"Wieża Komunistów" trwa

Najnowsza powieść Witolda Gadowskiego dotyka skrywanych aspektów funkcjonowania III RP. "Wieża Komunistów" ułatwia nam poznać realia, jakie panują w świecie mediów, biznesu i służb. W postkomunistycznej Polsce nie łatwo było rozgryźć tajniki zdobywanych pieniędzy przez funkcjonariuszy PRL-owskiego aparatu represji, a Ci, którzy próbowali to zrobić, często czuli na swych plecach oddech genseków.

Dziennikarstwo śledcze w Polsce, co zresztą nietrudno zauważyć, upada. Lata 90., okres transformacji ustrojowej i wielkie afery, które nie były umiejętnie "przykrywane" przez ówczesne rządy - to wówczas nastąpił rozkwit i potem powolny, ale jednak upadek tej branży. Chciałoby się, by główna postać powieści Gadowskiego, Andrzej Brenner, przy całej swojej naiwności, istniała naprawdę. Dziennikarz nie klęczący przed redaktorami naczelnymi, wchodzący w ryzykowną grę wojskowych służb specjalnych, byle dokończyć swoje dzieło życia, czyli książkę o kulisach największej afery gospodarczej, która wielu przeszkadzała. Wartka akcja, idealny scenariusz na świetny film, ciekawe dialogi i takież opisy miejsc, w których rozgrywają się wydarzenia - to zalety "Wieży komunistów". 

Czego mi jednak w niej brakuje? Chyba rozczarowało mnie zakończenie. Chciałbym znać skutki, jakie wywołała w polskiej, fikcyjnej, opinii publicznej książka - armata. Co zrobili generałowie, podejmujący krwawą grę z Brennerem? Umyka gdzieś na koniec ciekawa opowieść, którą niesie ze sobą tajemnicza postać "Brigitte". Nie wiadomo, co dalej dzieje się z niezwykle interesującą Okrzemkową. Ale jak kończy się powieść, dowiecie się dopiero po przeczytaniu "Wieży Komunistów". 

Jutro w klubie dziennikarzy "Pod Gruszką" w Krakowie o g. 18 odbędzie się spotkanie z Witoldem Gadowskim, na które serdecznie zapraszamy. Jego książka jest godna polecenia - przede wszystkim dlatego, że można, oddając się lekturze, zatęsknić za takimi dziennikarzami, jak Andrzej Brenner.