Prawie każdy, niekoniecznie Warszawiak zna praski pomnik „czterech śpiących” z dwujęzycznym polskim i rosyjskim napisem „Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego Pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945". Monument odsłonięto dnia 18 listopada 1945 r, przy czym czym w 1947 r. zastąpiono pierwotne, gipsowe figury - spiżowymi, odlanymi podobno z amunicji niemieckiej zajętej przez Armię Czerwoną w zdobytym Berlinie. I w tej postaci pomnik stał w jednym miejscu kilkadziesiąt lat (z niewielką zmianą w 1967 r). Suwerenność odzyskana w 1989 nic w tej sprawie nie zmieniła. Dopiero przy okazji obecnej budowy metra monument ”tymczasowo usunięto”, co zapoczątkowało ostrą dyskusję na jego temat. Jedni grzmią, żeby w imię „pamięci historycznej” przywrócić pomnik na plac Wileński po zakończeniu budowy metra, a drudzy przeciwnie, że nie należy go przywracać w tym miejscu, właśnie w imię pamięci historycznej. O co więc chodzi z tą pamięcią? Postanowiłem amatorsko (nie jestem historykiem) zgłębić historię owego monumentu. Korzystałem przy tym z ogólnodostępnych materiałów znalezionych w sieci. Samo miejsce na pomnik zostało wybrane już w 1944, w roku, w którym Warszawa dogorywała w powstaniu, w roku rozpoczynającym okres, w którym o suwerenności mieszkańcy Warszawy i Polski mogli co najwyżej pomarzyć przez następne kilkadziesiąt lat. W którym za prawdę o zbrodni w Katyniu można było naprawdę drogo zapłacić. Dwadzieścia cztery lata wcześniej (w 1920 r.) na tym samym placu (obecnie Wileńskim) w Warszawie formowały się w kolumny marszowe odchodzących na front Bitwy Warszawskiej polskich, ochotniczych oddziałów (w tym Legii Akademickiej) do walki o wolną Polskę przeciw bolszewickiej nawale... A sam monument? Znający pomnik czterech śpiących doskonale wiedzą, że jego cokół stanowi trawertyn - olbrzymi czerwony kamień, jednak niewielu zna jego ciekawą historię. Kamień ten został przywieziony do Warszawy w okresie międzywojennym z przeznaczeniem na konkretny, znany w ówczesnej Polsce cel. Ten właśnie czerwony trawertyn miał stanowić cokół pomnika ks. Ignacego Skorupki, poległego w Bitwie Warszawskiej 1920 r, od kuli (w innej wersji od bagnetu) czerwonoarmisty. Z różnych przyczyn do zrealizowania tego zamiaru przed wybuchem II Wojny Światowej nie doszło. Kiedy w 1945 r, w straszliwie zniszczonej Warszawie wznoszono pomnik „czterech śpiących” umieszczając figury czerwonoarmistów na tym samym, czerwonym trawertynie, w okolicznych gmachach, mieszczących wówczas katownie radzieckiego NKWD, mordowano żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, w tym powstańców warszawskich, z których wielu spoczęło potem w bezimiennych grobach. Myślę, że te fakty trzeba znać, zanim zabierze się głos w tej dyskusji. Zanim selektywizm historyczny, połączony z obojętnością części społeczeństwa stanie pożywką dla wyklucia w następnej kolejności idei takich, jak przywrócenie pomnika Feliksa Dzierżyńskiego przed Warszawskim Ratuszem, albo nazwy Adolf Hitler Platz dla Placu Bankowego w Warszawie. Niemożliwe? Niedawna restytucja Orderu Sztandaru Pracy i imienia tow. Lenina na bramie Stoczni Gdańskiej – kolebki „Solidarności” i wolnej Polski sama się przecież nie wymyśliła. Mówią, że „czterech śpiących” to pomnik braterstwa broni, chociaż moim zdaniem z napisu na cokole to akurat nie wynika. Głośno opowiadam za tolerancją i przeciw bezmyślnemu niszczeniu pamięci. Dlatego moim zdaniem w imię polsko – rosyjskiego pojednania – o którym ostatnio głośno, znajdźmy inne, godne miejsce, na innym trawertynie dla pomnika „czterech śpiących”, zanim stanie się on pomnikiem chocholego uśpienia i analfabetyzmu historycznego "36 milionów śpiących" Polaków.
PS Tuż po napisaniu tego felietonu odszukałem materiały, które mogą się okazać jego bardzo smutną puentą. Otóż okazuje się, że władze stolicy nie zapomniały o ks. Ignacym Skorupce. Podobno warszawska kamienica przy ul. Ciepłej 3 w której bohater Bitwy Warszawskiej się urodził ma zostać niebawem rozebrana... czyżby, zdaniem niektórych, zbyt dużo kamienic ocalało w lewobrzeżnej Warszawie z pożogi II Wojny Światowej?
Roberto
tekst ukazał się na portalu 10milionow.pl
Portal 10milionow.pl gromadzi ludzi dla których sprawy Ojczyzny nie są obojętne, którzy interesują się historią najnowszą Polski i chcą wyciągać z niej wnioski oraz czują się odpowiedzialni za swój Kraj i jego obywateli. Jest to też miejsce, gdzie na nowo spotkają się ludzie opozycji demokratycznej z czasów PRL. Mamy nadzieję, że te „spotkania po latach“ przywołają wiele wspomnień, a ich utrwalenie na portalu uchroni je od zapomnienia. Portal 10milionow.pl nie jest projektem, który po raz kolejny wyróżni tylko liderów i przywódców opozycyjnych - to portal dla uczestników opozycji i organizacji podziemnych, którzy często anonimowo i bez rozgłosu, bohatersko walczyli o wolną Polskę. Utrwalając pamięć o tych wyjątkowych ludziach i wydarzeniach chcemy także pokazać, że wolność po roku 1989 nie byłaby możliwa właśnie bez tych milionów indywidualnych aktów patriotyzmu. Chcemy, by portal miał również charakter edukacyjny - planujemy szereg działań, które będą młodym pokoleniom przybliżać trudne wydarzenia z najnowszej historii Polski. Chcemy kontynuować tę sztafetę pokoleń, którą przed nami prowadziły pokolenia Polskiego Państwa Podziemnego, a później pokolenie "Solidarności".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura