Pacyfikacja Warszawy

Nie sądzę, by "miasteczko Solidarnych" na Krakowskim Przedmieściu przyniosło jakiś skutek. Zauważam nawet zbyt duże emocje od wczoraj u tych, którzy zaangażowali się w ten ruch. Myślę też o znakomitej dokumentalistce, Ewie Stankiewicz. Ale to nie zmienia faktu, że grupa niedaleko Pałacu Prezydenckiego nie łamie prawa. Ich demonstracja jest zarejestrowana do maja. A metody, jakimi posługuje się Ratusz, nie odbiegają zbytnio od białoruskich.

Filmik z Radia Wnet robi mroczne wrażenie. Funkcjonariusze Straży Miejskiej pacyfikują namiot, wyciągając za fraki jednego z dziennikarzy "Gazety Polskiej", po czym go jeszcze na ziemi leją. Nie przejmują się emocjonalnymi okrzykami wokół, kamerami. Powalony na ziemię ma podobno potłuczony kręgosłup, znajduje się w szpitalu. Wszystko dlatego, że nie chciał się przesunąć.

Trzy dni temu, po manifestacji - zupełnie legalnej - pod ambasadą Federacji Rosyjskiej, tajniacy wsiedli do tramwaju za Filipem Rdesińskim. Na Pradze dokonali zatrzymania. Dziennikarz usłyszał zarzuty, jeszcze pachnące starą epoką, niewłaściwego posługiwania się ogniem. Choć wiadomo, że chodzi przede wszystkim o spaloną kukłę Putina. Ten jednak nie jest prezydentem Rosji, a premierem, więc paragraf i tak się znalazł.

Dziś Straż Miejska - wespół z innymi funkcjonariuszami - zakończyła jedną z najważniejszych akcji w tym roku. Wielkie sprzątanie po manifestantach i żałobnikach z Krakowskiego Przedmieścia. "Żaden znicz się nie ostanie!" - myśli pewnie codziennie sfrustrowana Hanna Gronkiewicz-Waltz, która w Internecie została obwołana mianem "Hanki-Zdmuchawki". Nie ma żadnego zaangażowania w walkę z młodocianymi chuliganami, grasującymi na wielu osiedlach w całej Polsce. Dzielni strażnicy mają po prostu inne cele.

Z czego wynika niemoc funkcjonariuszy, którzy dopiero po paru miesiącach znaleźli osoby, odpowiedzialne za wnoszenie przed Pałac Prezydencki krzyży z puszek po piwie? Dlaczego nikt nie reagował, gdy lżono w sierpniu staruszki, a niektórzy szczali do zniczy przy zdjęciach zmarłych? I tak wiem, że nikt nam nie odpowie.