Posłowie PiS złożyli już we wrześniu ub.r. wniosek o informacje premiera w sprawie smoleńskiej. Chodziło o informacje o tym, co zrobił rząd, jakie decyzje podejmowały poszczególne organy państwa, jakie trudności występują w podejmowanych działaniach. Głosami Platformy Obywatelskiej komisja sprawiedliwości odrzuciła teraz ten wniosek.
Mówi Andrzej Dera w "Naszym Dzienniku", że doszło do sytuacji, iż posłowie dowiadują się o tragedii smoleńskiej, a także innych działaniach rządu z mediów, a nie w parlamencie. Andrzej Dera zapewnia, że posłowie PiS będą tak długo występować z tym wnioskiem, dopóki premier Tusk nie złoży informacji przed polskim sejmem.
O pracy prokuratury mówi natomiast Magdalena Merta w wywiadzie pt. "Prokuratura zajmuje się produkcją tomów, nie śledztwem". Otóż strona rosyjska zwróciła się z wnioskiem prawnym o przesłuchanie rodzin w sprawie posiadania przedmiotów znalezionych na terenie lotniska Siewiernyj. Przesłuchania trwają i obejmują dziesiątki rodzin. Przesłuchuje się także rodziny oraz ich pełnomocników z powodu przecieków upowszechnionych przez tygodnik "Wprost".
Magdalena Merta, której mąż zginął w Smoleńsku, uznaje, że działania prokuratury są bezsensowne. Wdrażane są procedury - podsumowuje rozmówczyni - które mają stwarzać pozory, że coś się dzieje w sprawie Smoleńska. Służy to wyłącznie produkcji bezużytecznych tomów akt.
Zabawa w ciuciubabkę trwa.
Z wypowiedzią Magdaleny Merty korespondują słowa Wiesława Johanna, byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Sędzia uznaje odwołanie zeznań kontrolerów lotu z lotniska Siewiernyj przez Rosjan za rzecz niebywałą. Jest też zdumiony postawą polskiej prokuratury, która zapewniła, iż pierwotne zeznania nie będą brane pod uwagę w polskim śledztwie. "Jak to możliwe? - pyta Wiesław Johann. - Będziemy selekcjonować dowody według tego, co nam Rosjanie powiedzą?"
Inne tematy w dziale Polityka
