Ta notka powstała nie dlatego że przywiązuję jakąkolwiek wagę do reakcji środowisk lew-lib na Marsz Niepodległości. Nie nalezy bowiem przywiązywać wagi do poszczekiwania kundli, bo taka już ich natura i karawana nie powinna na nie zważać, lecz jechać dalej. Umieszczam tę notkę tylko dlatego, że wypowiadali się na temat politycy PIS.
Chciałbym tylko zwrócić uwagę na fakt, że reakcje na Marsz Niepodległości obnażyły tylko taktykę salami lewactwa zmiarzającą do narzucenia nam narracji pozwalającej zamazać istotę rzeczy poprzez likwidację wolności słowa by móc bezkarnie realizować ostateczne cele lewactwa takie jak aborcja i eutanazja. Na drodze realizacji tych celów stoi wolnośc słowa i tę lewactwo stara się wyeliminować.
Władze polskie powinny zdawać sobie z tego sprawę i nie dawać się wpuszczać w kanał tej narracji, bowiem prawo do wolności słowa nie podlega dyskusji, poza jednym wyjątkiem – nawoływania do fizycznej eliminacji ludzi. Tymczasem lewactwo kwestionuje ten naturalny porządek i usiłuje forsować prawo do aborcji i eutanazji jako prawo człowieka poprzez uprzednie obalenie wolności słowa. Tę hucpę widać jak na dłoni przy takich okazjach jak Marsz Niepodległości, który pokazuje, że polskie społeczeństwo, w odróżnieniu od społeczeństw zachodnich, nie dało sobie narzucić tej ludobójczej ideologii.
Tak więc należy z automatu zakuć w kajdanki i wpakować do pudła każdego lewackiego idiotę, ktory ośmieli się wznosić hasła proaborcyjne i proeutanazjacyjne. Zero tolerancji dla zabójców dzieci poczętych i bezradnych staruszków.
Ale nie przeceniałbym mocy sprawczej międzynarodowego czy krajowego lewactwa i sił nim sterujących. Świat wali się im na łeb i ziemia usuwa spod nóg. Mogą co najwyżej wyciągnąć królika z kapelusza i wylansować jakiegoś Macrona, ale na tym koniec. Poparcia społecznego, nawet w tak ogłupionym społeczeństwie jak francuskie, nie uda się im wylansować. A w medialne bajki o nazistach w Warszawie manifestujących przeciwko nazistom, którzy tę Warszawę zburzyli, to nawet dziecko nie uwierzy.
