1. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek powiedział, że PE nie ma możliwosci, by zająć się na forum plenarnym śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej. Przewodniczący tłumaczy, iż pytał służby prawne, jak można poprzeć sprawę, ale - jak twierdzi - nie da się tu nic zrobić. Jerzy Buzek poradził, by dążenia Polaków były nagłaśniane przez grupę polityczną Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, której przewodniczącym jest Michał Kamiński.
Powstrzymam się na razie od obszerniejszego komentarza. Mam jednak wrażenie, że przewodniczący PE bojkotuje działania osób dążących do umiędzynarodowienia śledztwa. Polacy zebrali już około 400 tysięcy podpisów w sprawie powołania międzynarodowej komisji. Trzeba tych podpisów milion. Jerzy Buzek zabiera więc głos w określonym momencie, by stłumić zapał ludzi dążących do prawdy.
2. Polska przekazała już Rosji uwagi do projektu raportu moskiewskiego MAK. 150 stron odnośnych spostrzeżeń trafiło dziś do przewodniczącej MAK Tatiany Anodiny. Także akredytowany przy MAK płk Edmund Klich przygotował 40 stron własnych uwag.
Dzisiaj dopiero Donald Tusk ocenił raport MAK w dotychczasowym kształcie. "Niektóre wnioski w tym raporcie są nieuzasadnione. Nie mówię, że fałszywe, ale nie znajdują potwierdzenia w badaniach" - powiedział szef rządu. Zwrócił przy tym uwagę, że Rosjanie nie dopełnili wymogów wynikających z konwencji chicagowskiej. "W tym kształcie, w jakim został przysłany przez stronę rosyjską, jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia" - podsumował polski premier.
Donald Tusk pręży więc muskuły, co może podobać się jego zwolennikom. Przypomnijmy więc, że taką wiedzę, potwierdzoną trzema pismami od płk. Klicha, miał już premier w lipcu. Nie wymagam, by koniecznie dzielił się tą wiedzą ze społeczeństwem. Interesuje mnie, dlaczego nie interweniował wtedy w tej sprawie. I w ogóle stosunek premiera i rządu do tej tragicznej katastrofy budzi dziesiątki, jeśli nie setki, pytań.
Inne tematy w dziale Polityka
