Zgodnie z zapowiedziami, ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny prezydent Sudanu, Omar Hassan Al-Bashir, poprowadził w niedzielę "triumfalne" modlitwy w mieście Kurmuk w Nilu Błękitnym, zdobytym kilka dni wcześniej przez jego wojska. Jednocześnie dowódca wojsk rządowych w tym stanie powiedział, że niedługo cały obszar graniczny, a więc także Kordofan Południowy, będzie wolny od wszelkiej rebelii.
Rebelianci ogłosili ostatnio, że sudańskie lotnictwo znacznie zintensyfikowało naloty w Kordofanie, atakując wszystkie miasta oraz wiele okolic wiejskich. Jednak podobnie jak wcześniej, piloci rządowej armii atakują w dużej mierze obszary cywilne, co stale powoduje duże zagrożenie dla bezpieczeństwa cywilów, z których wielu, w tym kobiety i dzieci (o czym więcej tu - http://lubczasopismo.salon24.pl/sudan/post/343059,zrzucaja-bomby-na-kobiety-i-dzieci), poniosło już śmierć lub zostało rannych na skutek bomb zrzucanych przez zbrodniczy reżim.
Opozycyjna SPLM-N i jej zbrojne skrzydło - SPLA (Sudan People's Liberation Army, czyli Sudańska Armia Wyzwolenia Sudanu) - twierdzą jednak, że to nie koniec walki i że Bashir niczego się nie nauczył z ostatniej, trwającej od 1983 do 2005 r., wojny domowej. Rebelianci wskazują, że są zaprawieni w wojnie partyzanckiej i że nadal kontrolują duże obszary Nilu Błękitnego. Bashir tymczasem nazwał ich w niedzielę "karaluchami" i nakazał armii całkowicie pozbyć się antyreżimowych bojowników, a także aresztować Malika Aggara, prawowitego gubernatora Nilu Błękitnego, który od początku konfliktu w tym stanie (pierwsze dni września) jest wyjęty spod prawa. Warto przy tym zauważyć, że to jedyny przedstawiciel opozycji wśród gubernatorów stanów, po ostatnich wyborach w 2010 roku.
Kij i marchewka
Przedstawiciele rządu w Chartumie już próbują zjednać sobie ludność granicznego Nilu Błękitnego. Bashir w niedzielę zapowiedział założenie specjalnego komitetu na rzecz odbudowy Kurmuku. W tym samym czasie w Chartumie przywódca wojsk rządowych w regionie zapowiedział utworzenie nowego "Batalionu Nilu Błękitnego", do którego zaprosił mieszkańców stanu. To pokazuje, że władze chcą, za pomocą tzw. marchewki, wciągnąć nieprzychylną sobie od lat ludność południowej części kraju do swoich procesów rządzenia.
A wracając do areny walk w Kordofanie, to rebelianci z SPLM obwieścili, że w piątek wygrali bitwę w bliskiej okolicy stolicy tego stanu - Kadugli. Pochwalili się m.in. przejęciem czterech czołgów. Armia zaprzeczyła tym doniesieniom, mówiąc, że nie doszło nawet do żadnej bitwy w tym rejonie. Trudno zbadać, kto mówi prawdę, ponieważ brak jest niezależnych źródeł informacji z ogarniętych wojną terenów.
Właśnie - wojna. Obserwując przebieg sytuacji, śmiało można powiedzieć, że w dwóch południowych stanach północnego Sudanu - Kordofanie Południowym oraz Nilu Błękitnym, trwa na nowo wojna domowa. Jeśli możemy jakoś wspomóc ludność tych terenów, to na pewno modlitwą. O jak najszybsze zakończenie ich piekła.
A póki co, Al-Bashir wezwał do powrotu 30 tys. uchodźców z Nilu Błękitnego, którzy w ostatnim miesiącach uciekli do pobliskiej Etiopii. O relacjach uchodźców można choćby przeczytać tutaj: http://lubczasopismo.salon24.pl/sudan/post/360522,lap-niewolnikow-czyli-kolejne-zbrodnie-w-sudanie.
(www.facebook.com/ModlitwazaSudan. W opracowaniu korzystano z materiałów umieszczonych na stronach: www.radiodabanga.org oraz www.sudantribune.com.)
Inne tematy w dziale Polityka