Były szef CBA w Salon24: W tej sprawie wierzę agentowi Tomkowi

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 66
- Agent Tomek jest w tej sprawie wiarygodny, nie myślę, żeby jego motywacją było ratowanie się przed jakimś postępowaniem. Zeznając w prokuraturze, przyznaje się bowiem do kolejnych przestępstw. Kandydaci na świadków koronnych mają różne motywacje. Z reguły pierwszą jest chęć odwetu, zemsty. Motywacja ma tutaj jednak znaczenie drugorzędne. Pierwszorzędne ma to, czy te informacje są prawdziwe, czy nie – stwierdził w Salonie 24 Paweł Wojtunik, były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego i szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego w latach 2009-2015, obecnie doradca premiera Mołdawii.

Paweł Wojtunik był gościem programu Sławomira Jastrzębowskiego w Salonie24. Pierwszym tematem była dymisja komendanta policji Jarosława Szymczyka. Gość programu stwierdził, że w ocenie Szymczyka może być nieobiektywny, ponieważ osobiście go z czasów wspólnej służby w policji.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem:


Jak stwierdził Wojtunik, Szymczyk „do końca życia będzie kojarzył się z upolitycznieniem policji i z wybuchem granatnika na komendzie. Moim zdaniem, nie jest to postać tak czarno-biała, jak ją się próbuje rysować, pewnie niezależnie od tego, że zdarzały mu się jakieś błędy, pewnie też zrobił wiele rzeczy dobrych” – podkreślił były szef CBA. 

Granatnik w komendzie 

Na argument, że mówi o człowieku, który odpalił granatnik w Komendzie Głównej Policji przy ulicy Puławskiej i mógł zabić co najmniej kilka osób, Wojtunik stwierdził, że do tego prowadzi upolitycznienie polskiej policji. - Komendant Szymczyk powiedział w mediach, że największym szczęściem polskiej policji jest to, że ministrem jest Kamiński i myślę, że widać tu, do czego prowadzi upolitycznienie czy brak przejrzystych procedur i możliwości oceny tej sytuacji, która miała miejsce na komendzie - mówił gość Salonu24. 

- Proszę zauważyć, że nie wiemy, kto pociągnął za spust tego granatnika, bo komendant Szymczyk ma status osoby pokrzywdzonej, a jeżeli jest poszkodowany tym samym zdarzeniem, to mogłoby wskazywać, że ktoś inny to zrobił – zauważył Wojtunik. Jego zdaniem, afera z granatnikiem jest dowodem na upolitycznienie policji. 


- Upolitycznienie wyłącza myślenie i ta cała sytuacja z granatnikiem jest takim klasycznym przykładem. Proszę zauważyć, że policja nie potrafi przekazać jasnego komunikatu, co się - do jasnej cholery - wydarzyło na tej komendzie, kto jest winny, kto, za co odpowiada. Pytanie, czy tak samo wyjaśniono by sprawę, jeżeli ja bym pociągnął za spust swojego pistoletu, postrzelił się w nogę. Nie byłbym na pewno pokrzywdzony w tej sprawie. Upolitycznienie, relacje między Kamińskim i Szymczykiem powodują, że o tej sprawie również się plotkuje – uważa Wojtunik. 

"Zwykły obywatel miałby sprawę karną"


W opinii Wojtunika, wyjaśnić sprawę wybuchu granatnika, jak i zarzuty, dotyczące bicia kobiet pałkami teleskopowymi podczas demonstracji w Warszawie.

- To powinno być wyjaśnione i w szczególności w sytuacji, kiedy zależna polityczna prokuratura i zależna też politycznie policja nie potrafi sobie poradzić z wyjaśnieniem tych prostych spraw. Otóż, kwestia posiadania materiałów wybuchowych, urządzeń typu granatnik, broni palnej jest uregulowana […] - zdetonowanie takiego urządzenia jest oczywiście sprowadzeniem zagrożenia dla życia, zdrowia, sprowadzenia katastrofy – stwierdził Wojtunik.

Jego zdaniem, brak reakcji albo reakcja świadcząca o tym, że sprawa jest zamiatana pod dywan, powodują, że te sprawy są tematem spekulacji, a powinny być szybko i wszechstronnie wyjaśnione. Zdaniem byłego szefa CBA, gdyby granatnik odpalił szeregowy policjant, miałby zarzut co najmniej posiadania bez zezwolenia takich urządzeń i nieumyślnego sprowadzenia zagrożenia.

- Nie mówimy tutaj o umyślnym działaniu, mówimy o zdarzeniu, za które każdy z szeregowych obywateli, niezwiązanych z PiS-em, każdy z policjantów, niezwiązanych z partią rządzącą, ponosiłby odpowiedzialność karną. Proszę zamienić aktorów tej sytuacji, proszę sobie wyobrazić, że ja biję pałką metalową kobiety na manifestacji PiS-u, miałbym już dawno zarzuty – powiedział gość Sławomira Jastrzębowskiego. Jak dodał, skandalem jest to w jego przekonaniu, że państwo polskie sobie nie potrafi poradzić z tego typu wydarzeniem. 

"Sprawę Pegasusa trzeba wyjaśnić do przodu"


W programie poruszono też temat wykorzystywania przez polskie służby Pegasusa, gdzie część sędziów nawet nie wiedziała, jakim narzędziem jest to urządzenie. Podpisując zgody na podsłuchiwanie, sędziowie - według polityków opozycji - nie wiedzieli, że Pegasus może inwigilować nie tylko kamerę, nie tylko mikrofon wyłączonego telefonu, ale że też do tego telefonu można wprowadzać treści.

- Wszyscy wiemy, jak doszło do zakupu Pegasusa, że nastąpiło to ze środków Funduszu Sprawiedliwości, po decyzji jednego z wiceministrów sprawiedliwości, a tak naprawdę Pegasus został zakupiony przez CBA. I wiemy, jakie luki wykorzystywano, żeby go zarządzać. Widziałem jedną z formuł, jaka była wykorzystywana przy zarządzaniu kontroli operacyjnej. I było to tak enigmatyczne, że gdybym był niedoświadczonym sędzią, mógłbym pomyśleć, że ktoś chce uzyskać dane z jakiegoś serwera, czy może z jakiegoś nośnika informacji, może z nawigacji samochodowej - wspomniał były szef CBA. 



"Agent Tomek" na świadka koronnego 

Paweł Wojtunik odniósł się też do rewelacji byłego agenta CBA Tomasza Kaczmarka, który stwierdził, że na polecenie Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i Ernesta Bejdy przekazywał tajne dokumenty dziennikarzom, inspirował pewne życzliwe dla PiS publikacje. Dziennikarze twierdzą, że to jest nieprawda.

Wojtunik wierzy jednak Kaczmarkowi. - Uważam, że jest wiarygodny w tej sprawie. I nie myślę, żeby jego motywacją było ratowanie się przed jakimś postępowaniem, ponieważ on zeznając w prokuraturze o przestępstwach, w których brał udział, opisując działanie prawie że zorganizowanej grupy przestępczej, gdzie jest podział na role, dyscyplina i zależności, wykraczające poza jednorazowe przestępstwo, on ściąga na siebie kolejne postępowanie przygotowawcze, ponieważ przyznaje się do kolejnych przestępstw, do przekazywania informacji niejawnych, w których brał udział - oświadczył gość Salonu24. 


Wojtunik pytany o to, czy Kaczmarek nie mści się po prostu na swoich dawnych przełożonych, odparł, że mniej istotne są motywacje, ważniejsze, czy przekazywane informacje są prawdziwe.

- Kandydaci na świadków koronnych mają różne motywacje. Z reguły pierwszą jest chęć odwetu, zemsty. Są też inne motywacje, nieraz finansowe, tu bardziej chodzi o współpracę z organami ścigania. Myślę, że motywacja ma tutaj znaczenie drugorzędne. Pierwszorzędne znaczenie ma to, czy te informacje są prawdziwe, czy nie. Weryfikacja tych informacji – stwierdził były szef CBA.

Strzelanina we Wrocławiu


Wojtunik odniósł się też do niedawnej strzelaniny we Wrocławiu, w której Maksymilian F. ranił dwóch policjantów. Funkcjonariusze zginęli mimo walki lekarzy. 

- Nie pamięta takich sytuacji. W ostatnich 30 latach funkcjonowania polskiej policji zdarzały się wypadki nieszczęśliwe, wypadki śmiertelne, zdarzył się taksi patrol policyjny, ale nigdy nie było to wynikiem takiej kumulacji błędów policyjnych, bo niewątpliwie mówimy tutaj o serii błędów. W wyniku serii tych błędów w radiowozie razem z policjantami znalazła się osoba, która posiadała broń palną i nie była obezwładniona w taki sposób, aby nie mogła tej broni użyć. I oczywiście to wszystko porusza opinię publiczną. Mam nadzieję, że w policji ta sprawa zostanie wyjaśniona i będzie przećwiczona, przetrenowana na wszystkich możliwych szkoleniach, aby się ta sytuacja nie powtórzyła” – stwierdził Paweł Wojtunik. 

Maks 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka