Adalia Satalecki Adalia Satalecki
1880
BLOG

„ŻARLIWE CEDRY” I NAGA ANASTAZJA Z TAJGI

Adalia Satalecki Adalia Satalecki Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Stijn Saelens ma 34 lata. Jest bogatym agentem nieruchomości. Jest także dziedzicem dużej fortuny, kasztelanem, i mieszka w zamku Carpentier w ślicznym krajobrazie pomiędzy Brugią i Gandawą. Mówi się, że należy do sekty, która znajduje swoje korzenie w słowiańskim neoszamaniźmie.
 
Stijn Saelens był przykładnym ojcem czwórki dzieci. Zniknął jednak bez śladu i od 10 dni nie daje znaku życia.
 
30 stycznia, gdy jego żona Elisabeth wróciła z gabinetu medycznego w porze obiadu, przed wejściem do zamku na peronie i na schodach zauważyła ślady krwi. Znalazła też bez trudu łuskę kaliber 9 mm. Specjaliści w dziedzinie badań genetycznych bez problemów stwierdzili, że krew przed wejściem do zamku należy do Stijn’a.
 
Śledczy skłaniają się ku hipotezie zabójstwa i porwania zwłok. W toku dochodzenia odkrywają także przeszłość pana Saelens’a okraszoną mylącymi zagadkami i przysłoniętą trudnym do spenetrowania cieniem.
 
Stijn Saelens miał związki z organizacją „Ringing Cedars” (Żarliwych cedrów), tajemniczym stowarzyszeniem o charakterze sekty. Przywołuje ona pamięć objawienia Anastazji, bajkowej postaci znajdującej początek w starych legendach dawnej Rosji.
 
W corocznym raporcie 2010 komisja inter ministerialna do walki z sekciarstwem charakteryzuje organizację „Żarliwych cedrów” Anastazji jako stowarzyszenie z siedzibą w Krasnojarsku. Proponuje ono swoim adeptom słowiański neoszamanizm. Kierunek powstał przed 20 laty. Przywołuje on istnienie dobrej wróżki Anastazji nago przemierzającej tajgę. Głosi ona ludziom dobroczynne działanie produktów przyrządzanych na bazie syberyjskiego drzewa cedrowego. Ma ono zbawczą moc. Syberyjskie cedry mają być także czujnikami kosmicznymi.
 
W Brukseli plotkują, że kasztelan jest ofiarą trudnych związków ze swoją przyjaciółką Elisabeth. W burzliwym okresie tych związków Stijn zafascynował się ekologiczną wizją słowiańskiej sekty. Zamierzał nawet uciec z rodziną gdzieś w australijskie pustkowie, aby tam założyć ekologiczną farmę. Le Soir twierdzi, że tuż przed 30 stycznia był on nawet kilkanaście dni w Sydney. Rodzina obawiała się jednak o los dzieci w tym pustkowiu i stanowczo sprzeciwiała się planom Saelens’a. Szczególnie protestował ojciec i brat Elisabeth. Dlatego po zniknięciu Stijn’a policja zatrzymała ich na 48 godzin. Jednak po przesłuchaniu obaj panowie zostali zwolnieni.
 
Natomiast interesujące rezultaty przyniosło przesłuchanie paru osób w sąsiedniej gminie. Okazuje się, że mieszkają tu ludzie zamieszani w przemyt hormonów i kokainy. Natrafiono także na czeczeńskich uciekinierów, którzy posiadali szczegółowe plany zamku Saelens’a. Zdaniem śledczych dowód nie był jednak wystarczającą podstawą do tego, aby Czeczenów pozbawić wolności.
 
Policja bada jednak nadal hipotezę samouprowadzenia związaną z istnieniem sekty „Żarliwych cedrów”. Nie ulega bowiem wątpliwości, że grupa zapuszcza korzenie we Flandrii. Organizuje ona swój samowystarczalny byt na solidnych podstawach finansowych. Jak twierdzi jeden ze specjalistów organizacji sekciarskich w Brukseli, „Żarliwe cedry” stanowią dla swoich adeptów prawdziwe więzienie bez krat.
 
/na podstawie reportażu Christophe Cornevin, Le Figaro, 06.02.2012/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości