Juz jutro Sarkozy zostanie oficjalnie prezydentem Francji. O godzinie 11 Chirac przekaz mu kody do odpalenia rakiet, i pewnie jeszcze pare innych prezydenckich tajemnic, uscisna sobie dlonie na dziedzincu Palacu Elizejskiego i stary Jacques odjedzie na emeryture oraz do swojej fundacji, w ktorej bedzie walczyl o ocalenie swiata.
Sarkozy tymczasem uparcie pracuje nad utworzeniem nowego rzadu, i wlasnie sklad owego rzadu wywoluje tu sporo emocji i jeszcze wiecej grymasow, i to raczej w jego wlasnym obozie. Sarkozy postanowil bowiem dzialac metoda de Gaulle'a i utworzyc rzad mozliwie jak najbardziej otwarty, rzad, w ktorym byliby zarowno ludzie z prawicy, jak i z lewicy.
Wlasnie jesli chodzi o lewice, najprawdopodobniej ministrem spraw zagranicznych zostanie Bernard Kouchner z Partii Socjalistycznej. Czlowiek bardzo popularny, zalozyciel przed laty organizacji Médecins sans Frontières (Lekarze bez granic), zawsze bardzo aktywny, przed kilku laty reprezentant ONZ w Kosowie.
Otwarcie na lewice powoduje szmer niezadowolenia na prawicy. Sarkozy powiedzial juz wczoraj, gdy skladal rezygnacje z funkcji przewodniczego swojej partii UMP i zegnal sie z jej dzialaczami, ze teraz, jako prezydent, przestaje byc ich czlowiekiem. Wyglada na to, ze bardzo powaznie traktuje stara gaullistowska zasade, ze prezydent jest ponad partiami. Sarkozy zapowiedzial, ze wsrod jego najblizszych wspolpracownikow bedzie wielu zawiedzionych, bo nie wszyscy dostana teki ministerialne.
Na prawicy wiec niektorzy troche gderaja. Patrick Devedjian, jeden z najbardziej zagorzalych zwolennikow Sarkozy'ego, ktoremu marzy sie ministerstwo sprawiedliwosci, ale pewnie go nie dostanie, bo wezmie je chyba inny socjalista (Hubert Védrine), a wiec ow Patrick Devedjian z pewna zlosliwoscia powiedzial, ze polityka otwarcia idzie tak daleko, ze w rzadzie moze znalezc sie nawet paru... sarkozystow.
Narzeka tez lewica, bo wiekszosc dzialaczy Partii Socjalistycznej uwaza za niewlasciwe, by ich ludzie wchodzili do rzadu Sarkozy'ego.
Jedno jest natomiast pewne: juz od kilku dni kilkadziesiat osob w Paryzu nie spuszcza z oka swojego telefonu. Dzien i noc wpatruja sie wen i czekaja.
A nuz Sarko zadzwoni?
PS. Zapomniałem dodać istotną rzecz na temat Kouchnera. W 2003 roku wyróżnił się tym, że w bardzo umiarkowany sposób krytykował on inwazję US na Irak.
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka