TVP1 organizuje debatę prezydencką z udziałem 4 kandydatów reprezentujących cztery duże siły parlamentarne. TVP1 nie organizuje debaty z udziałem wszystkich kandydatów. Władze tej stacji dorobiły bowiem wytrych (klucz?), w świetle którego (bo to taki tandetny wytryszek z LEDową latareczką) debata jest dobrem tylko dla kandydatów reprezentujących 'najpoważniejsze ugrupowania w polskim parlamencie', jak zaznacza pracownik TVP1 Witold Gadowski na swoim blogu. Bez socjotechniki, bez publiczności, uczciwie. A W. Gadowski zamierza stać na głowie, co będzie symbolizowało czyste intencje i profesjonalizm TVP. Porobiło się - postawienie się do góry nogami, na odwyrtkę, ma symbolizowac profesjonalizm, obiektywność, uczciwość. A uczciwość ta to: zarejestrowanych kandydatów - 10, zaproszeń na debatę - 4. Reszta kandydatów, ci 'nieparlamentarni', wypowiedzieć się w dyskusji 'na temat wizji nowoczesnej polskiej prezydentury' [by W.G.] nie może. Nie otrzymali takiej szansy od 'podlegającej największej społecznej kontroli' [by W.G.] Telewizji Publicznej. Nie bo nie.
Wpis o owej debacie na blogu Gadowskiego to w zasadzie pospolita agitka: pierwsza część to hasłowa prezentacja profesjonalizmu i obiektywizmu TVP (laurka jakich mało, nieprzyzwoicie po oczach bijąca gorliwością i oddaniem), zaś druga poświęcona została nurtującemu autora tematowi dna, rui i poróbstwa dziejących się w konkurencyjnej TVN. W tej części wpisu, ni w nerkę ni w oko, W.G. daje odpór skompromitowanym dziennikarzom TVN oraz ich zmanipulowanym programom. Przyznając na końcu (UWAGA),iż pozostałych kandydatów nie zaproszono, gdyż większe grono uczestników uniemożliwiłoby rzeczową dyskusję (sic!). Zważywszy na formułę odbytej 'debaty' należy zauważyć jednakże, iż dyskusji żadnej nie było,co stawia pod znakiem zapytania prawdziwość owej deklaracji. No właśnie.
Debata saute, kandydaci saute...no i skład też saute, bez zbędnych dekoracji i spice'ów w postaci kandydatów 'nieparlamentarnych'. 'TVP jest tu tylko bezstronną areną do poważnej dyskusji' [by WG] - zapewne dlatego bezstronną, gdyż wielu stron najzwyczajniej nie zaproszono. Można śmiało uznać, iż TVP w arogancki sposób zarządziła czasem reklamy wyborczej, pozbawiając prawa do niej 6 z 10 kandydatów wg. własnego widzimisię. Państwo z Woronicza pokazali zatem dobitnie jak bliskie są im zasady demokracji, a także dziennikarskiej bezstronności. Telewizja to w końcu publiczna, czyli niczyja.
