Wszędzie dookoła czyha pokusa goła śpiewał kiedyś Kuba Sienkiewicz. Ma pan całkowitą rację panie doktorze. Oglądam film a tu pojawia się spot, który jeszcze niedawno określono by jako soft porno. Przełączam na MTV a tam większość teledysków przypomina reklamę luksusowych burdeli. Wychodzą z domu, idę do spożywczego a tam widzę wystawione pisemka, których okładki nie pozostawiają żadnej wątpliwości, że homo sapiens jest jednak ssakiem. Nikogo to nie razi, chociaż matki Polki z nieletnimi dziećmi stanowiące większość klientek tego sklepu powinny zapłonąć świętym oburzeniem. Wszystko to razem irytuje mnie coraz bardziej.
Teraz powiecie moi drodzy światli i wyemancypowani czytelnicy, że jako fundamentalista wrogiem jestem radości życia w ogólności a erotyki w szczególności. Jak mawiał jeden z bohaterów pornograficznej powieści Rafała Ziemkiewicza fundamentalistą to może i jestem tyle tylko, że umiarkowanym. Jeżeli chodzi o seks to uważam, że powinien być jak najszerzej propagowany wobec drastycznego spadku liczby urodzin w naszym kraju. Mój sprzeciw budzi nie tyle sama sfera seksualności człowieka ile sposób jej zaprzęgnięcia do celów komercyjnych.
A cóż w tym złego- powiecie. Przecież reklama to dźwignia handlu, jeżeli odwołuje się do podstawowych instynktów człowieka to wzrasta jej skuteczność. To z kolei zwiększa obrót handlowy i rozkręca koniunkturę. A czy komuś może zaszkodzić gdy przy okazji informacji o nowym produkcie obejrzy same kawałek zgrabnej pupy czy kształtnego biustu?
Niestety moim zdaniem może zaszkodzić i to bardzo. Myślę przede wszystkim o ludziach bardzo młodych, których seksualność dopiero się kształtuje. Zastanówmy się co się dzieje w umyśle małolata oglądającego odjazdowe laski reklamujące swoimi wdziękami praktycznie wszystko począwszy od lodów a na koparkach skończywszy. Może mu się w sposób mniej lub bardziej świadomy zakodować, że piękne ciało i seks są takimi samymi towarami jak buty czy chleb. Jak fatalne skutki może to przynieść przed rozpoczęciem życia seksualnego nie musze chyba tłumaczyć. Im więcej skomercjalizowanego seksu w mediach tym więcej autentycznie nieszczęśliwych, psychicznie okaleczonych ludzi nie potrafiących nawiązać normalnej więzi psychicznej z partnerem, który w ich oczach zawsze będzie jedynie rzeczą do kupienia i wykorzystania.
Dyskusja na temat erotyki w przestrzeni publicznej zazwyczaj kończy się walką na najcięższe argumenty, jedna strona odwołuje się do wartości moralnych, druga kładzie nacisk na hedonizm i rzekomą wolność. Moim zdaniem takie postawienie sprawy jest całkowicie błędne i niczego nie wnosi, dyskutanci okopują się na swoich stanowiskach przekonując jedynie już przekonanych. Osobiście jestem zagorzałym zwolennikiem wartości moralnych, uważam jednak, że nie zawsze odwoływanie się do nich ma sens, chociażby dlatego, że nie niestety nie wszyscy je podzielają. Główna osią dyskusji powinno być dobro społeczne. Należy odłożyć na bok argumentację etyczną i zastanowić się czy wszechobecność seksu w mediach jest dla nas jest dla nas jako społeczeństwa korzystna czy też nie. Moim zdaniem straty społeczne z tego powodu znacznie przewyższają ewentualne pozytywy ekonomiczne. Dlatego też powinno się wprowadzić skuteczne obostrzenia dotyczące erotyki w reklamie i mediach. Na początek wystarczyłoby zacząć stosować już istniejące przepisy gdyż jak powszechnie wiadomo nie ma nic gorszego niż prawo którego się nie egzekwuje.
Inne tematy w dziale Rozmaitości
