Premier i inni politycy Platformy Obywatelskiej obrazili się, że Prezydent Lech Kaczyński chce zwołać radę gabinetową w sprawie kryzysu gospodarczego. Strategia koalicji rządzącej polega nadal na zamykaniu oczu na problemy. Jedyna nadzieja dla kraju a. Jedyny sukces to poprawienie statystyki przedsiębiorczości – o jedną firmę.
Pierwszym newsem niedzielnych „Wiadomości” były informacje o kryzysie w Unii Europejskiej i planowanym szczycie przywódców. Recesja jest już w USA, Irlandii, Wielkiej Brytanii i we Włoszech, są pierwsze objawy we Francji i w Niemczech. Premier Tusk uda się na szczyt UE w sprawie kryzysu, którego podobno w Polsce nie ma i nie będzie. W audycji Radia Zet jak i wcześniej w wielu innych mediach politycy koalicji rządzącej utrzymują, że kryzys mogą wywołać wyłącznie negatywne opinie opozycji sugerujące, że kryzys nam grozi. Jak widać w PO coraz większą rolę odgrywają konserwatyści Jarosława Gowina wierzący, że na początku było słowo.
Polityk PSL Stanisław Żelichowski sugerował w Radiu Zet, że należy w celu zapobieżenia kryzysowi Prezydent RP powinien ratyfikować traktat lizboński i przyjąć EURO. Po pierwsze nie wiadomo w jaki sposób ratyfikacja traktatu przez Polskę miałaby znaczenie skoro Irlandia mówi o ponownym referendum w roku 2010. A wymagania dotyczące EURO z powodu inflacji i nie tylko właśnie przestajemy spełniać. Szkoda gadać...
No cóż, kryzysu nie ma a banki zaostrzają warunki dostępu do kredytów – m.in. DomBank, mbank, GE Money i Bank Millenium. Najwyraźniej banki nie podzielają opinii liderów koalicji co do dobrej i pewnej sytuacji gospodarczej. Wzrost PKB zapowiadany na ten rok ma wynieść tylko 4% przy ponad 6% w ubiegłym roku. Brak działań rządu w walce z inflacją poza uspokajającymi zapewnieniami, nie ma reformy finansów. Za to są kolejne wymiany personalne w spółkach skarbu państwa i obsadzanie stanowisk bez konkursów.
Mam obawy czy bajki o dobrze zarabiających lekarzach i nauczycielach nie skończą się katastrofą. Rzekomy milion nowych miejsc pracy oferowany w programie Kongresu Liberalno-Demokratycznego okazał się milionem miejsc utraconych. Jeżeli nałożą się opóźnienia w sprawie wydatkowania środków UE rządy PiS będą równie legendarnym okresem dobrobytu jak dekada Gierka.
Inne tematy w dziale Polityka
