Raz jeszcze więc publikuję materiał, który kilka tygodni temu zamieściłem w jednej z gazet, jak wygląda owo "parowanie"
***
Z rynku wyparowało 500 mln, inwestorzy stracili 1 mld w trakcie krachu - tak często wyglądają nagłówki gazet lub komentarze dziennikarzy. Najczęściej tych, którzy na co dzień z rynkiem giełdowym niewiele mają do czynienia.
Tego rodzaju zdania mają to do siebie, że pojawiają się wyłącznie podczas spadków cen akcji. Gdy trwa hossa, mało kto grzmi: w rynek wpompowano kilkaset milionów. Spróbujmy prześledzić na banalnym przykładzie, w jaki sposób, jak piszą gazety, wyparowują pieniądze z giełdy. Każdy z trzech inwestorów A, B i C dysponuje po 100 zł.
A kupuje jedyną dostępną na rynku akcję spółki po 20 zł. Po jakimś czasie tę akcję postanawia od niego odkupić B - płaci dwa razy więcej - 40 zł. A ma teraz w portfelu 120 zł. Kilka dni później C odkupuje od B akcje spółki, znów płacąc dwa razy więcej, czyli 80 zł. A wciąż ma 120 zł, B - 140 zł, zaś C akcję, za którą zapłacił 80 zł oraz 20 zł gotówki. C pilnie potrzebuje większej gotówki niż posiadane 20 zł. Niestety B nie jest już zainteresowany akcjami, zostaje tylko A. Ten zaś jest bardzo dobrym negocjatorem i decyduje się odkupić akcję od C za 40 zł.
Tego samego dnia w nagłówkach gazet mogłaby się pojawić informacja: krach na rynku, cena akcji spadła o 50 proc. Z rynku wyparowało 40 zł.
Jak pamiętamy, w sumie wszyscy trzej mieli 300 zł. W chwili obecnej w gotówce mają B - 140 zł, C - 60 zł oraz A 80 zł + akcję, która ostatnio była warta 40 zł. Gotówki w tym prostym systemie giełdowym jest 280 zł. I abstrakcyjna akcja, co do ceny której uczestnicy się umawiają. Gdzie jest 20 zł?
Na samym początku wypłynęło z systemu. Być może poszło do spółki, która zrobiła emisję jednej akcji kupionej przez A. W tym systemie brakuje jeszcze pośrednika, który przy każdej transakcji brałby prowizję dla siebie. Trzej uczestnicy rynku oddają pieniądze na zewnątrz - spółce, maklerowi. A sami między sobą prowadzą dość specyficzną grę tymi samymi pieniędzmi.
W życiu realnym duża liczba uczestników oraz pojawiający się coraz nowi inwestorzy i spekulanci powodują wzrost rynku. Naturalnie co jakiś czas do systemu wracają pieniądze na przykład z dywidend. Niemniej jednak obieg pieniądza jest zamknięty, same zaś akcje są tworem abstrakcyjnym. Znamy przecież wiele osób, które kupiły jakieś akcje po 100 zł, sprzedały po 100 zł i są przekonane, że straciły 50 proc. tylko dlatego, że w międzyczasie cena tych akcji wynosiła 200 zł.
W naszym przykładzie kapitalizacja firmy wzrosła trzykrotnie tylko dzięki temu, że inwestorzy umawiali się co do ceny. Faktycznie zaś wszystko zależy od tego jak spółka wykorzysta pozyskane na początku 20 zł.
Komentarze