Adam Wielomski Adam Wielomski
65
BLOG

Kłótnia w rodzinie

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 23
W ostatniej publikacji „Dziennika” znaleźliśmy szeroki opis, wraz z fragmentami rozmowy, ostatniej kłótni Lecha Kaczyńskiego z Radosławem Sikorskim. Dzięki temu dostaliśmy dowód, że Państwo Polskie zaczęło staczać się ku przepaści. Mamy dwa ośrodki władzy, dwie polityki zagraniczne itd.
    
To rozdwojenie polskiej polityki, a właściwie powstanie dwóch konkurencyjnych ośrodków władzy, może nawet już dwóch odrębnych państw, jest o tyle dziwne, że pomiędzy PO i PiS nie ma jakichkolwiek fundamentalnych różnic. Prawdę mówiąc kompletnie nie mogę zrozumieć faktu, że wielu moich znajomych pasjonuje się wojną między PiS i PO, zwykle uważając popieranie PiS za wyraz „patriotyzmu”, „katolicyzmu” czy „prawicowości”, któremu przeciwstawiają „zdradziecką” PO. Tymczasem konia z rzędem temu, kto znajdzie między tymi partiami rzeczywiste poważniejsze różnice. Ja osobiście widzę tylko jedną: PO jest partią proniemiecką, co czyni z niej ugrupowanie radykalnie prounijne, podczas gdy PiS preferuje sojusz z USA za wszelką cenę. We wszystkich innych sferach partie te niczym się nie różnią. Rządy PiS i PO prowadzą identyczną politykę ekonomiczną, socjalną. Mają identyczne zdanie co do roli państwa w życiu gospodarczym i społecznym, na temat skali opodatkowania, instytucjonalnej roli Kościoła w życiu publicznym, aborcji. Podobieństwa można bez kłopotu mnożyć. Trudno za to znaleźć rzeczywiste różnice.
    
To, co różni PiS i PO to przede wszystkim nie konkretne działania, ale retoryka. Idee głoszone przez PO to klasyczny kosmopolityczny i laicki liberalizm, program „europeizacji”, niskie podatki, wolny rynek i samowycofanie się państwa z gospodarki. Naprzeciw tym postulatom PiS akcentuje patriotyzm, przywiązanie do Kościoła, sceptycyzm co do integracji europejskiej, wysokie podatki, ograniczenie rynku i zwiększenie interwencjonizmu państwowego. Z jednej strony „Polska liberalna”, z drugiej strony „Polska socjalna”. Propagandowo to ładnie wygląda i stwarza pozór, że mamy dwa antagonistyczne programy dla Polski. Ale to tylko propaganda. W rzeczywistości PO nie zmniejszyła i nie zniosła żadnego podatku, nie skasowała żadnej biurokratycznej przeszkody dla rozwoju ekonomicznego i społecznego, nie zniosła żadnego świadczenia socjalnego. Z kolei PiS – gdy rządził – także nie podniósł żadnego podatku i nie wprowadził żadnych nowych elementów „państwa socjalnego”. Polityka wewnętrzna obydwu tych partii była w sumie identyczna, a konkretniej, nie było jej wcale. Zarówno rządy PiS, jak i rząd PO starannie konserwują zasady demokratycznego socjalizmu, które odziedziczyliśmy w spadku po III RP. To, co różni te dwie ekipy to tylko to, że PiS krzyczy jak socjalizm trzeba powiększać, a PO jak pomniejszać. Obydwie są zgodne, że nie należy w tym kierunku powziąć jakichkolwiek praktycznych działań.
    
Z punktu widzenia politycznego nic więc nie stało na przeszkodzie aby rządził POPiS. Gdyby niecałe 3 lata temu doszło do tej koalicji, to mielibyśmy rząd kompletnej kontynuacji III RP, polityki ekonomicznej Leszka Millera, Grzegorza Kołodki i Marka Belki, która przecież była kontynuacją polityki Jerzego Buzka, podczas gdy ta polityka była kontynuacją... i tak wracamy do 1989 roku. Dochodzimy więc do wniosku, że do koalicji POPiSu śmiało można było jeszcze dokooptować SLD. Wszystkie te partie różnią się sloganami. Owszem, poszczególni działacze i posłowie mogą chcieć przeprowadzić jakieś realne zmiany w jakimś kierunku, ale kierownictwa wszystkich tych partii zdecydowane są nic nie zmieniać, gdyż słuchają specjalistów od pijaru, którzy głoszą, że wyborcom generalnie zmiany nie spodobają się, gdyż na każdej zmianie ktoś coś musi stracić, co zaowocuje obniżeniem notowań wyborczych.
    
Na sejmowej scenie politycznej nie istnieje więc autentyczna opozycja; nie toczy się rzeczywista debata o kształt Państwa Polskiego, jego strukturę polityczną, ustrojową, wizję gospodarczą, model szkolnictwa itd. Co jest więc powodem, że nie mamy POPiSu? Wydaje się, że chodzi wyłącznie o urażone ambicje. 2,5 roku temu dwóch Panów – Jarosław Kaczyński i Donald Tusk – pokłóciło się, gdyż wybory prezydenckie i parlamentarne o włos wygrała nie ta siła polityczna po której się tego spodziewano. W związku z tym opracowany wcześniej plan podziału posad wziął w łeb i doszło do konfliktu personalnego pomiędzy dwoma partiami, które w sposób naturalny były predysponowane do wspólnego rządzenia. W wyniku zadawania sobie kolejnych razów nienawiść wzrastała i doszło do sytuacji faktycznej dwuwładzy, gdzie nikt już nie kontroluje fali wzajemnej nienawiści, choć i nikt nie potrafi wskazać, co te partie dzieli...

Adam Wielomski

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka