Athrian Athrian
486
BLOG

Czy politycy PO cierpią na anasognosię ?

Athrian Athrian Polityka Obserwuj notkę 0

 Dziś postanowiłem zrobić "blogowy parytet" i zacząć od przedstawienia po polsku części wykładu Kathryn Schulz jaki wygłosiła dla RSA* (Royal Society for the encouragement of Arts, Manufactures and Commerce) przedstawiając kilka teorii ze swojej książki:

"[...]Pojawiła się recenzja mojej książki w New York Times [...] Recenzent co ciekawe postanowił porównać mnie do biologa. Napisał: większość ludzi z tej dziedziny studiowałoby delfiny albo motylki,czy też lasy deszczowe, podczas gdy Kathryn Schulz jest niczym naturystka, która postanawia spędzać swój czas, zużywać energię i talent na studiowanie karaluchów. I pomyślałam: to właściwie świetny opis tego, jak większość z nas postrzega błędy. Tak jak o karaluchach; nie myślimy za wiele o błędach, podczas gdy są tuż przed nami. [...] Nie lubimy spędzać zbyt wiele czasu myśląc o doświadczeniu pomyłki. Kiedy już zadamy sobie trud wyobrażamy je sobie jako najohydniejszych przedstawicieli myślowego królestwa - są to intelektualne karaluchy. [...]

Chcę zacząć od opowiedzenia historii o pewnej kobiecie imieniem Hanna. Ma ona miejsce na na początku lat 90tych w Austrii. Hanna ma wizytę u neurologa, który nazywa się Giorg Goldenberg*. Doktor przychodzi na wizytę i zaczyna od dosyć dziwnego pytania. Mówi: Przepraszam Hanna, ale czy mogła byś na początek opisać moją własną twarz. Dosyć dziwne pytanie, ale Hanna jest cierpliwą pacjentką, więc mówi: Okej. Masz krótkie brązowe włosy, nie nosisz okularów, nie masz zarostu i masz lekką opaleniznę. Na co doktor odpowiada: świetnie, a czy mogła byś opisać ten obiekt na stole ? Ona odpowiada, że nie ma problemu i jest to książka podobna do elementarzy, których używa się w szkołach i coś jest zapisane z przodu, ale nie widzę dokładnie. Neurolog stwierdza: okej, świetnie. A czy mogła byś mi powiedzieć gdzie ten podręcznik znajduje się w tej chwili ? Hanna mówi: jasne, trzymasz go w górze, w lewej ręce, na poziomie moich oczu. Jest jednak pewien problem, przez całą tą rozmowę twarz doktora Goldenberga znajdowała się za czarnym ekranem, obiektem przed nim na stole była szczotka do włosów i kiedy zapytał Hannę o dokładne określenie pozycji schował ją pod krzesło. Okazuje się, że Hanna była ślepa, bowiem kilka tygodni przed tą wizytą doznała poważnego udaru, który sparaliżował całą jej lewą stronę ciała i całkowicie zniszczył ośrodek wzroku. Niektórzy z was wiedzą, że nie są to niecodzienne efekty udaru. Jednak Hanna cierpiała także ze względu na o wiele bardziej niecodzienną i nietypową przypadłość związaną z jej udarem, bowiem choć była kompletnie ślepa, nie miała o tym pojęcia. Miała wrażenie, że może widzieć. Ten niesamowicie rzadki i oryginalny przypadek nazywa się syndromem Anton`a* i jest częścią grupy równie dziwnych syndromów, które są wspólnie znane jak anosognosia*. Słowo anosognosia oznacza zaprzeczenie lub brak wiedzy o chorobie. Częściej występującą, ale równie dziwną, wersją anosognosi jest przypadek bycia sparaliżowanym i brak wiedzy o tym. Co dziwne to częstsze, niż się powszechnie wydaje. Ludzie po wylewach, ze sparaliżowaną częścią ciała, są chętni częściej niż wam się wydaje robić dziwne rzeczy, jak na przykład zaprosić cię na golfa, albo na przechadzkę do kawiarni, choć nie są w stanie się ruszać. [...] 

Opowiadam wam historię ślepej Hanny ponieważ ilustruje ona trzy ważne punkty dotyczące mylenia się. Na początek pozwala ona nam ustalić ostateczny limit mylenia się, lub mówiąc bardziej precyzyjnie pomaga ustalić, że nie ma limitu mylenia się. Trudno wyobrazić sobie coś, czego jesteśmy bardziej pewni niż to, co widzimy, lub fakt czy potrafimy się ruszać [...] Jednak jak pokazuje historia Hanny, nie istnieje niemal żadne przekonanie odnośnie świata, które pod pewnymi warunkami nie może nas zawieść. I to pierwszy ważny argument całej historii, dotyczący pokory. [...] Druga rzecz jakiej uczymy się od ślepej Hanny to zrozumienie co dokładnie oznacza mylenie się. Co mamy na myśli, gdy mówimy o pomyłkach ? Oto co według neurologów dzieje się z ludźmi cierpiącymi na syndrom Antona czy zaprzeczającym paraliżowi, czy cierpiącymi na inne formy anosognosi: myślą, że brak naturalnych źródeł informacji o świecie - ponieważ mózg został uszkodzony i nie może ich pobierać - nasze mózgi zastępują zreinterpretowanymi obrazami, jakie już mamy w naszym umyśle. Tak więc pamiętamy uczucie ruchu i myślimy, że to wspomnienie jest czymś, co się właśnie dzieje w naszym życiu. [...] To bardzo przydatny sposób na rozumienie pomyłki. Kiedy mylimy się, jesteśmy w błędzie - nasz własna wizja świata, według nas jest czymś co się naprawdę dzieje. I o czym błędy przypominają nam [...] to fakt, że istnieje luka pomiędzy nami, a światem. To co się dzieje w naszym umyśle nie zawsze jest tym, co dzieje się na świecie, jednak z wielu emocjonalnych powodów często przeczymy, że ta luka w ogóle istnieje [...] To druga lekcja, jakiej możemy się nauczyć od ślepej Hanny. Trzecią rzeczą jakiej uczymy się dzięki tej historii, jest metafora na doświadczenie pomyłki: być ślepym na własną ślepotę, to coś co dotyczy nas wszystkich, gdy mylimy się odnośnie czegoś"

 

Ci z Państwa, którzy dotrwali do tego momentu zapewne postawili sobie pytanię: WTF ? Czy gościowi skończyły się argumenty polityczne i teraz planuje obalić rząd kierując rzeszę jego polityków do zakładu dla psychicznie niesprawnych ? Nie, jednak wykład ten potrzebny był mi do rozpoczęcia pewnej polemiki.

Rząd premiera Tuska wciąż trwa tworząc kolejne posunięcia, zwykle spełzające na niczym, a mające na celu zyskanie poparcia i "polepszenie sytuacji w kraju". Pod tym linkiem wczoraj: http://finanse.wp.pl/analiza.html, oglądałem video z którego dowiedziałem się, że Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż pieniądze na OFE są państwowe, tak więc państwo może nimi zarządzać. Nie tylko więc, kolejne składki pójdą do bankrutującego ZUS-u, nie tylko OFE mają zakaz inwestowania otrzymanych pieniędzy poza Polską, ale teraz jeszcze w przyszłym roku składki do OFE mogą zostać zmniejszone lub zawieszone i przeniesione do ZUS. Czy uratuje to sytuację ? Oczywiście nie, bo jak wiele rozwiązań, to także ma "załatać dziurę" do wyborów. Można by było zreformować system na bardziej sensowny, ale wiązało by się to z wyrwaniem ze stagnacji intelektualnej społeczeństwa i zmuszeniem go do przemyślenia kilku rzeczy. Np: Co do nędzy stało się z wpłaconymi już pieniędzmi ? Czy na pewno nieliczna grupa pracujących może utrzymywać ludzi na socjalu, emeryturach, ludzi na emeryturach górniczych itd. ? Przykładowo takim radykalnym rozwiązaniem byłoby danie ludziom możliwości decydowania co chcą robić z własnymi pieniędzmi, bo skoro mogą wybierać prezydenta i rząd, to dlaczego nie mogli by wybrać co chcą robić z zarobkami ? W państwie kierowanym przez lewicę takie myślenie jest niemal zbrodnicze. Rząd się pomylił i spaprał - wiele spraw i teraz statek tonie. Jednak oni tego jeszcze nie widzą. Kolejne ustawy - jak np. ustawa antynarkotykowa, antynikotynowa oraz nowa ustawa farmaceutyczna opierają się na dziwnym założeniu, że jeżeli do statusu państwa dodamy kilku urzędników sanepidu, to uratują oni w przedziwny sposób ,za pomocą dostarczonych ustaw, finanse publiczne poprzez nakładanie sterty kar na obywateli. Dopalacze działają, jak działały. Ustawa antynikotynowa weszła, ale nikt poza Panem Zygmuntem - stereotypowym menelem z dworca - raczej jej nie łamie i trudno uwierzyć, że państwo na niej cokolwiek zarobi (prędzej straci na dochodach z akcyzy). Ustawa farmaceutyczna mająca wejść w życie nakłada niesamowite kary na producentów leków w oparciu o ustawę antymonopolistyczną, ale ... państwa to też nie uratuje. Nawet nacjonalizacja pieniędzy z OFE nie pomoże. 

Proszę Państwa, nasz rząd się pomylił i wciąż się myli, a za nasze pieniądze chce ratować swoją błędną wizję, bo według nich (przynajmniej części) wciąż jest ona do wykonania. Jak się okazało nie jest i w końcu nadejdzie zderzenie ze ścianą. Problem jest jednak innego typu: im dłużej potrwa podróż do uderzenia w ścianę, tym więcej pieniędzy pójdzie z dymem. Nie dostaje też niemal żadnych sygnałów z zewnątrz, bowiem negacja polityki rządu wiąże się niemal automatycznie z byciem "pisowcem", niezależnie od tego, czy ktoś ową partię popiera. Jak wiadomo, dzięki mediom, pisowcy to źli ludzie - niemal członkowie sekty lub mrocznego kultu, więc informacji od tej strony nie ma co pobierać. Dodatkowo partię wspiera większość mediów. Tak więc teraz, PO utwierdzone w swoim błędzie, za pieniądze podatników dotrwa zapewne do kolejnych wyborów, aby je wygrać i pokazać nam kilka banalnych haseł i programów, które tak jak poprzednie nie zostaną zrealizowane. 

 

Jest jednak i dobra wiadomość. Faktycznie prędzej czy później w okresie najbliższych pięciu lat będziemy drugą Irlandią. Oczywiście nie pod względem ekonomicznym, bowiem od samego początku była to bujda na resorach, ale raczej ze względu na powstanie polskiej IRA walczącej z rządem (choć nie o autonomię, tylko o jego usunięcie). Ostatnimi czasy ukazał się ciekawy artykuł o tym, dlaczego rząd Tuska będzie trwać. Podobno zagadnięta kasjerka wieczorem w sklepie nie miała manii rewolucyjnej. W ogóle mnie to nie dziwi, wszystkie bowiem rewolucje, nawet najbardziej lewicowe - jak francuska czy komunistyczna - nie zaczynają się od dołu. Znajduje się grupa ludzi z lepszą wizją świata, zwykle niewielka i lepiej wykształcona od reszty, która ową rewolucja kieruję. Czytając blogi mam wrażenie, że owa grupa "dobrze wykształconych maniaków" powoli nabiera kształtów i znajdą się ludzie, gotowi do zrobienia czegoś konkretnego przeciw PO. Zwykle są to nonkonformiści. Osobiście nie byłem się biczować po katastrofie smoleńskiej wraz z resztą społeczeństwa, a gdy napisałem na FB, że postępowanie wielu obywateli nadaje nowego i uaktualnionego znaczenia słowu "faryzeusz" spłynęły na mnie komentarze oburzenia. Jednakże, minęło kilka miesięcy i niemal błogosławiony Lech, nagle stał się z dnia na dzień "niegodny wawelu", a po kajaniu się i opowieściach "media nas omamiły, zmanipulowały - pisowcy to fajni goście, PO to szuje niskich lotów intelektualnych", spokojnie i bez tarć wróciliśmy do punktu wyjścia. Jednak, wspominając całą sytuację wciąż pamiętam, że było kilku nonkonformistów myślących własnym tokiem i chełpię się notką na miarę Nostradamusa na facebooku. W sprawie tego czy ludzie wyjdą na ulice, pisałem już kiedyś, że żyjemy w świecie obserwatorów. Ludzi, którzy odbierają informacje, ale ich nie tworzą. Potwierdzeniem tego było np. gdy sam musiałem bronić emeryta w tico przed dwoma dresami (gdy szedłem w jego kierunku to myślałem i miałem szczerą nadzieję, że będzie jeden dresiarz), sam broniłem starszą panią w tramwaju przed niegodziwością pewnego młodego człowieka. Jednak najbardziej typowa akcja dotyczy zaciętych drzwi w tramwaju. Jechałem bowiem owym urządzeniem do domu, a na przystaniu przed nim zacięły się drzwi. Ludzie stali przed nimi i narzekali na sytuację, chcieli wrócić do domu, ale nikt nic nie zrobił poza naciśnięciem przycisku, który nie działał ze względu na jakąś szerszą awarię. Dojechało i owo post komunistyczne blaszane monstrum do mojego przystanku - jeden zacny obywatel przekręcił otwieranie awaryjne drzwi, ja za pomocą kowbojskich butów i skromnej siły rąk drzwi wypchnąłem - wyszliśmy tam, gdzie chcieliśmy. To, że większość społeczeństwa to intelektualna hołota nie mająca większych wyzwań intelektualnych niż ułożenie pasjansa w pracy na windowsie to jedno, ale fakt istnienia zdeterminowanych ludzi gotowych do podjęcia akcji - to już druga sprawia, bo zwykle nie są oni uwzględniani w tak zwanych "badaniach opinii publicznej". Przykładowo bowiem w ankiecie "jak odnosisz się do planów emerytalnych naszego rządu" nie ma odpowiedzi "planuję zakupić od czeczeńskich bojowników snajperską broń i odstrzelić łeb odpowiedzialnym za to mendom". Oczywiście mogę też się mylić i wszystko zostanie po staremu. 

 

Honorowy aspekt całej sprawy:

Kilka dni temu złożyłem wymówienie z pracy. Dlaczego ? Bo postawiono mnie przed zadaniem, którego nie byłem z pewnych względów w stanie wykonać. Większość moich znajomych w ogóle nie może znaleźć pracy po historii, a ja miałem spokojną pracę biurową. Jednakże, ponieważ nie mogłem czegoś tam zrobić, stwierdziłem, że nie mogę pobierać pieniędzy dłużej, ani być też w tej pracy, pomimo możliwych strasznych konsekwencji. Zgodziłem się też zrobić szkolenie biurowe z kilku rzeczy nowej osobie, jeżeli ona by się na tym nie znała - a więc krótko mówiąc popracować do 3 dni za darmo. Jednak, jestem człowiekiem honorowym i takie rozwiązanie uznałem za jedyne możliwe. Ludzie kierujący naszym państwem mają mniej honoru niż świnka morska mojej współlokatorki imieniem dexter. Robią błędy, choć nawet za te najtragiczniejsze i skazujące społeczeństwo na ciężkie warunku nie przepraszają. Robią więcej błędów, zamiast uznać swoją porażkę trwają dalej na swoich stanowiskach i ani myślą o dymisji. To nie jest zachowanie godne dorosłej osoby z choćby minimum wartości moralnej. Nawet niektórzy nastolatkowie, gdy zrobią przypadkowo dziewczynie dziecko, biorą odpowiedzialność za swoje czyny. Takiej akcji nie można jednak oczywiście oczekiwać po rządzących w Polsce. Smutne, że ludzie, którzy są na szczytach władzy mają niższy poziom moralności niż nie jeden nastolatek-hulaka. 

 

 

*Pełen wykład pod linkiem: http://www.youtube.com/user/theRSAorg#p/u/25/0NNelDf0F-o

*Przykładowo jedna z publikacji neurologa: http://www.medbook.com.pl/medhome/product.php?pline=4&code=34561&med_id=f3f1dcc

*Szerzej o syndromie Anton`a: http://en.wikipedia.org/wiki/Anton–Babinski_syndrome

*Anosognosia: http://en.wikipedia.org/wiki/Anosognosia

 

 

Athrian
O mnie Athrian

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka