Media obiegło wczoraj oświadczenie Instytutu Lecha Wałęsy, podpisane przez prezesa zarządu Piotra Gulczyńskiego, mówiące o tym że "w związku z ukazaniem się publikacji książkowej autorstwa historyka Sławomira Cenckiewicza pt. „Wałęsa. Człowiek z teczki”, godzącej w dobre imię oraz naruszającej prywatność Pana Prezydenta Lecha Wałęsy, Fundatora i Patrona Fundacji „Instytut Lecha Wałęsy” [...] został wysłany do Sądu wniosek o zawezwanie Sławomira Cenckiewicza oraz wydawnictwa Zysk i S-ka do ugody".
W treści tego oświadczenia Instytutu, tak poczuwającego się do "obowiązku ochrony dobrego imienia Patrona", znalazły się stwierdzenia wyraźnie godzące w dobre imię Sławomira Cenckiewicza.
Szczególnie zniesławiającym jest zdanie: "autor posiadający wykształcenie historycznenie podejmuje jakiejkolwiek próby poparcia swoich twierdzeń wiarygodnym materiałem źródłowym", bo dyskredytuje Sławomira Cenckiewicza jako naukowca - pomawia go o takie postępowanie, które może go poniżyć w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla jego zawodu historyka oraz jego działalności naukowej i pisarskiej, a więc wypełnia znamiona przestępstwa opisanego w art 212 kodeksu karnego.
Podobnie też, choć już mniej rażące, jest twierdzenie Piotra Gulczyńskiego, że "treść publikacji obfita jest w ostre twierdzenia, mające na celu wyłącznie obrażenie Pana Prezydenta Lecha Wałęsy i zdyskredytowanie jego wizerunku oraz dorobku w opinii publicznej w Polsce i na świecie", gdyż pomawia Cenckiewicza o złe intencje i stronniczość.
Dlatego też może warto, żeby Sławomir Cenckiewicz zastosował metody przeciwników i (niezależnie od postępowania cywilnego w sprawie o ochronę dóbr osobistych) wniósł do Sądu akt oskarżenia o przestępstwo zniesławienia, ażeby Piotr Gulczyński, jako oskarżony, musiał przed Sądem udowodnić prawdziwość stwierdzenia, że Cenckiewicz nie podejmował i to w dodatku "jakiejkolwiek próby poparcia swoich twierdzeń wiarygodnym materiałem źródłowym", a także przedstawić dowody na to, iż ten materiał źródłowy wykorzystywany przez Censkiewcza nie jest wiarygodny i dlaczego.
Piotr Gulczyński miałby też wówczas okazję udowodnienia, że owe "ostre stwierdzenia", mające się jego zdaniem znajdować w treści publikacji Cenckiewicza, miały "na celu wyłącznie obrażenie Pana Prezydenta Lecha Wałęsy i zdyskredytowanie jego wizerunku oraz dorobku w opinii publicznej w Polsce i na świecie".
Taki proces byłby wskazany nie tylko ze względu na konieczność obrony przed pomówieniem, i to za pomocą środków masowego komunikowania, osoby Sławomira Cenckiewicza "o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności" (kodeks karny, art. 212, § 1 i § 2), ale też mógłby okazać się pomocnym dla historii. Bo może, ze względu na konieczność obrony, Piotr Gulczyński ujawniłby jakiś, nieznany dotąd naukowcom, materiał dowodowy dotyczący przeszłości Lecha Wałęsy?
Inne tematy w dziale Polityka