Magda Figurska Magda Figurska
570
BLOG

Przystawka łyknięta

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 19

 

 
Pisałam kiedyś o różnych, rodzimych i orientalnych (nie z pochodzenia) przystawkach, które są ważne i nie można ich lekceważyć.
Niektóre pobudzają apetyt, inne są nawet w stanie rozwalić danie główne.
 
Na przykład takie PSL, które było starterem SLD, w koalicji z PO pretenduje do dania głównego. Oczywiście, zimna przystawka nigdy nie zostanie gorącym, głównym daniem, ale w menu występuje zawsze pierwsza. Wywiad Pawlaka dla Newsweeka to taki wpis do księgi życzeń i zażaleń. Skarga przystawki na danie główne. Że  jest marne i przereklamowane, strawne tylko dzięki reklamie i ulotkom, że jest nieświeże, jego wciąż rosnąca cena nijak się ma do jakości, a klienci coraz mniej są zadowoleni i być może wkrótce zniknie z listy dań. 
Główne danie nie zostawiło zażalenia bez odpowiedzi. Napisało, że choć przystawka zdecydowanie różni się składem i smakiem od dania głównego, to nie widzi powodu do zmiany menu, która to jest kosztowna dla właścicieli knajpy i samych klientów. Albo więc przystawka zaakceptuje swoją pozycję i niepowtarzalny, choć co dzień odmienny smak dania głównego, albo spadnie na ostatnia stronę. Czyli stanie się surówką z buraka cukrowego.  
 
Po raz kolejny przystawka została skonsumowana. Kandydatura Marka Belki na szefa NBP nie została skonsultowana z W.Pawlakiem, choć Tusk tłumaczy, że to nic, bo sam nawet o tym nie wiedział.
Fakt jest jeden. PSL to przystawka, która od 20 lat komponuje się do każdego dania. Metafory jednak bywają różne. Niektórzy porównują szefa ludowców do drzwi obrotowych, inni używają mniej wyrafinowanego języka.
Według mnie Waldemar Pawlak, z miną szachisty, jest doskonałym graczem, który w ciągu 20 lat ograł wszystkich i wszystko.
To, co publikował Dziennik na temat Pawlaka, jego powiązań rodzinno-biznesowych, fundacji, na której czele stoi jego matka, konkubiny, na która przepisał mieszkanie (wcześniej rodzicom podarował dom), było wiadome od dawna.
Gdy dziennikarze pytali premiera Tuska czy kontroluje jeszcze poczynania wicepremiera Pawlaka w Ministerstwie Gospodarki odpowiedział: "Ja nie jestem od tego, żeby kontrolować mojego koalicjanta, ja stawiam pewne wymagania. One także dotyczą domniemanego nepotyzmu".
Podkreślił też, że wymaga od koalicyjnego PSL, by przestrzegało "pewnych standardów","aby nie było rodzinnych interesów w polityce”.

Co na to sam zainteresowany? Wreszcie się zdenerwował i nagonkę na własną osobę, jego liczną rodzinę i znajomych porównał do... antysemickiej kampanii z 1968 roku. "Nie ma żadnego nepotyzmu. Jeśli mamy tak to roztrząsać, to jeszcze niedawno bliźniacy zajmowali stanowiska prezydenta i premiera" .
 
Pamiętamy, jak zachował się PiS, gdy koalicjant wyszedł „poza standardy”.

 

Reaktywacja afery z wiceministrem skarbu Janem Burym (PSL) w roli głównej i decyzja KE o wyrzuceniu niekompetentnego posła z PSL, jest dowodem, że partia ludowców, powstała jako przybudówka PZRP, uzurpuje sobie prawo do kontynuacji całego ruchu ludowego. Przypomina mi XVII-wiecznych sejmowych warchołów, którzy wierzyli, że pochodzą od mitycznych Sarmatów. Podobny proces myślowy zachodzący w PSL-u, plus spryt w imię znanego refrenu: „Chłop żywemu nie przepuści” sprawia, że jest on koalicjantem nienaruszalnym, na którego afery premier patrzy przez palce lub, tak jak w przypadku KRUS-u godzi się na kosmetyczne zmiany, nazywając je operacją. PSL jest dobrym i uniwersalnym graczem, może wchodzić w kohabitację, z każdym, czego dowodem jest trwanie w sejmie od wielu lat.
 
Ale miarka się przebrała. Za KRUS wziął się Business Centre Club , który planuje zaskarżenie do TK zasady jego funkcjonowania oraz nieracjonalnego zarządzania środkami publicznymi. BCC uważa, że ubezpieczenia rolnicze są naruszeniem prawa do równości, które gwarantuje art.32 Konstytucji RP. Jego zdaniem rodzi to poczucie głębokiej niesprawiedliwości i nierównego traktowania przedsiębiorców. Dlatego skieruje też do Premiera Tuska postulat włączenia rolników do powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych.
Wierzących w powodzenie tego protestu muszę zmartwić. W listopadzie ubiegłego roku, identyczny wniosek do TK złożył Rzecznik Praw Obywatelskich. Wówczas wielu ekspertów uważało, że sprawa jest przesądzona i Trybunał uzna skargę, co oznaczałoby duży przełom w sporze o ubezpieczenia rolnicze. Przełomu jednak nie było, bowiem do dzisiaj skarga ROP nie została rozpatrzona.
 
Wracając jednak do Jana Burego, wiceministra skarbu. W 1997 r. PKO BP zainwestowało ponad 3 mln zł w związaną z PSL firmę Agro-technika, której udziałowcami byli J.Bury i R. Sobiecki. (o R.Sobieckim – w dalszej części). Podobno akcje kupione były przed wejściem PKO BP do Agro-techniki były trzy razy tańsze niż te kupione przez bank, a za to dawały pięć razy więcej głosów na walnym zgromadzeniu. Na pytania  o tę transakcje J.Bury odpowiedział:"Bardzo dobre pytanie, ale spóźnione o 10 lat”.
 
Życiorys i drogę do sukcesu wiceministra skarbu J. Burego, który odpowiada za prywatyzację polskiej energetyki, opisuje też Gazeta Rzeszowska:
 
„Uwłaszczył się na majątku Związku Młodzieży Wiejskiej. Jako poseł przepychał ustawy, na których zarabiała jego firma. Zaplątany w gąszcz spółek, akcji i udziałów.
Jest siódma rano, piątek. Bury nie wygląda na swoje 45 lat. Nie męczy go wczesna godzina. Tryska życiem: za kilka tygodni giełdowy debiut Enei, poznańskiej spółki energetycznej, wczoraj podróż z Warszawy do Stalowej Woli. Na stole kładzie dyktafon - na wypadek gdybym zrobił z niego bogatego człowieka i minister musiał się, ha, ha, tłumaczyć w mediach przez następny rok.
Rozmowny, żwawy. Od 1991 r. tylko raz nie był posłem. W latach 1990 – 1996 szef Związku Młodzieży Wiejskiej. Szef PSL na Podkarpaciu. Śledczy komisji ds.prywatyzacji PZU. "To człowiek, który ma kwalifikacje, żeby być prezesem partii" - uważa Aleksander Bentkowski, który jeszcze niedawno ścierał się z Burym o wpływy na Podkarpaciu.
Polityczną pasję odziedziczył w genach. "Dla starych działaczy ZMW Bury zawsze był synem Burego, Józefa, działacza PZPR, ministra u Jaruzelskiego -opowiada jeden z polityków PSL.
Bury ma także nieznane, choć nie mniej imponujące oblicze: biznesowego rekina. Twórcy gospodarczego imperium, udziałowca lub szefa grupy spółek i stowarzyszeń. Jest dyskretny: dotąd nikt nie wiedział o gospodarczych grach, które toczy z mandatem poselskim w ręku. Dziś należy do najbogatszych nie tylko w PSL, ale w całym Sejmie. Jego pałacyku pod Rzeszowem nie powstydziliby się najbogatsi biznesmeni. Oficjalnie na czas urzędowania interesy zostawił w rękach wspólników. Jednak pytany o biznes wciąż – może z przyzwyczajenia - używa liczby mnogiej: "my robimy", "my założyliśmy".
Zenon Daniłowski, prezes spółki Agro-Technika, sympatyzujący z  PSL, mówi o ministrze: „Bury był ambitnym działaczem z Rzeszowa”. Daniłowski, weteran czerwonej nomenklatury, przeszedł  do biznesu. Bury wkrótce poszedł w jego ślady. Razem założyli spółki Agro-Technika, Agro-Technika Leasing, Grupa Inwestycyjna Agro, Polskie Smaki, Makarony Polskie. Daniłowski sam mówi o nich: łańcuszek. Bury przyznaje: "Są powiązane. Że dużo tych spółek? Twórczy jestem, z założonymi rękami nie siedzę." Inny poseł z PSL, Józef Król, były członek komitetu wojewódzkiego PZPR, mówi o Burym: "Nie jestem blisko związany z panem posłem" - zapewnia. "Czasem mu doradzam." To kłamstwo. Król kontroluje większość obrotu udziałami, akcjami i finansami łańcuszka Daniłowskiego i Burego od lat. Są biznesowo nierozłączni: Daniłowski, Bury, Król.
Jan Bury bardzo lubi Daniłowskiego i Króla, którzy fascynują go jako ludzie. Chciałby mieć na przykład taką głowę jak Król. Król z Daniłowskim odwzajemniają fascynację: regularnie wpłacają pieniądze na kampanie wyborcze PSL.
Z mgławicy spółek i spółeczek łańcuszka posła Burego wyłaniają się cztery, które sporo mówią o Burym pośle i Burym biznesmenie.
Spółka pierwsza: Agro-Technika. To od niej zaczęły się biznesy Burego i Daniłowskiego. Powstała w 1992 r. i wypączkowała w kilka innych spółek, w tym jedną notowaną na giełdzie. Prezesem jest Daniłowski.
Początkowo zarządzała hurtownią warzyw i owoców pod Warszawą, zarabiała krocie. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pieniądze ZMW: Związek wniósł do niej pokaźne udziały.
Kiedy w 1996 r. Agro-Technika przekształcała się w spółkę akcyjną, w imieniu ZMW udziały objął w niej Jan Bury, ówczesny szef związku. Posłużył się pełnomocnictwem szefa ZMW (czyli samego siebie) trzy dni przed zjazdem, na którym ustąpił z funkcji. "To tyle lat, już nie pamiętam dokładnie, jak to było. Jednak skoro ZMW nie wycofało pełnomocnictwa, to było skuteczne" - tłumaczy. "ZMW to był pan." "Wszystko odbywało się zgodnie z prawem."
Choć Bury odszedł z władz ZMW w 1996 r., aż do 1999 r. używał w biznesie tamtego pełnomocnictwa. Czy miał do tego prawo? Komunikat związku w tej sprawie jest krótki: "W dokumentach, które posiada Księgowość ZMW (lata 1999 - 2008), brak informacji o wspomnianym pełnomocnictwie".
Co stało się z udziałami Związku w Agro-Technice? Znikły. Część odkupił Daniłowski. W grudniu1996 r. Bury, były prezes ZMW, z pełnomocnictwem, którego użył już kilka tygodni wcześniej, pojawia się w Rzeszowie. Zakłada kolejną spółkę, wydawniczą. Wszystkie udziały obejmuje ZMW. Te udziały też znikną w dziwnych okolicznościach: pięć lat później głównym właścicielem zostanie Jan Bury. Na jakiej zasadzie? W ZMW nie słyszeli nawet o swojej rzeszowskiej aktywności. "Zakładałem ją z myślą, że i tak odkupię ją od ZMW" - mówi Bury. "Czy ZMW na tym zarobiło? Nie pamiętam."
Podkarpacka Oficyna Wydawnicza drukuje tygodnik "Wiadomości Podkarpackie". W 2003 r. znienacka Bury sprzedaje swoją część w spółce 22- letniemu siostrzeńcowi. "A miałem sprzedać komuś obcemu?" - odpowiada dziennikarzom, którzy pytają o tę decyzję.
"Tego dzieciaka nikt na oczy nie widział" - wspomina były dziennikarz "Wiadomości". "Wszyscy wiedzieli, czyja w rzeczywistości jest gazeta, ale nikt się z tym nie wychylał."
Wkrótce w Rzeszowie wybucha awantura: działacze LPR ogłaszają, że pismo dostaje reklamy dzięki układom Burego w państwowych firmach. LPR donosi na Burego do NIK. Sprawą się zajmuje prokuratura (umarza postępowanie), NIK odmawia kontroli.
Wkrótce szefem i udziałowcem "Wiadomości" zostaje Jan Dziedzic, kierowca Burego, chłopak ze wsi pod Rzeszowem. Były dziennikarz "Wiadomości": "Nazywaliśmy go . Bury go wstawił, żeby pilnował interesu. Przed którąś Wigilią przestał nam wypłacać pensję. Kilku z nas zrobiło awanturę, a wyszedł z nimi na dwór. Brnęli za nim przez jakieś zaspy, w końcu stanęli pod bankomatem. Wypłacił po parę stów, rozdał i życzył wesołych świąt. „Ludzie postanowili odejść."
Bury: "Dziedzic? Powiem tak: każdy ma swojego Wachowskiego."
Gazeta zbankrutowała. Rok po upadku  Dziedzic razem z bratem przejęli spółkę, która prowadzi trzy hotele w Rzeszowie i okolicy. Skąd bracia ze wsi Trzcianna mieli na to pieniądze? Kierowca posła Burego na ten temat też nie chce rozmawiać. Trzecia ze spółek, które stworzyły łańcuszek i imperium Jana Burego, to Agromis. Założył ją z jednym z działaczy ZMW. Firma co roku ma po kilka milionów przychodu. Ale w PSL nie słyszeli o niej nawet wysocy rangą działacze. I nic dziwnego - firma działa na wsi w Zachodniopomorskiem, daleko od Rzeszowa, w którym działa Bury. To były PGR, na którym w latach 90. dzisiejszy wiceminister uwłaszczył się z kolegami z ZMW. Na 220 hektarach hoduje zboże, z którego wyrabia spirytus. Gorzelnia?
 
W związku z tym mam pytanie do kandydata na prezydenta, Waldemara Pawlaka. Czy wie Pan o działalności biznesowej J.Burego, aktualnego wiceministra skarbu w rządzie Tuska? I czy wszyscy w PSL są podobnie przedsiębiorczy? Jeśli tak, to trzeba na Pana głosować. Bez względu na IPady.
 
 
 

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka