Donald Tusk przeprosił prezydenta Lecha Kaczyńskiego w stylu Aleksandra Kwaśniewskiego w 1993 r. W swoich działaniach politycznych Aleksander Kwaśniewski i SLD w różnych formach mrugali do elektoratu postkomunistycznego a w praktyce wielokrotnie go bronili – np. broniąc horrendalnie wysokich esbeckich emerytur. Niemniej media zachwyciły się przeprosinami za PRL wygłoszonymi przez Aleksandra Kwaśniewskiego po wyborach 1993. Tylko, że nic z tych przeprosin nie wynikało. I o to właśnie chodzi. Donald Tusk początkowo nie odczuwał wcale potrzeby przeprosin. Teraz wygłosił przeprosiny dla świętego spokoju ale najwyraźniej nadal nie widzi do nich powodu. A już obraźliwe dla prezydenta jako profesora prawa sugestie, że złamie prawo i będzie działał wbrew konstytucji (ciekawe, że przez miniony rok PO nie wskazała żadnego działania prezydenta chociażby pachnącego złamaniem konstytucji) są powodem do przeprosin. Suflowane dziennikarzom przez polityków PO teksty tego typu oficjalnie potwierdził poseł Jarosław Gowin. Kolejnym powodem do przeprosin było wykorzystanie w reklamówce z rewizją u oligarchy telefonu do prezydenta – inspirowanego kilkusekundowym telefonem Ryszarda Krauzego do Lecha Kaczyńskiego. Z telefonu oligarchy nie wynikło dla niego nic dobrego, czyli było odwrotnie niż w spocie PO. Z pewnością znalazłyby się liczne dodatkowe powody do przeprosin. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Prezydent, chociaż w formie chyba nieco zbyt ogólnej wyraził obawy, że grozi nam powrót do praktyk III RP w polityce. Ci sami ludzie, którzy straszyli kaczyzmem agresywnie zwalczali ideę rozliczenia komunizmu. Prezydent skrytykował plany akceptacji bez zastrzeżeń Karty Praw Podstawowych. Zapowiedział, że nie podpisze ustawy o podatku liniowym czy zmianie ustawy o CBA. Pierwsze informacje o rzeczywistej linii rządu Donalda Tuska będą za parę miesięcy – po ocenie expose i pierwszych działań. W końcu expose to będą tylko słowa a wypowiadanie słów przychodzi Platformie bardzo łatwo.
Inne tematy w dziale Polityka
