Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
47
BLOG

Utrwalacze

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 55

Już byłem w ogródku, już żegnałem się z gąską - to znaczy, już odjeżdżalem od Internetu na czas jakiś, już się z Państwem pożegnałem i życzenia świąteczne przekazałem - a tu, nowe sprawy, pilnie wymagające pozostania jeszcze przez chwilę. Najpierw Apel w sprawie Olimpiady, zainicjowany przez Igora, do którego przyłączyłem się z pełnym przekonaniem, tym bardziej, że lista pierwszych blogerów, podpisujących Apel, jest doskonałym przykładem „Porozumienia ponad podziałami”. A teraz - prezydencka inicjatywa ustawodawcza w sprawie ustawy, zezwalającej na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. Więc jeszcze te ostatnie dwa słowa przed definitywnym pożegnaniem się na jakiś czas.

O meritum propozycji dotyczących tzw. preambuły do ustawy ratyfikacyjnej pisałem już i w Salonie i w GW wczoraj - i nic nie mam więcej do dodania. Kto zrozumiał ten zrozumiał, kto się zgodził ten się zgodził, misję swą wypełniłem jak umiałem i nic już po mnie. W prezydenckiej inicjatywie pojawił się wszakże wątek, czysto proceduralny, który domaga się komentarza. Oto Prezydent chce (zgodnie zresztą z wcześniejszą propozycją PiS-u), by treść ratyfikacji tak „zabezpieczyć”, czy też „utrwalić”, by jakiekolwiek przyszłe zmiany naszej ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego - a mianowicie ewentualne przyszłe porzucenie protokołu brytyjskiego i bezwarunkowe przyłączenie się do Karty Praw - wymagały konensusu Sejmu, Senatu, rządu i Prezydenta.

Taki wymóg jest konstytucyjnym dziwactwem, bo konstytucyjnym dziwactwem jest sam pomysł, by jakaś ustawa przewidywała samo-utrwalenie się, tzn. specjalny tryb zmiany samej siebie. Tego nie ma w przyrodzie. Ustawa nie może przewidzieć dla samej siebie specjalnego „zabezpieczenia”, chroniącego ją przed zmianami dokonanymi w trybie, przewidzianym w Konstytucji. To Konstytucja jest jedynym prawnym umocowaniem trybu ustawodawczego - a więc także zmian obecnych ustaw. Również - ustaw ratyfikujących umowy międzynarodowe, a taką jest Traktat Lizboński.

Żeby zobrazować ten prawniczy wywód przykładem prostym, nie-prawniczym: proszę wyobrazić sobie szefa firmy, który wydaje jakąś decyzję, dotyczącą np. zmian w strukturze organizacyjnej firmy, ale jednocześnie dodaje, że wszelkie zmiany tej decyzji mogą być dokonane tylko w specjalnym trybie, np. przez zebranie walne Rady Nadzorczej, która na dodatek musi w tej sprawie podjąć uchwałę jednomyślnie. Czy taki tryb będzie wiązał przyszłego szefa? Oczywiście że nie, bo każda decyzja może być zmieniona w tym samym trybie, w jakim - zgodnie z regulaminem - zapadła. Decyzja samo-utrwalająca się jest wewnętrznie sprzeczna.

Co, niestety, trzeba powiedzieć o proceduralnej propozycji Pana Prezydenta w sprawie ustawy ratyfikującej Traktat Lizboński. Dzisiejsi politycy mogą - w trybie konstytucyjnym - podejmować decyzje, jakie chcą. Ale nie mają na szczęście władzy nad przyszłością i nie mogą wiązać przyszłych ustawodawców tak, by „utrwalić” swe dzisiejsze pomysły - choćby nawet nosiły znamiona geniuszu.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (55)

Inne tematy w dziale Polityka