Adam Wielomski Adam Wielomski
132
BLOG

Gruzińska lekcja

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 24
Wojna między Rosją a Gruzją („interwencja pokojowa” w demoliberalnym dyskursie, który Moskwa przejęła z Zachodu) prowadzi w naszym kraju do wzmocnienia przekonania, że Rosja stanowi dla nas realne niebezpieczeństwo militarne, a więc trzeba ściślej związać się ze Stanami Zjednoczonymi.

Rząd Donalda Tuska już daje sygnały, że gotów jest ponownie rozważyć amerykańskie propozycje w sprawie Tarczy. Lech Kaczyński i PiS już dawno gotowe były przyjąć Tarczę bez względu na cenę polityczną z jaką się to wiąże. Jeden z polityków polskich wspomniał, że w tej chwili nasze gwarancje bezpieczeństwa są dosyć iluzoryczne, a więc trzeba mocniej zintegrować się z systemem bezpieczeństwa Zachodu.

Całkowicie zgadzam się z przekonaniem, że „nasze gwarancje bezpieczeństwa są dosyć iluzoryczne”. Stany Zjednoczone nie mają zamiaru walczyć w obronie Gruzji, choć jest to kraj dla nich sojuszniczy, a jego prezydent to faktyczny amerykański namiestnik (a może i agent). Zaangażowanie amerykańskie jest niemożliwe z kilku względów: 1/ bliskości granic Rosji i odległości od Ameryki; 2/ braku mobilnych wojsk, które utknęły w Iraku; 3/ braku woli politycznej.

Stanowisko Unii Europejskiej też nie pozostawia złudzeń: Włochy i Niemcy wyraźnie dały do zrozumienia, że nie zaangażują się przeciwko Rosji. Sytuacja – z punktu widzenia Polski – może się jedynie pogarszać. Mam tu na myśli zbliżające się wybory w Stanach Zjednoczonych. Jeśli wygra je Obama, to ten populistyczny polityk-komediant odpuści politykę zagraniczną na rzecz zdobywania popularności w sondażach.

W tej sytuacji trudno nie odnieść wrażenia, że polska elita polityczna pozostała w swojej rusofobii osamotniona. Donald Tusk, mimo że radykalny rusofob (jak każdy polityk ze styropianem w CV) już to zrozumiał i wyraźnie tonuje Lecha Kaczyńskiego, którego radykalizm polityczny zaczyna przestawać być śmieszny, stając się niebezpieczny. Mam nadzieję, że w czasie swojej wizyty w Tbilisi nie wciągnie otwarcie Polski w konflikt, bo mamy tutaj do czynienia z politykiem nieracjonalnym na miarę Saakaszwilego (teraz rozumiemy sympatię do siebie obydwu panów). Chyba nawet Tusk się tego obawia.

Jaki z tego wniosek? Skoro UE nie prowadzi w kwestii rosyjskiej zwartej polityki, USA okazały się bezsilne, a w dodatku grozi im paraliż polityki zagranicznej po wyborach prezydenckich, to jedyną realną gwarancją bezpieczeństwa Polski wobec Rosji są stosunki bilateralne. A więc należało – w sprawie Gruzji – wydać oświadczenie, że potępiamy gruziński atak, apelujemy do Rosji o umiar w militarnej odpowiedzi, zachęcamy obie strony do wstrzymania działań wojennych itd., itp. Prywatnie obywatele Polski mogą sobie z Gruzją sympatyzować, ale co innego sympatia, a co innego polityka. Wielki Bismarck podobno także prywatnie żałował Polaków, ale to jest realne kryterium polityczne.

Rosyjski ambasador na Łotwie powiedział wczoraj, że zapłacimy za nasze poparcie na Gruzji. Tak, zapłacimy więcej za gaz, za ropę, znów wprowadzą nam embargo na żywność. Zainstalowanie w Tbilisi prorosyjskiego rządu to koniec (i tak mitologicznych) marzeń na ropociąg z Azerbejdżanu.

Zarówno Rosja, jak i USA są zainteresowane nieodpowiedzialnymi zachowaniami Lecha Kaczyńskiego. USA dlatego, że niefrasobliwie wyraża on stanowisko amerykańskie, radykalne, a więc Waszyngton nie musi wygłaszać niepolitycznych i niewygodnych politycznie oświadczeń, a jedynie telefonicznie zachęca Lecha Kaczyńskiego do dalszego gorączkowania się i wygrażania małymi piąstkami Putinowi. Rosja jest zachwycona, bo Polska pokazuje się jako kraj „nieodpowiedzialny” i politycznie nawiedzony, co pozwoli uzasadnić wobec UE przyszłe represalia ekonomiczne wobec naszego kraju. Tylko my na tym tracimy. To największy błąd naszej dyplomacji w ostatnim czasie. To nie błąd, to katastrofa, to zbrodnia na naszej racji stanu.

Od jakichś 200 lat byliśmy politycznymi idiotami. Powstania 1830, 1863, 1905, 1944 – to są wszystko świadectwa naszej bezrozumności. „Polska Chrystusem narodów”, „za wolność naszą i waszą” – oto bełkotliwe, niepolityczne frazesy naszej romantycznej idei. Romantyków się powinno leczyć i trzymać w zakładach psychiatrycznych, a nie pozwolić im robić politykę, gdyż romantyzm polityczny jest jednostką chorobową. Polityki należy uczyć się nie od Mickiewicza i Słowackiego, ale od Metternicha i Bismarcka.

Niestety, odnoszę wrażenie, że mamy powtórkę z 1846 roku, gdy rząd rewolucyjno-powstańczego Wolnego Miasta Krakowa wypowiedział wojnę Rosji, Prusom i Austrii – mając pod bronią (jeśli pamięć mnie nie myli) 540 powstańców. Oto teraz niektórzy nasi politycy uważają, że powinniśmy zaogniać stosunki z Rosją, bo jest to miarą polskiego patriotyzmu.

A los Gruzji jest przesądzony. Saakaszwili – jeśli autentycznie kocha swój kraj - powinien podać się do dymisji i uciec za granicę (byle nie do nas...), pozwalając na sformowanie rządu, z którym Rosjanie będą chcieli rozmawiać. Abchazja i Osetia są na trwale stracone – rzecz w tym, aby uratować resztę, zminimalizować straty ludzkie i materialne.

Tym bardziej dziwić musi zaangażowanie Lecha Kaczyńskiego. Panie Prezydencie – Pański idol Józef Piłsudski powiedział kiedyś „z trupami nie idę”. A Pan jedzie ratować trupa i wciągać nas do jego trumny. Błagam Pana jako Polak: niech Pan zachowa rozsądek...

Adam Wielomski
12.08.2008.

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Polityka