Tak, jak przewidziałem w swoim wcześniejszym wpisie, nasi politycy jak zwykle nie zawiedli i postanowili wykorzystać okazję do przyznania sobie gratisów na koszt społeczeństwa. Niezwykle ubolewając po śmierci pracownika biura poselskiego z radością przywitali - niewątpliwie oddolną - inicjatywę BOR-u i postanowili polansować się z ochroną. Oczywiście opłacaną z naszych podatków.
Rząd, biorąc udział w tym cyrku, po raz kolejny wystawił się na pośmiewisko. Albo bowiem zabójca z Łodzi działał sam, albo w Polsce istnieje zorganizowana grupa, której celem jest strzelanie do posłów. Przyznawanie ochrony BOR-u jest zatem albo działaniem pod publiczkę i marnowaniem pieniędzy, których brakuje np. na leczenie (no, ale wiadomo, że poselski lansik jest ważniejszy od życia i zdrowa obywateli), albo też rząd nas okłamuje zapewniając, że zabójca działał sam i z niewiadomych przyczyn przyznaje ochronę tylko niektórym posłom. Czyżby reszta wybrańców ludu była dla rządu nieważna i nadawała się do odstrzału?
Inne tematy w dziale Polityka