Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel
6990
BLOG

Profesor Binienda a tanie państwo Donalda Tuska

Sceptyczny Wierzyciel Sceptyczny Wierzyciel Polityka Obserwuj notkę 188

Rację ma Rolex, że publikacja wyników symulacji profesora Biniendy, opisująca zderzenie skrzydła Tu 154 z brzozą  jest zdarzeniem o kolosalnym znaczeniu. Przede wszystkim dlatego, że z tej symulacji wynika szokujący wniosek: skrzydło nie odpadło po zderzeniu z brzozą i zostaliśmy okłamani w sprawie przebiegu katastrofy smoleńskiej.

   Co prawda, to dopiero wynik pojedynczego studium, więc to jeszcze nie jest całkiem pewna konkluzja, ale profesjonalny autorytet autora nakazuje potraktować ten wynik z pełną powagą. Biorąc pod uwagę brak jakiegokolwiek innego porównywalnego studium tego zderzenia oraz brak poważnego materiału dowodowego, potwierdzającego oficjalny przebieg zderzenia, na dziś prawdę fizyczną o tym zdarzeniu wyznacza studium profesora Biniendy. Czyli, od wczoraj, najbardziej prawdopodobne jest, że to nie brzoza spowodowała katastrofę Tu 154, a raport MAK i raport Millera podają fałszywy przebieg katastrofy smoleńskiej.

   Ta konkluzja jest bardzo silnie wzmocniona zawodową pozycją i doświadczeniem autora analizy. Profesor Wiesław Binienda spełnia wszelkie wymagania, jakie można postawić ekspertowi z najwyższej półki. Jest uznanym, klasy światowej, naukowcem w dziedzinie, w której się wypowiada. Pan Binienda ma wysoką profesjonalną i  środowiskową pozycję. Profesor na dobrym, amerykańskim uniwersytecie, od 8 lat dziekan wydziału inżynierii, główny redaktor uznanego profesjonalnego czasopisma poświęconego inżynierii lotniczej, "Journal of Aerospace Engineering", ekspert NASA - to tylko niektóre wyjątki z imponującego curriculum vitae profesora Biniendy.

 

   Pod względem profesjonalnym, studium zderzenia zaprezentowane jest bez zarzutu. Podane i opisane są wszelkie niezbędne założenia, zastosowane do badania problemu najlepsze, profesjonalne narzędzia, dołożono należytej staranności w uwzględnianiu istotnych okoliczności badanego procesu. Mamy więc przed sobą poważny wynik naukowy, który jest najlepszym znanym do tej pory przybliżeniem prawdy o procesie zderzenia skrzydła Tu 154 z brzozą.

   Tyle aspekty techniczne i aktualny stan naszej wiedzy o katastrofie. Teraz czas na odpowiedź państwa polskiego, a raczej aparatu rządowego Donalda Tuska i Jerzego Millera. Wszak uznany ekspert przeprowadził i opublikował profesjonalne studium, które podważa kluczowe tezy polskiej państwowej komisji, badającej katastrofę smoleńską. Do elementarnych obowiązków urzędników odpowiedzialnych za raport Millera należy jego kompetentna i profesjonalna obrona. Należy więc spodziewać się i wymagać niezwłocznej odpowiedzi komisji Millera, pokazującej, że profesor Binienda się myli w swoich wnioskach. Biorąc pod uwagę znaczenie katastrofy smoleńskiej dla państwa polskiego, odpowiedź ta powinna być na najwyższym profesjonalnym poziomie, a więc prezentować wyniki analogicznej symulacji na poziomie co najmniej równym poziomowi studium profesora Biniendy. Brak takiej odpowiedzi, oznaczający brak przeprowadzenia stosownej symulacji oznaczać będzie albo to, że profesor Binienda ma rację i komisja Millera o tym wie, a mimo to kłamie na temat przebiegu katastrofy smoleńskiej, albo komisja Millera stosownych symulacji nie zleciła i nie ma pojęcia, jaki jest ich wynik. A to oznaczałoby rażące niedbalstwo w prowadzeniu kluczowej dla Polski sprawy, dyskwalifikujące komisję Millera tak profesjonalnie, jak politycznie i moralnie.

   Czekam więc na rychłą prezentacji ministra Millera, pokazującą wyniki stosownej symulacji zderzenia skrzydła z brzozą. Brak takiej prezentacji będzie oznaczać, że w sprawie badania okoliczności katastrofy smoleńskiej, państwo polskie stać jedynie na argumenty na miarę pułkownika Klicha: "jak skrzydło walnęło o drzewo, to się urwało", żarciki rzecznika Grasia: skrzydło odpadło, "bo je ktoś nadpiłował", czy tyleż obrazowe, co bewartościowe porównania ministra Millera zderzenia odrzutowca i auta z drzewem.

   Polska rządzona przez Donalda Tuska miała być tanim państwem. Tymaczasem, dla podatników jest coraz droższa. Być może chodziło o taniość, jako synonim najgorszej tandety. Czy tak panowie Klich, Miller, Tusk?

 


Tytułem postscriptum. Jak to jest, że jedyny odważny i kompetentny polski inżynier, który miał chęć i odwagę porządnie zbadać jeden z elementów katastrofy smoleńskiej - jest Amerykaninem? Wyrazy najwyższego szacunku i podziękowania panie Profesorze!

 


Uzupełnienie, 11 września 2011, 22:16 - link do prezentacji profesorów Nowaczyka i Biniendy.  Gorąco zachęcam do obejrzenia i propagowania informacji o tych prezentacjach. Porównanie jakości tych prezentacji z enucjacjami panów Millera i (Edmunda) Klicha nie wymaga komentarza.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka