Czego mi w pojedynku Komorowski vs. Kaczyński brakowało? Ogólnie - brakowało mi oprawy. Brakowało mi telewizyjnych zwiastunów tego pojedynku. Przede wszystkim ujęć, w których to panowie stojąc do siebie en face patrzą sobie w oczy wręcz dotykając się nosami.Na tle napisu: 2010 Elections Challenge.
Brakowało mi poprzedzającego równoległego wywiadu dwóch zawodników, którzy siedząc na podestach obok siebie, otoczeni ludźmi ze swojego narożnika, wypowiadaliby zdecydowane kwestie o sobie nawzajem. Też nie zaszkodziłoby, gdyby próbowali zerwać się do siebie dla wyrażenia poglądów z mniejszego dystansu, a ludzie z narożników obrzucaliby się w międzyczasie długopisami, kołonotatnikami i chusteczkami higienicznymi.
Brakowało mi publiczności na żywo - reagującej, wygwizdującej i oklaskującej. Wszak atmosfera trybun motywuje i zawodnika. Sprawia, że ten daje z siebie więcej, lepiej,
Brakowało mi wyrazistej, doceniającej klase zawodników, ich dorobek, zapowiedzi każdego z osobna przez prezentera: Jarosłaaaw Kaczyńss(- tutaj głos prezentera unosi się i opada przez jakieś 47 sek. sycząc 's')ssski, Bogusłaaaw Komorowss(- patrz obok)ssski.
Brakowało mi ujęć z różnych kamer podczas pojedynku: z góry, z tyłu, z boku, ze skosa... Mało dynamiki, panowie operatorzy.
Niewątpliwie, brakowało mi klasa-zbudowanych dziewuch w bikini, obnoszących po studiu tabliczki z zapowiedziami kolejnej rundy, ale także podsumowania po każdej. Sześć takich przejść i widzowi już inaczej się ogląda.
Brakowało mi zdecydowanej postawy sędziego...No tak, po pierwsze to brakowało samego sędziego, a później jego zdecydowania. Nie było liczeń - a powinny być. Zawodnik będący przy 'głosie' zaczyna, na ten przykład, pływać, a powinien był siedzieć i mówić - to liczenie, bo najwyraźniej nie czuł się już najlepiej. Tia...sędziowania ewidentnie zabrakło.
Nie było sędziego - to i dźwignięcia prawicy, czy też lewicy, nie było. Nawiasem - wątpliwe, by cokolwiek w tym pojedynku miało przesądzić o dźwignięciu lewicy.
A sam pojedynek? Wszystkie ciosy znane i ograne. Urywane akcje - gdzie ciąg za ciosem? Jak mawiał Papa Stamm - nie sztuką jest kogoś trafić pierwszy raz, sztuką jest poprawić.
Absolutny brak akcji kombinowanych ze zmianą tempa...
Po trosze rozumiem, że przepisy na wiele nie pozwalały, bo jak tu skutecznie walnąć, gdy się nie można do przeciwnika obrócić przodem, czy też skrócić dystansu. Ale od czego ma się główkę? Miast periodycznie wywijać gałązkami z, bardziej niż odległego, dystansu, trza było z namysłem... Jak mawiał Papa Stamm - gdy się mięśnie napina, to mózg staje.
Przekonuję się po raz kolejny, że zawodowstwo w tej wadze schodzi na burki.
