O godzinie 13 uformował się w okolicach ronda Dmowskiego marsz środowisk narodowych. Tegoroczne hasło Marszu Niepodległości brzmi "Niepodległość nie na sprzedaż".
Dokładnie na Alejach Jerozolimskich uformowało się zgromadzenie, które będzie liczyło kilkanaście tysięcy osób. Nie brakuje biało-czerwonych flag, rac i transparentów. Wzdłuż zaplanowanego pochodu ustawione są barierki. Bezpieczeństwa strzeże zarówno Straż Marszu Niepodległości, jak i ogromne siły policyjne.
Według organizatorów, ulicami Warszawy maszeruje ponad 100 tys. osób.
Jak podawała PAP, do manifestujących przedostały się osoby z tęczowymi flagami, ale szybko zostały wypchnięte przez funkcjonariuszy policji poza rondo Dmowskiego.
Na razie Marsz Niepodległości przebiega spokojnie, nie licząc incydentów. Najbardziej radykalni uczestnicy spalili flagę Niemiec i plakat z wizerunkiem Donalda Tuska.
W pochodzie nie brakuje polityków Konfederacji - m.in. Grzegorza Brauna, Roberta Winnickiego i Krzysztofa Bosaka, jak też Klubów "Gazety Polskiej" i sympatyków prawicy. Obecni są szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Kasprzyk i dyrektor Wojskowego Biura Historycznego prof. Sławomir Cenckiewicz.
Marsz Niepodległości ma status państwowy decyzją polskiego rządu, ponieważ sądy nie zgodziły się na uznanie wydarzenia za zgromadzenie cykliczne.
Marsz Niepodległości dotarł do Stadionu Narodowego
"Czoło marszu chwilowo stanęło na wysokości stadionu. Na rondo Waszyngtona bokami wchodzą pierwsi demonstranci" - relacjonuje reporter PAP idący z demonstracją. Rondo zabezpiecza żandarmeria wojskowa, przy popiersiu Paderewskiego czeka kompania reprezentacyjna wojska z wieńcami.
Po chwili marsz ruszył na błonia Stadionu PGE Narodowego. Demonstranci gromadzą się przed sceną, na której ma odbyć się koncert i z której będą przemawiać organizatorzy wydarzenia.
GW
Czytaj dalej:
