Jest w Sudanie Południowym taka grupa, która zowie się South Sudan Liberation Army (SSLA), co należy chyba przetłumaczyć Armia Wyzwolenia Sudanu Południowego. Na ustach mają szczytne hasła, ale w ich powstaniu chodzi ponoć o to, że ich przywódca - George Athor Deng - przegrał w zeszłym roku stanowe wybory i postanowił nie uznać ich wyników. "Zwykły" problem z przyjęciem porażki czy też coś jest na rzeczy?
Tego nie wiem. Wiem natomiast, że SSLA i jej przywódca mają na ustach szczytne hasła obrony ludności cywilnej. Ale wygląda na to, jeśli pośledzić trochę informacje, że jest to tylko ładna otoczka dla całkiem brudnych działań tego ugrupowania, nie wyłączając - ponownie, jeśli wierzyć doniesieniom mediów, które uważam za całkiem obiektywne i trudno mi też powiedzieć, by były zmanipulowane - mordowania ludności cywilnej, za której obrońców owi rebelianci chcą uchodzić.
Co nieco na ten temat w poniższych wyjątkach informacji opublikowanej na sudantribune.com (źródle, z którego najczęściej korzystam):
"George Athor Deng, przywódca grupy rebeliantów działających w Sudanie Południowym, w niedzielę zagroził przejęciem Bor, stolicy stanu Jonglei, jeśli do końca 2011 r. nie zostanie podpisane porozumienie z partią rządzącą.
(...)
Stwierdził, że w niedzielę jego siły zaatakowały szereg miasteczek kontrolowanych przez SPLA [rządowa armia Sudanu Południowego] w okolicach Bor. Miał też otrzymać doniesienia, że w tych atakach zginęło 41 żołnierzy SPLA, kilku zostało schwytanych i kilku rannych.
Tego samego dnia rzecznik SPLA potwierdził walki w Jonglei, ale nie wiedział, kto był w nie zaangażowany.
Komunikat ogłoszony przez społeczność Atar ze stanu Jonglei w niedzielę także potwierdził ataki, w których miało dojść do spalenia szeregu wiosek.
Atak nastąpił po tym, gdy w zeszłym tygodniu rebelianci zaapelowali do mieszkańców oraz organizacji humanitarnych, by opuściły strategiczne rejony stanu Jonglei."
Tyle zamieściłem na Modlitwie za Sudan, natomiast informacja zawierała jeszcze dwa akapity:
"Oświadczenie społeczności Atar opisuje 'nieustanną rzeź niewinnej ludności cywilnej od czasu niedoszłej masakry 16 listopada 2011' przez siły Athora.
Komunikat wzywa także Misję ONZ w Sudanie Południowym [UNMISS] do zbadania zbrodni, które miały popełnić siły Athora w ostatnich atakach, "w których trzech [troje?] cywilów zostało zastrzelonych w swoich domach w nocy, raniono dwóch policjantów oraz skradziono dziesiątki stad bydła [zjawisko powszechne w lokalnych konfliktach w Sudanie Płd.]" (link)
I tak sobie myślę, że naprawdę biedny jest ten Sudan. Wielu na pewno chciałoby, jak ludzie po prostu, żyć we względnym pokoju, a tu.. a tu się po prostu nie da. Bo jak ci ktoś nie wjedzie z karabinem do chaty, to zgwałci twoją kobietę, porwie dziecko albo po prostu spali wioskę...
Inne tematy w dziale Polityka