana. Traktują to jak kolejny polityczny happening, jak kolejną awanturę w studiu telewizyjnym – jak kolejny show partyjnych spin-doktorów. I wciąż zaklinają rzeczywistość bo gdzieś - choć jeszcze bardzo mętnie – dociera do nich że jeśli ten człowiek naprawdę pójdzie siedzieć na trzy lata, to będzie to pierwszy więzień polityczny od 25 lat. I żeby nie było wątpliwości – jestem bardzo daleki od wiary, że umiejętnie wychowany elektorat obecnej władzy kieruje się poczuciem przyzwoitości – ale raczej pewien, że ten niepokój jest powodowany pewnością że „zapuszkowanie „ Kamińskiego”, bardzo delikatnie mówiąc, się nie opłaci, a jego uwięzienie może być także za granicami Polski postrzegane jak niedawna odsiadka Julii Tymoszenko. Czy Ewa Kopacz i Bronisław Komorowski naprawdę życzą sobie takiego scenariusza?

Wielu z nas wciąż jednak zachodzi w głowę jak to możliwe, że w tak ważnej i publicznej sprawie zapadł tak rażąco niesprawiedliwy wyrok. Jasne, zdarza się, a w Polsce jest to od wielu lat norma, że w sprawach lokalnych, gdzieś w lokalnym bagnie układów i znajomości, zdarzają się różne wyroki. Ale w sprawie byłego szefa CBA, i w świetle całej tej wieloletniej historii i histerii w świetle kamer, taki wyrok każe zadać bardzo poważne pytanie: czy tak niesprawiedliwy wyrok to „wypadek przy pracy” czy obraz państwa rządzonego od dwóch kadencji przez środowisko polityczne deklarujące że „raz zdobytej władzy nie odda nigdy”?

Nawet do części elektoratu antypisowskiego, który Mariusza Kamińskiego darzy, powiedzmy, dość umiarkowaną sympatią, zaczyna docierać, że woalka „partii miłości” zaczyna się coraz szybciej zsuwać, odsłaniając bezkompromisowy system dyktatu i opresji państwa monopartyjnego, które nie żartuje. A może po prostu po raz pierwszy od 2008 roku nadszedł ten czas kiedy władza naprawdę czuje się zagrożona. Totalitaryzmy objawiają się nie wtedy kiedy wygrywają wybory ale wtedy kiedy czują, że grozi im porażka. I właśnie taką sytuację mamy dziś w Polsce – rozpoczyna się bowiem przedwyborcze dzielenie Polaków na tych coraz bardziej hojnie obdarowanych i na tych coraz bardziej bezlitośnie gnojonych. Niemal tego samego dnia mamy więc wyrok na Kamińskiego i nagle, po kilku latach, deklaracje znacznych dotacji i rewaloryzacji emerytur i części zasiłków socjalnych, tak aby ta część elektoratu która potencjalnie mogłaby wesprzeć opozycję w wyborach poczuła się co najmniej niezręcznie. Także w tym celu aby totalitarne metody wobec opozycji nie zrodziły solidarności społecznej.  

Wciąż jednak nie wyjaśnia to faktu jak to możliwe że sąd mógł wydać tak kuriozalny wyrok w tak publicznej i nietuzinkowej sprawie. Młody i niedoświadczony sędzia? – kto  więc zdecydował że właśnie ten człowiek będzie orzekał? Jak pokazał kilka lat temu sędzia Milewski z Gdańska dobór składu orzekającego nie jest efektem loterii. Jak to więc możliwe, że sąd który – choć dawno już w Polsce o tym zapomniano – jest reprezentantem także poczucia sprawiedliwości społecznej, mógł wydać taki wyrok? – wszak jeszcze kilka lat temu po wyroku na lewicowego dziennikarza cale środowisko dziennikarskie Polski na znak protestu „odsiadywało” na zmiany „wyrok” w ulicznej klatce.

Dla mnie odpowiedzią – choć bardzo symboliczną – jest hasło kampanii Bronisława Komorowskiego, które Polskę dzieli na tą w której rządzi reprezentacja ludzi racjonalnych lub tą w której rządzi reprezentacja ludzi radykalnych. To nie przedstawienie alternatyw programowych, ani recept ideowych na rządzenie państwem. To podział na Polaków inteligentnych i rozsądnie myślących i na bezmyślnych i intelektualnie bezradnych ekstremistów, których należy izolować od kręgów decyzyjnych.

Innymi słowy to nie stawianie sprawy na płaszczyźnie sporów i propozycji ideowych ale stygmatyzowanie ludzi na inteligentnych i tępych. I większość wyborców Bronisława Komorowskiego i Platformy dokładnie tak rozumie to hasło. Tym po drugiej stronie sporu nie należy się ani wysłuchanie ani szacunek. Nie mają prawa do debaty ani inicjatywy obywatelskiej. Tak „łączy” Polaków Bronisław Komorowski – i tak od ośmiu lat „łączyła ich” Platforma Obywatelska. Często przy pomocy celebrytów obsadzanych potem w kasowych rolach i medialnych eventach.  Przekonali część społeczeństwa że radykalizm trzeba trzymać z dala przestrzeni publicznej, a ponad wszystko nie dopuszczać do najmniejszego dialogu. Choćby nawet przez trzy lata, niezależnie od tego czy to sprawiedliwy wyrok. Mariusz Kamiński niewątpliwie nie będzie ostatni i obawiam się, że kolejne takie wyroki również spotkają się z akceptacją  coraz bardziej fanatycznych wyborców obecnej władzy. Bo nie o uczciwe państwo tu idzie ale o „zarządzanie zasobami ludzkimi”

waw75
O mnie waw75

po prostu chcę rozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka