Agnostyk Agnostyk
705
BLOG

Lobbing GMO a polskie media

Agnostyk Agnostyk Gospodarka Obserwuj notkę 2

26 sierpnia portal Wikileaks opublikował depesze z Warszawy potwierdzające lobbing USA na rzecz wprowadzenia GMO do Polski. Madelyn Spirnak, starszy doradca w zakresie biotechnologii rolniczej, w 2005 roku odwiedziła Warszawę i spotkała się z politykami, urzędnikami Ministerstwa Rolnictwa, studentami SGGW, naukowacami oraz szefem działu nauki "Gazety Wyborczej" - Sławomirem Zagórskim, który według Wikileaks słuchał Spirnak życzliwie i wspomniał, że napisał niedawno artykuł o GMO (po wizycie w USA, sponsorowanej przez Wydział Rolnictwa). Po tej publikacji był oskarżany, że jest agentem Monsanto, który bierze łapówki, żeby pozytywnie pisać o GMO. Chociaż wciąż jest zainteresowany tematem, po prostu nie może teraz napisać kolejnego artykułu o GMO, biorąc pod uwagę silnie negatywną reakcję publiczną na pierwszy artykuł.

Redaktor Zagórski 2 września  odniósł się do informacji Wikileaks.Potwierdził wizytę w USA:

Do USA przyjechało wraz ze mną kilkunastu dziennikarzy z Europy, po jednym z każdego kraju. Prowadziliśmy długie dyskusje we własnym gronie i z naszymi gospodarzami, pytając bez przerwy o bezpieczeństwo stosowania GMO, o złe praktyki PR-owskie ważnego producenta nasion Monsanto, o niechęć Europy wobec zmodyfikowanych organizmów versus pozytywne nastawienie wielu Amerykanów. Plonem mojego wyjazdu był tekst w "Gazecie Świątecznej", w którym zajmowałem się głównie ostatnim zagadnieniem - tj. dlaczego Stany aktywnie rozwijają tę gałąź produkcji i "nie boją się genów", a Europa podchodzi do tego bardzo krytycznie.

Zaprzeczył natomiast, jakoby powstrzymywał się od pisania na temat GMO:

Koniec tej notatki jest, niestety, nieprawdziwy. Według niej poinformowałem bowiem moją rozmówczynię, że nie tracę zainteresowania tematem GMO (to akurat prawda), ale że nie planuję tekstu na ten temat w najbliższym czasie, gdyż mój ostatni artykuł wzbudził ostrą negatywną reakcję czytelników. Czegoś takiego powiedzieć nie mogłem, gdyż nigdy w mojej dwudziestoletniej pracy dziennikarskiej (wcześniej byłem naukowcem, mam doktorat z nauk przyrodniczych) nie kierowałem się zasadą, by nie pisać na tematy kontrowersyjne.

Problemem nie jest to, że red. Zagórski i "Gazeta Wyborcza" piszą o GMO, tylko w jaki sposób piszą. A tu już mogą pojawić się podejrzenia o dezinformację czytelników — w "Gazecie Wyborczej" z dnia 24 sierpnia 2011 ukazał się wywiad z prof. dr hab. Tomaszem Twardowskim, pt. "Eksperci za GMO".
Gazeta nie poinformowała czytelników, że prof. Twardowski jest I Wiceprzewodniczącym Zarządu Polskiej Federacji Biotechnologii reprezentującej interesy koncernów biotechnologicznych, w tym producentów żywności genetycznie modyfikowanej, z których liderem na europejskim rynku jest firma Monsanto.
Na Forum Gazety  internauci zamieścili kilkaset bardzo krytycznych wpisów dotyczących wywiadu, dzisiaj pod artykułem jest ich piętnaście.  Według informacji internautów na forum założono blokadę na nazwę firmy   Monsanto. Komentarze ze słowem „Monsanto” traktowane były jako wulgaryzmy, a posty blokowane z uzasadnieniem: „komentarz zawiera treści niedozwolone”.
 
"Gazeta Wyborcza" nie zaprasza do debaty o GMO naukowców, którzy są przeciwnikami upraw GMO, zamieszcza natomiast artykuły, przekonujące nas o tym, że GMO to recepta na głód na świecie:
 

Tymczasem, chcemy tego czy nie, świat nie ucieknie od GMO, bo te rośliny są jedynym skutecznym sposobem walki z głodem. Trzeba zobaczyć w nich nie zagrożenie, ale szansę, która zapewni pokarm rosnącej liczbie ludności przy stale kurczących się obszarach rolnych. Tak się stało np. w Tajlandii, gdzie po wprowadzeniu ryżu z GMO udało się znacznie ograniczyć głód. Takie rośliny dają po prostu znacznie większe plony przy znacznie mniejszych kosztach produkcji, bo są odporne na szkodniki, choroby, suszę itd. To także szansa na ograniczenie stosowania w uprawach chemii - nawozów sztucznych, środków chwastobójczych i ochrony roślin.

 
Krystyna Naszkowska w swoim artykule nie wspomina o tym, że w Indiach, które są polem doswiadczalnym dla producentów GMO, popełniło samobójstwo 250 tysięcy rolników, którzy zdecydowali się na uprawy GMO i rozczarowani plonami oraz zadłużeni w koncernach, oferujących tę technologię — masowo popełniali samobójstwo.
Dlaczego nie pisze się, że firmy, zajmujące się handlem GMO, posiadają prawo patentowe do wyprodukowanych przez nich nasion, którym mogą rozporządzać wedle własnego uznania, co doporwadza do uzależnienia rolników od korporacji.
 
W tygodniku "Polityka" Joanna Solska opublikowała artykuł „GMO i życie”:
 
„Polska wolna od GMO” brzmi może ładnie, ale „GMO albo drożyzna” jest bliższe prawdy. Możemy bowiem zdecydować, że uprawiamy tylko ekologiczne warzywa i hodujemy zwierzęta wyłącznie tradycyjnymi, a nie przemysłowymi metodami. Musimy się jednak zastanowić, czy wszystkich będzie na to stać. Warto też pamiętać, że niedawna niemiecka epidemia E. coli zaczęła się od tzw. ekologicznych upraw. Życie jest trochę bardziej skomplikowane niż proste hasła.
 
Dlaczego redaktor Solska nie zapyta, czemu konsumenci kupując produkty z GMO, nie są o tym informowani?
Nie jestem pewien, czy wiedząc o tym, że tańszy produkt oznaczony napisem "zawiera GMO" będzie równie chętnie kupowany niż ten droższy oznaczony informacją: "wolne od GMO". Na razie się tego nie dowiemy, bo jesteśmy takich informacji pozbawieni.
 
Powstaje niepokojące pytanie — czy polska opinia publiczna nie jest przypadkiem celowo manipulowna w sprawie GMO?
 
Fragment z Wikileaks:
 

Na podstawie dyskusji z naukowcami i innymi działaczami pro-biotechnologicznymi, powstał wniosek, że nasza strategia, aby wpłynąć na bardziej pozytywne nastawienie opinii publicznej powinna być skupiona na podkreślaniu zysków dla konsumentów i na pozytywnym wpływie jaki GMO może mieć na redukcję kosztów żywności i leków. Nasze wysiłki powinny skupiać się również na przedstawieniu pozytywnego wpływu GMO na środowisko poprzez obniżenie zużycia pestycydów, herbicydów i rezygnację z głębokiej orki.

W najbliższym czasie jest kluczowe, aby pracować z członkami rządu polskiego aby zapobiec proponowanemu dwuletniemu moratorium na nasiona GM i aby wpłynąć na kształt przyszłych przepisów o koegzystencji z nadzieją zapewnienia, że nie będą one tak restrykcyjne, aby zapobiec komercyjnemu użytkowaniu ziarna GMO w Polsce. Stopniowe wprowadzanie GM ziarna paszowego (w przeciwieństwie do konsumpcji przez ludzi) mogłoby w końcu zmiękczyć społeczny sprzeciw wobec innych zastosowań GMO. Importowane pasze GMO już są w Polsce, a wiec ten most został już przerzucony.
Agnostyk
O mnie Agnostyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka