Drzewiecki wraca

TVN 24: Poseł PO Mirosław Drzewiecki, jeden z bohaterów afery hazardowej, został członkiem komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki. – Będzie robił to, na czym się dobrze zna – przekonuje jej wiceszefowa Beata Bublewicz z PO. 

Niech mi ktoś powie, że to żart. Drzewiecki, który załatwiał dla Sobiesiaka wycofanie dopłat z hazardu, a Rosół dziwnym trafem bez jego wiedzy "pomagał" córce biznesmena, by dostała pracę w Totalizatorze Sportowym, wraca w blasku i chwale. Afera hazardowa go "tylko" skompromitowała, jak się okazuje. Dawnej pozycji już pewnie nie odzyska, choć może gdyby nikt nie oglądał posiedzeń komisji śledczej i to w PO byłoby możliwe. 

Były minister sportu był obrażony na nasz kraj, który nazwał "dzikim". Określenie dosadne i pasujące do niektórych elementów życia publicznego, ale nie akurat do tego, że za ukręcanie lodów z biznesmenami kończy się przygodę w polityce. Ciekawi mnie jednak czy Drzewiecki nie został od razu zapewniony po swoim "upadku", że wróci. W przeciwieństwie do Chlebowskiego, ale jemu na osłodę została praca w komisji finansów. Niewykluczone, że za kilka tygodni i on wróci do łask PO, bo przecież jego wkład w całą aferę nie był większy niż ministra sportu. 

To nie tylko wina standardów PO. Również posłowie z komisji śledczej odpuścili. Od jednego z nich wiem, iż powodem odroczenia prac jest m.in. brak dokumentów z prokuratury. Tym samym po części doprowadzili do sytuacji, że zamiast na kolejne przesłuchanie, bohater afery hazardowej będzie chciał odbudować swoją pozycję w partii.