Kiedyś zgubiłem się w lesie. A był to las wielki.
Spojrzałem w lewo i ujrzałem polanę zalaną blaskiem wschodzącego słońca. Znad otaczających mnie traw poczęły unosić się kłęby nieprzeniknionej mgły. Zmrużyłem oczy by przemóc oślepiający blask słońca i mym oczom ukazało się stado jeleni prowadzonych przez byka przyodzianego w majestatyczne poroże. Byk postanowił dać znać swoim konkurentom, że to jest jego polana i zaryczał przeraźliwie, tak, że kropelki rosy zadrżały.
Spojrzałem w prawo i ujrzałem ciemny las, do którego dostępu broniły krzewy kolczastych malin. Złowrogo z nich pobłyskiwały zielone oczy. Czy należały do wilka czy zbłąkanego psa, sam nie wiem. Gdy wiatr zwiał z tamtej strony można było wyczuć woń pnących się ku słońcu prawdziwków i kozaków (głównie czerwonych).

Na lewo Wolność na prawo Prawda. Jaki z tego wniosek?
1. Albo mam głowę skierowaną na południe albo mi się godziny pomyliły.
2. Uwielbiam grzyby w pomidorach, dlatego znacznie bardziej ciągnęło mnie do zbierania prawdziwków niż do uderzenia z kamieniem w dłoni w ryczącego przewodnika łań.
3. Mimo wszystko jakaś tam w nas drzemie dusza myśliwego anarchisty.
Inne tematy w dziale Rozmaitości