Od rana migawki i relacje z konwencji PO. Krótkie jakieś, to i ja krótko.
Wrażenia moje:
Premier Tusk - mowa ciała, ton głosu, żarty i treść: jestem wielki, mam was trochę dość durnie i ofermy. Postraszę wszystkich Kaczyńskim i PiSem, to ciemny lud to kupi. Ufff, jak te zabawy w demokrację i konieczność ściemniania mnie już irytują.
Premier Tusk i marszałek Schetyna - mowa ciała: oj... będzie się działo. Centralny punkt uroczystości.
Premier Tusk i poseł Palikot - nie będzie się działo... s.... dziadu, tak, czy inaczej zgotujemy ci piekło.
Prezydent Komorowski: Keira Knightley wśród piratów. Wiem, że to niedoskonała analogia.
Konkrety partyjne: zmiana formuły zarządu PO. Rozdrobniony i pragmatyczny zarząd zdominowany przez władze terenowe oznacza wzrost władzy przewodniczącego... Donalda Tuska? Przy okazji kiełbaska (w alternatywie do kijka) dla terenowego barona Palikota i osłabienie partyjnej pozycji marszałka Schetyny.
Zapowiedzi ważne dla państwa: jesienna ofensywa legislacyjna - pozostaję otwarty. Ostatnia szansa Platformy, by zrobić coś pożytecznego po 3 latach dryfu.
Ogólne wrażenia: rytuał bez treści, charyzmy, idei. Gry o nagą władzę, pozytywnych celów brak. Platforma minęła swój szczyt.
Inne tematy w dziale Polityka