kabir chan kabir chan
1105
BLOG

AFGANISTAN: SUPER-SZPIEG PEERELU PRZEMÓWIŁ - tekst przeredagowan

kabir chan kabir chan Polityka Obserwuj notkę 16

 

Znowu podniosła się wrzawa dotycząca Raportu ministra Antoniego Macierewicza, cytuję za artykułem Wirtualnej Polski z dnia 24.05.12 roku:      "Makowski podkreślił, że zdecydował się na pozew dopiero w 2011 r., bo nie chciał zaszkodzić nikomu, którzy z nim współpracowali w Afganistanie. - Dowiedziałem się, że albo wyjechali z tego kraju, albo już nie żyją, a zatem mogłem z czystym sumieniem złożyć pozew, co wiąże się z ujawnieniem pewnych faktów - mówił. Prokurator generalny od miesiąca bada wniosek o uchylenie immunitetu Macierewicza. W związku z raportem warszawska prokuratura chce mu postawić zarzuty przekroczenia uprawnień, poświadczenie nieprawdy i pomocnictwa w ujawnieniu tajemnicy."

Sprawa ciągnie się od 2007 roku i będzie się toczyć jeszcze, jak sądzę, parę następnych lat.

13.06.2012 to data ukazania się na polskim rynku czytelniczym książki "Tropiąc Bin Ladena; W afgańskiej matni 1997-2007". Autorem jest "super-szpieg peerelu". Agent ujawniony, wyświetlony i zdemaskowany przez znanego tropiciela wrogów IV RP Pana Ministra Antoniego Macierewicza.

Nie piszę klasycznej recenzji książki, ale chciałbym podzielić się z czytelnikiem swoimi refleksjami związanymi z jej lekturą i szumem wynikłym z opublikowania Raportu.

Pan Aleksander Makowski, jak wskazuje na to otwierający cytat, już może MÓWIĆ i reklamować swoje dzieło oraz osobę.

Książka jest odpowiedzią na zarzuty jakie zostały postawione Autorowi w słynnym raporcie wyżej wspomnianego ministra, w szczególności w 13 rozdziale zatytułowanym "Operacja ZEN".

Pan Antoni Macierewicz napisał, że: "Makowski, który organizował osłonę żołnierzy w Afganistanie, dopuszczał się mistyfikacji. "W sprawie 'Zen' służby, działając na zlecenie hochsztaplera, okradały państwo polskie i były gotowe narazić polskich żołnierzy i zwierzchników sił zbrojnych na najwyższe niebezpieczeństwo i międzynarodową kompromitację".

Takie kopanie w polskie genitalia.

Działania Pana Ministra przypuszczalnie mają charakter prywatnej zemsty i są typowym "wylaniem dziecka razem z kąpielą". Publiczne ujawnienie mechanizmów działania wywiadu nosi znamiona przestępstwa i mam nadzieję, że gdy zostanie uchylony immunitet poselski, Pan Minister Antoni Macierewicz będzie osądzony przez sąd.

Żaden rząd w jakimkolwiek kraju nie dopuściłby do ujawniania systemu pracy swojego wywiadu, a w tym przypadku podpisy pod zgodą na ujawnienie Raportu złożyły Najważniejsze Osoby w Państwie.

Przykładem blokady informacji dotyczącej wywiadu i kontrwywiadu może być zachowanie francuskiego MSW, które odmówiło polskiemu naukowcowi dostępu do akt dotyczących "roli Polaków w wywiadzie Napoleona"! Mimo upływu dwustu lat, francuskie ministerstwo w swojej nocie napisało, że takich informacji NIGDY nie udziela. Pewnie polski uczony nie miał takiego przebicia jakim dysponował Pan Antoni Macierewicz.

O ciągłości pracy francuskiego wywiadu (a także wszystkich innych działających w normalnych krajach) może świadczyć przykład niejakiego Josepha Fouché, księcia Otranto, który w okresierewolucji francuskiej był członkiem Konwentu Narodowego i był odpowiedzialny za masowe mordy wLyonie podczas rewolucji (stąd przydomek Kat z Lyonu). Potem podczas "stu dni" był ministrem policji cesarza. Po upadkuNapoleona w1815 roku, przeszedł na stronęLudwika XVIII, został prezydentem rządu tymczasowego, a później ministrem policji.

Przychodzące reżimy doszły do wniosku, że był on odpowiednim człowiekiem na odpowiednim stanowisku . Wszystkim chlebodawcom Fouché służył z "lyońskim" zaangażowaniem.

Zamiast zaangażować Pana Aleksandra Makowskiego, do kształcenia nowych kadr i pracy dla dobra RP, nowi zeloci wywalili wybitnego specjalistę na bruk. Podobnie postąpiono z innymi anonimowymi pracownikami WSI, ABW i MSW.        Weryfikacja powinna być merytoryczna, a nie polityczna, czy też oparta na osobistych animozjach.

Według mnie, ten ruch JEDYNYCH PRAWDZIWYCH POLAKÓW narobił, sobie w brew, a innym na rękę.

Jak się słyszy w prywatnych rozmowach, wielu zweryfikowanych negatywnie Panów - szpiegów zajęło się biznesem i jako osoby wybitnie inteligentne zarabiają krocie. Pewnie z politowaniem patrzą na Panów - Posłów, którzy dorabiają sobie do skromnej pensji poselskiej i ledwie wiążą koniec z końcem. Uzyskują dodatki w przeróżnych sejmowych komisjach (parę stówek na ręke za posiedzenie) i na wyjazdach zagranicznych (parę konserw w walizce i kilka flaszek pozwala na przetrwanie delegacji), dawni esbecy nie mają tego typu problemów.

O demokratyzacji naszych służb bezpieczeństwa może świadczyć fakt, iż Pan Poseł - Minister - Likwidator - Demaskator chodzi po ziemi.

Dwadzieścia parę lat wcześniej lub innym kraju, zostałby szahidem - męczennikiem.

Pan Minister Antoni Macierewicz, nie tylko ujawnił dane agentów, ale zrobił to w momencie, gdy w Afganistanie przebywał nasz kontyngent, a akcje wywiadowcze były w toku! Naraził bezpieczeństwo i życie nie tylko Polaków, ale i Afgańczyków z nimi współpracujących.

Ośmieszył przed światem siebie i służby specjalne, a tak chciał dobrze!

Do konfliktu doszło pewnie dlatego, iż adwersarze mają identyczne inicjały. Ponadto agent ma tytuł doktora, a minister nie dokończył doktoratu. Oprócz tego o szpiegu CIA i FBI głosiły, że "mocno zalazł im za skórę", a o ministrze nie chciały nawet gadać. Do tego as wywiadu zajmował się przejmowaniem pomocy dla podziemia solidarnościowego – między innymi pieniędzy i urządzeń poligraficznych, a minister był zależny od związkowej kasy. Wydaje mi się, że interlokutorzy mają jedną wspólną cechę - NIE LUBIĄ SIĘ.

Każdy ma swoje "zady i walety".

Czytając książkę zastanawiałem się nad sentencją Seneki Młodszego: "is fecit, cui prodest"czyli uczynił ten, komu to przyniosło korzyść!

Jak sądzę, beneficjentami raportu są wywiady WSZYSTKICH krajów, za wyjątkiem Polski. Może Pan Minister Antoni Macierewicz niczym Aldrich Ames, czy teżKim Philby i jego "piątka z Cambridge", postanowił pomóc nieznanemu nam wywiadowi i "odwalił jawny numerek" przy pomocy Prezydenta i Premiera IV RP - TEŻ JEDYNIE PRAWDZIWYCH POLAKÓW. Powinniśmy przekonać się o tym po uchyleniu immunitetu poselskiego Panu Posłowi.

Może w przyszłości dowiemy się jeszcze o wielu innych ciekawych faktach.

Dzięki temu personalnemu konfliktowi mamy dzisiaj jedną z najlepszych książek akcji. Książka oparta jest na faktach, akcja toczy się w Afganistanie, napisana jest żywym i czytelnym językiem, nie ma dłużyzn i ideologicznego bełkotu. Jest opisem kraju, ludzi i kultury, obrazem jaki widzi prawie każdy cudzoziemiec przyjeżdżający do Afganistanu. Autor nie udaje orientalisty, dlatego dla mnie - afganologa, jego opisy zdarzeń poza wywiadowczych i wywiadowczych są cenne. Według mnie książka ma niski procent fantastyki, a najprawdopodobniej służy ona, Autorowi bardziej do zaciemnienia faktów (pewnie tajemnica operacyjno-śledcza), niż do ich zafałszowania. Znam paru Polaków i Afgańczyków występujących w książce, kraj i zwyczaje panujące w Afganistanie. Wiem, że obraz codzienności jest pokazany dobrze, co do agenturalnej pracy Pana Makowskiego nie mogę się wypowiedzieć.

Wydaje mi się, że opisy pracy wywiadowczej w terenie napisane są w ciekawy sposób. Czytelnik dowiaduje się ile czynników wpływa na sukces bądź klęskę operacji oraz jaki ciężki i stresujący jest wysiłek szpiega by nie zostać zdemaskowanym, aresztowanym lub zlikwidowanym.

Ciekawy jest dialog Autora z X-Manem, dotyczący szlaków przerzutów narkotyków i działalności różnorodnych mafii działających w Afganistanie. Porażająca jest beznamiętna rozmowa agentów o sposobie zamordowania Bin Ladena. Rola wywiadów państw ościennych jest prawie dysertacją naukową - widać, że pisał ją specjalista z najwyższej półki szpiegowskiej. W końcu Pan Aleksander Makowski był stypendystą Harvardu, a nie polskich uczelni plasujących się w czwartej setce w światowym rankingu szkół wyższych. Jak twierdzą "przeciętniaki": powinniśmy być dumni z tych pozycji.

Oglądanie się za siebie i pocieszanie się, że "tamci są gorsi" jest typowym socjalistycznym myśleniem i na pewno nie jest motorem postępu.

Autor nie wyraża się zbyt pochlebnie o amerykańskich służbach wywiadowczych, ale po lekturze uzupełniającej w pełni go rozumiem. Z szacunkiem odnosi się do Brytyjczyków; w obu przypadkach, przypuszczalnie ma rację. Tylko o paru Amerykanach pisze często, pochlebnie i ze smakiem - o Jacku Danielsie i Jimie Beamie. Chociaż to Bourbony!

Inną kwestią jest sprawa polskiego wywiadu, a właściwie jej szefów. Typowe "polskie piekiełko", w którym zawiść, rozbuchane ego, prywata i głupota są czynnikami dewastującymi wysiłki oficerów operacyjnych. Podobne obrazy naszych służb przekazują książki "Nielegalni" V. Severskiego oraz "Afganistan; Relacja BORowika" J. Jagody i Wł. Zdanowicza. Jeśli w tych książkach pięćdziesiąt procent opisów zachowań naszych dyplomatów, generałów, dyrektorów departamentów i szefów większości partii jest prawdą, to jest to dla czytelnika ponura rzeczywistość. Ponieważ, poznałem pracę w dyplomacji, widziałem nasze wojsko w Afganistanie, rozmawiałem z oficerami z WP i ISAF, to jestem przekonany, że procent prawdy zawarty w tych książkach jest znacznie wyższy.

Miłośnikom literatury faktu, sensacji, polityki oraz podróży polecam przeczytać "Tropiąc Bin Ladena; W afgańskiej matni 1997-2007". Jest to lektura żywa, barwna, i NIEWESOŁA. Miłośnik sztuki kulinarnej też znajdzie coś dla siebie. Z tekstu wynika, że Autor jest zdecydowanym miłośnikiem wyrobów z kukurydzy, pszenicy, jęczmienia, ziemniaków i innych płodów, które mają ukrytą MOC. Nawet w młodości palił trawę. Na stare lata trafił do królestwa, w którym trawkę konsumują osły i barany, prawdziwi wojownicy jedzą na deser haszyszowe ciastka, a kłopoty i ból likwidują haszyszowym olejkiem.

Khodo hofeze szumo - 'Niech Bóg ma Was w pamięci'.

 

kabir chan
O mnie kabir chan

nietuzinkowy, podróżnik po Azji, gawędziarz, od 36 lat zafascynowany Afganistanem, ale trzeźwo patrzącym na tematykę tu i tam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka