Siostra111 Siostra111
125
BLOG

Karty na stół

Siostra111 Siostra111 Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Poszłam do wyborów z niejakim Tadkiem. Wdaliśmy się w dyskusję na temat sytuacji w Polsce i sprawy katastrofy. Tadeusz jest za opcją liberalną i wierzy w to, że cała partia PO działa dla dobra kraju. Wierzy też w to, że ludźmi trzeba manipulować, dla ich dobra, bo inaczej nie będzie żadnego postępu.

Tadek powiedział mi coś takiego:

„Nie przekopuj się przez tę katastrofę. To już było. Dyplomaci walczą o to, żeby nie było wojny. Chcesz, żeby prawda wyszła na jaw i była wojna?”

 Wtedy właśnie dotarło do mnie parę ważnych kwestii, które przedstawiam poniżej.

 

1. Czuję, że jestem winna ludziom, którzy zginęli by wyjaśnić jak do tego doszło, poznać ich historię, zrozumieć, co stało się rankiem 10 kwietnia w Smoleńsku. Sama szukam sprawiedliwości i jasności w całej tej sprawie i w ogóle w moim życiu.

 

2. Powiedzmy, że publikujemy jakieś niezbite dowody (powiedzmy, że je zdobyliśmy), na to co się naprawdę wydarzyło i wciąż się dzieje. I co dalej? Co z tym zrobimy?

Może powinniśmy kierować się logiką generała Jaruzelskiego, który twierdzi, że ogłosił stan wojenny, żeby nie dopuścić do wkroczenia armii czerwonej? Zgodnie z tą logiką nie powinniśmy nic ujawniać.

Czy nie tak powiedzą ludzie odpowiedzialni za szum medialny i dezinformację wokół katastrofy: „Chcieliśmy ukryć prawdę o tej katastrofie, podsyłaliśmy wam zdjęcia ciał, robiliśmy szum w mediach, żeby was uratować przed wojną”?

I to poszukujący prawdy będą zdrajcami bezpieczeństwa narodowego?

 A pamiętacie pułkownika Kuklińskiego, ogłoszonego zdrajcą stanu?

Przeczytajcie proszę jego życiorys w zwięzłej formie przedstawiony tutaj:

http://www.videofact.com/mark/Kuklinski/zyciorys.html

Twierdzi, że działał dla dobra Polski. Czy jest zdrajcą stanu polskiego? Czy może rosyjskiego? Nie twierdzę, że znam odpowiedź – nie znam jej.

 

Dla mnie obecnie zaprzestanie śledztwa jest jak zgoda na przejęcie Polski w sposób pokojowy. To jest zgoda na ciemność, by zaległa nad żyjącymi. Na ich uśpienie. Na to, żeby Polska stała się pustą skorupą, w której żyje 40 mln jakiś tam Europejczyków, pozbawionych tożsamości i własnego zdania.

 

A kontynuacja śledztwa jest jak balansowanie na ostrzu noża – nie wiadomo co się wydarzy, być może nastąpi szafowanie czyimś życiem.

 

Staram się nie mieć kompleksu megalomana. Pragnę tylko byśmy się dowiedzieli, czego chcemy w sytuacji, gdy prawda wyjdzie na jaw.

 

Czy wyłapią i zastraszą w imię dobra ogółu tych co znają prawdę?

Ludzie będą patrzeć na to w telewizji, a spiker będzie tłumaczył, że w Polsce znajduje się element terrorystyczny, który chciał ich, wbrew ich woli, wyciągnąć zza tych telewizorów?

Czy znowu ktoś za nas, w imieniu Polaków ogłosi stan wojenny w Polsce i w imię dobra ogółu usłużne państwo zaostrzy kontrolę do granic wytrzymałości? A po zaułkach w biały dzień będziemy dostawali w łeb od wściekłych wierzących, że wcześniej było dobrze?

 

Myślę, że jesteśmy w pułapce. Co byśmy nie zrobili, nie będzie dobrze.

Mam nadzieję, że macie inne zdanie. Przekonajcie mnie, że gadam bzdury.

 

Ponieważ naprawdę się tym przejęłam, myślałam długo.

 

Może jest trzecia droga........

 

Spójrzmy jak to było i jest u Tybetańczyków. Kraj nie obronił się przed władzą chińską, bo nie miał wojska i ze względu na z gruntu pokojowe nastawienie Tybetańczyków. Chiny co rusz zamykają w więzieniu politycznym jakiegoś Tybetańczyka. Chiny napadają na wolność Tybetańczyków i gwałcą ich prawa człowieka. Porywają elitę tego państwa i tracą ich w więzieniach. Niektórym Tybetańczykom puszczają nerwy, ale protesty są krwawo tłumione i tylko dają pretekst do zaostrzania reżimu. Świat milczy. Tybetańczycy wciąż trwają. Chiny nie odpuszczają.

Pytanie nie brzmi dlaczego Tybetańczycy się nie bronią, ani dlaczego świat milczy, ani kiedy to się skończy. Pytanie brzmi, jak to się stało, że Tybet wciąż nie został wchłonięty przez Chiny jak inne nacje, np. Mandżurowie czy Ujgurzy.

Odpowiedź moim zdaniem brzmi: ponieważ nie kooperują. Nie są ani agresywni, ani służalczy. Trwają w swojej postawie nie-kooperacji. Nie napadają na wroga ani nie przechodzą na jego stronę zdradzając samych siebie. Stają po własnej stronie i szanują drugą stronę bez względu na to jak inna jest od nich.

Chińskie władze atakują Tybet, ale oni trwają. Gdyby zaczęli masowe protesty lub zaczęli zabijać – byliby skończeni – daliby powód do masakry ludności.

Gdyby przyjęli protektorat Chin – byłoby po nich. Zostaliby rozproszeni po terytorium Chin (tam wciąż trwają przesiedlenia ludności, czasem nie w tak oczywisty sposób, czasem są to obiecujące propozycje pracy po drugiej stronie Chin).

Lekcja Tybetu:

Nie trzeba przelewać krwi, jeśli najeźdźca nie zdoła znaleźć kooperujących w pokojowo nastawionym narodzie.

Tybetańczycy są najbliżej rozwiązania wszelkich konfliktów zbrojnych świata ze wszystkich państw, które kojarzę w tej chwili.

 

Gdy już poznamy naszą prawdę i przerazi nas ona albo uspokoi – dajmy znać światu, że wiemy co się wydarzyło. W sposób spokojny i konsekwentny obnażając kłamstwo i niesprawiedliwość.

 

Wracając do dnia wyborów. Od mojego wujka nauczyłam się jednak czegoś zaskakującego. Podczas gdy ja w czasie naszej rozmowy nie utrzymałam nerwów na wodzy (u mnie wygląda to tak, że spadam na dno rozpaczy), wujek emanował całkowitym spokojem. Ten spokój zaczął mi się udzielać.

„ Nie martw się, w końcu będzie dobrze.” Powiedział wujek i poklepał mnie przyjaźnie po ramieniu.

I zrozumiałam, że to nie opcja polityczna, czy zapatrywania są kwestią przeżycia lub nie. Nawet będąc nieświadomym pewnych spraw i wierząc w to, co mówią główne media można się przyczynić do uratowania naszego kraju. Zobaczyłam na własne oczy, że należy patrzeć sercem, ponad podziałami. Wszyscy możemy sobie nawzajem ofiarować coś cennego.

 

A teraz: Co oznacza nie-kooperacja moim zdaniem?

 

1. Blokowanie wszelkich ustaw zwiększających kontrolowanie społeczeństwa, za pomocą powołanych specjalnych służb, za pomocą ograniczenia dostępu do informacji, cenzury, itp. Wiem, że to wszystko ma dwie strony jak w medalu. Że specjalne służby są potrzebne do demaskowania zagrożeń. Ale przez jednego organizacja zostanie utworzona w dobrej wierze, a przez drugiego przekształcona w coś służącego do kontroli i zastraszania. Musielibyśmy mieć możliwość kwestionowania decyzji rządu. Musielibyśmy jakoś docierać do osób, które mają PRAWO do zatrudniania konkretnych osób. Publiczne konkursy na stanowiska? Ale przecież nie służb specjalnych? Może wystarczy by wiedzieć w jaki sposób służby porządku publicznego są ‘upgradowane’ – czy zmieniają się ich uprawnienia. To by mogło pomóc.

 

2. Aktywne wsparcie i ochrona dla osób represjonowanych i wtrącanych do więzienia za wyrażanie swojego zdania, prywatne śledztwa i aktywność społeczną.

 

3. Blokowanie wszystkich ustaw które pozwalają komukolwiek zabijać kogokolwiek i ingerować w wewnętrzne życie rodziny. SĄ DLA NAS ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNE. Tutaj nie chodzi już o to czy kobieta ma prawo do aborcji czy nie, to NIE O TO CHODZI. Rodacy, zrozumcie, dzieje się coś znacznie gorszego niż tylko dyskusja nad prawami do eutanazji i aborcji. Chodzi o uprawomocnienie do zabierania ludziom życia i możliwości wyrażania własnego zdania. Zgadzamy się na ustawę, ale nie znamy jej treści, jej niuansów, możliwych kruczków prawnych, o których wiedzą tylko niektórzy. Musielibyśmy się bardzo skupić i wytężyć, żeby nadążać i śledzić to co naprawdę przechodzi w głosowaniach. Sami musielibyśmy się stać Parlamentem. Ja już w tym momencie spędzam kilka godzin dziennie tylko na wertowaniu informacji. Nie jest to łatwe życie w tym momencie godzić wszystko z pracą i życiem codziennym.

 

Rodacy, może nadszedł czas by dojrzeć do Demokracji Bezpośredniej.

 

Pozdrawiam i czekam na Wasze zdanie.
Siostra111
O mnie Siostra111

Ciemność otwiera się Hucząca przepaść Wiatr czasu Dmie w plecy Strąca Otwieram oczy Rozkładam ręce Wycie powietrza Rozpala biały ogień Płonę Meteor przeszywający niebo Nowych czasów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości