mumion mumion
395
BLOG

Dlaczego Syria zamiera

mumion mumion Polityka Obserwuj notkę 0

Kolejny przedruk z portalu Geopolityka.org

 

Thierry Meyssan:

Lewant:

Walka z terroryzmem przykrywką dla wojny gazowej

 

  Thierry Meyssan

Każdy popiera antyterrorystyczny dyskurs Waszyngtonu i jego sojuszników znad Zatoki Perskiej.Jednocześnie, każdy rozumie, że stanowi on zaledwie oratorskie usprawiedliwienie wojny prowadzonej dla innych celów. Stany Zjednoczone deklarują, że chcą zniszczyć Państwo Islamskie, które same powołały do istnienia jako narzędzie przeprowadzenia czystki etnicznej w regionie, niezbędnej z punktu widzenia planu stworzenia „Wielkiego Bliskiego Wschodu”.

 

Jeszcze bardziej zaskakuje to, że szalejących w Syrii ekstremistów chcą zwalczać z pomocą „umiarkowanej” opozycji, która składa się z tych samych dżihadystów, co Państwo Islamskie. Ponadto, Stany Zjednoczone zniszczyły w Rakkce budynki, które bojownicy IS opuścili dwa dni wcześniej. Te pozorne sprzeczności przesłaniają prawdziwe motywy wojny – wojny gazowej.

Kampania lotnicza Stanów Zjednoczonych w Iraku i Syrii jest wielce zastanawiająca: trudno zniszczyć ugrupowanie terrorystyczne, atakując je tylko z powietrza. W Iraku, Stany Zjednoczone i kraje GCC połączyły naloty z działaniami irackich i kurdyjskich wojsk. W Syrii zaś sojusznicy nie dysponują żadną siłą, zdolną stawić czoła Państwu Islamskiemu. Ale nawet w tym wypadku, jak wyraził się generał William Mayville, dowódca operacyjny w amerykańskim sztabie generalnym, „przeprowadzane naloty nie są zdolne porazić możliwości Państwa Islamskiego, jak i operacji, prowadzonych w innych regionach Iraku i Syrii” [1].

Zresztą, pomimo oficjalnych oświadczeń, Państwo Islamskie jest tworem Stanów Zjednoczonych i państw skupionych w Radzie Współpracy Zatoki Perskiej (GCC), mającym służyć interesom amerykańskim, i jak na razie nie zawiodło ich oczekiwań. Fakty mówią same za siebie:

• W maju 2013 r., senator John McCain udał się w nielegalną podróż do Syrii, gdzie spotkał się ze sztabem generalnym Wolnej Armii Syryjskiej (umiarkowanej), w którego skład wchodził Abu Yussef, alias Abu Du’a, alias Ibrahim al-Baghdadi, czyli obecny kalif Ibrahim (szef ekstremistów) [2].

• W styczniu 2014 r., agencja Reuters ujawniła, że prezydent Barack Obama zwołał tajne posiedzenie Kongresu, na którym przegłosowano zbrojenie i finansowanie do września 2014 r. „rebeliantów” w Syrii, także tych walczących w szeregach Państwa Islamskiego [3]. Było to tajne posiedzenie, a nie po prostu przy drzwiach zamkniętych, dlatego amerykańska prasa uszanowała jego sekretny charakter.

• Dumna z takiego wyróżnienia Państwa Islamskiego, Arabia Saudyjska przyznała się publicznie do faktu, że ugrupowaniem kieruje sam książę Abdul Rahman al-Fajsal [4].

• Szef izraelskiego wywiadu wojskowego, generał Aviv Kochavi ostrzegał natomiast przed rosnącą liczbą bojowników walczących przeciwko syryjskiej władzy i ujawnił, że członkowie Al-Kaidy, w tym członkowie Państwa Islamskiego (które od Al-Kaidy się jeszcze wówczas nie oddzieliło), byli szkoleni [pod nadzorem NATO] w trzech tureckich obozach, w Şanlıurfie, Osmaniye i Karamanie [5].

• W maju 2014 r., Arabia Saudyjska dostarczyła Państwu Islamskiemu broń ciężką, dopiero co zakupioną na Ukrainie, i znaczną ilość nowych aut marki Toyota, które miały być wykorzystane do opanowania terytorium Iraku. Transport zapewniły tajne służby Turcji, które wynajęły w tym celu specjalny pociąg.

• 27 maja, Masud Barzani, szef regionalnego rządu Kurdystanu w Iraku, udał się do Ammanu, by tam sprzęgnąć działania irackich Kurdów i Państwa Islamskiego przed planowaną ofensywą w Iraku. 1 czerwca, w Ammanie odbyło się jeszcze jedno spotkanie z udziałem wielu sunnickich sojuszników [6].

• Na początku czerwca, Państwo Islamskie i regionalny rząd Kurdystanu przeszły do ataku. Państwo Islamskie, zgodnie z powierzoną mu misją, siało terror, dążąc do przeprowadzenia czystki etnicznej, której w 2003 r. nie udało się zrealizować amerykańskim wojskom. W taki sposób dokonuje się plan stworzenia "Wielkiego Bliskiego Wschodu”, przyjęty w 2001 r. przez sztab generalny Stanów Zjednoczonych.

Stany Zjednoczone nie mają więc interesu w tym, by Państwo Islamskie zostało zniszczone, chyba że powoduje nimi nagłośniona przez media – i wątpliwa – kaźń trzech Amerykanów, która nie wydaje się jednak usprawiedliwiać takiego szkwału ognia nad Irakiem i Syrią.

O ile jasne jest, że celem trwającej kampanii lotniczej nie jest ten, o którym się tak szumnie mówi, o tyle nikt nie potrafi dokładnie powiedzieć, jakie zadanie realizuje. Jedynym pewnikiem jest to, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy z GCC przeprowadzili naloty na gmachy w Rakkce, które bojownicy IS opuścili dwa dni wcześniej, oraz na dwanaście rafinerii, leżących na wschodzie Syrii.

Po co więc bombardować rafinerie w wojnie wypowiedzianej rzekomo terroryzmowi? Według Pentagonu, znajdowały się one pod kontrolą Państwa Islamskiego, które czerpało z nich ogromne dochody.

Ta odpowiedź jest oczywiście błędna. Państwo, na które nałożono embargo, jakkolwiek by się nie starało, nie sprzeda gazu, czy ropy na światowy rynek. A Państwo Islamskie sprzedaje, i to pomimo rezolucji nr 1373 i nr 2170, przyjętych przez Radę Bezpieczeństwa odpowiednio w 2001 i 2014 r. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że IS kradnie paliwo w Iraku i Syrii, transportuje je rurociągiem do tureckiego portu Ceyhan, skąd przewożone jest do Izraela tankowcami wynajętymi przez Palmali Shipping & Agency JSC, kampanię turecko-azerskiego miliardera Mubarizego Gurbanoğlu. W porcie Aszkelon władze izraelskie dostarczają fałszywe certyfikaty pochodzenia, jakoby paliwo pochodziło ze złóż Ejlatu, a następnie wysyłają je do Unii Europejskiej, która udaje, że wierzy w jego izraelską proweniencję.

Przede wszystkim, jeśliby Stany Zjednoczone i GCC działały w poszanowaniu rezolucji nr 1373 (2001) i 2170 (2014), musiałyby zaatakować także iracki Kurdystan, jako że ta sama sieć logistyczna służy do eksportu gazu i ropy, kradzionych przez regionalny rząd Kurdystanu w Iraku. Tymczasem, nie tylko go nie atakują, ale i wspierają (w jego walce z władzą centralną w Bagdadzie, a nie z Państwem Islamskim) [7].

Naloty na syryjskie instalacje muszą być więc interpretowane jako chęć pozbawienia Syrii możliwości rafineryjnych, gdy w kraju zapanuje już pokój.

khaled

Na zdjęciu książę Khaled, syn księcia Salmana, spadkobiercy tronu Arabii Saudyjskiej, pilotujący myśliwiec F-15 w ramach kampanii lotniczej w Syrii.

Nie uszło niczyjej uwagi, że w całej tej sprawie Stany Zjednoczone polegają na państwach członkowskich Rady Współpracy Zatoki Perskiej, w szczególności na Arabii Saudyjskiej. To, że saudyjskie samoloty nie opuszczają amerykańskiego terytorium nie ulega wątpliwości. Natomiast kłóci się z tym faktem – nie dająca się jednak całkowicie wykluczyć – informacja upubliczniona przez Iran, według której miałyby one stacjonować w Izraelu.
Często zwracałem uwagę na to, że jednym z najważniejszych celów wojny przeciw Syrii jest przejęcie kontroli nad ogromnymi złożami gazu naturalnego, jak i w ogóle nad syryjskim terytorium, przez które w przyszłości mógłby przebiegać rurociąg z Iranu, bądź, konkurencyjny względem irańskiego, rurociąg z Kataru i Arabii Saudyjskiej.

W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że od czasu wybuchu powstania w Noworosji i wsparcia, jakiego udziela mu Federacja Rosyjska, Unia Europejska próbuje znaleźć alternatywę dla rosyjskiego surowca. Na tym tle, rząd Iranu zaproponował europejskiemu odbiorcy swój gaz ziemny. Z taką ofertą wystąpił 9 sierpnia wiceminister ropy naftowej Ali Majedi [8]. Otwarcie europejskiego rynku pozwoliłoby Iranowi wyjść z blokady, w jakiej znalazł się po odcięciu przez Państwo Islamskie irackiej drogi wiodącej do Syrii.

Powyższa opcja, która realizuje interesy państwowe Iranu, choć oznacza zaniechanie przez prezydenta Mahmuda Ahmadineżadawalki z imperializmem, może zostać uznana przez Waszyngton w ramach szerszego porozumienia, w czasie negocjacji grupy 5+1. Przy takim obrocie spraw, Teheran zrezygnowałby z badań w zakresie rewolucyjnej metody produkcji energii jądrowej, która mogłaby w przyszłości uniezależnić kraje Trzeciego Świata od ropy naftowej, a „Zachód” zniósłby w zamian sankcje przeciwko Iranowi.

Jednak taki scenariusz, jeśliby się miał urzeczywistnić, naruszyłby diametralnie równowagę sił w regionie. W takiej sytuacji Rosja nie zgodzi się raczej na członkostwo Iranu w Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Poza tym, taki scenariusz zakładałby inwestycję w rozmiarze 8,5 mld USD w budowę 1 800 km rurociągu i połączenie irańskich pól gazowych z systemem Nabucco. Irański gaz popłynąłby przez Azerbejdżan, Turcję, Bułgarię, Rumunię i Węgry do Austrii, skąd miałby zostać rozdystrybuowany do państw Unii Europejskiej. Powyższe szczegóły zostały potwierdzone przez szejka Hasana Rouhaniego w kuluarowej rozmowie z prezydentem Austrii Heinzem Fischerem podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ [9].

hrouhani
Prezydent Iranu, szejk Hasan Rouhani przedstawia Heinzowi Fisherowi swój plan dostarczania gazu na europejski rynek (Nowy Jork, 24 września 2014 r.) 

Uruchomienie systemu Nabucco byłoby dla Azerbejdżanu nie lada okazją, bo dzięki niemu mógłby z większą łatwością eksportować surowiec z pola gazowego Shah Deniz. W rezultacie, oddaliłby się od Moskwy i zacieśnił relacje z Waszyngtonem, co wyjaśniałoby także, dlaczego Baku tak niespodzianie zakupuje teraz w Izraelu sprzęt wojenny.

Z syryjskiego punktu widzenia, potencjalny zwrot w polityce energetycznej Iranu byłby bez wątpienia czymś pozytywnym, bo większość wrogów Syrii – poza Izraelem – nie miałaby już powodu kontynuować wojnę. Ponad to, oddalając się od Iranu, Syria stałaby się dla Rosji bardziej użyteczna. Jeśli dojdzie do podpisania tego porozumienia, Waszyngton będzie kontynuował destabilizację ziem zamieszkanych przez sunnitów, aby podtrzymać izolację pomiędzy Teheranem i Damaszkiem, i bez wątpienia wesprze Daesh w Dajr az-Zaur, ale resztę Syrii zostawi w spokoju.

Tłumaczenie: Justyna Jarmułowicz
Fot. www.andreanocco.com
Tekst pochodzi z portalu Voltairenet.org.

___________________________________________
[1] “U.S. Air Strikes Are Having a Limited Effect on ISIL”, Ben Watson, Defense One, 11 sierpnia 2014.
[2] « John McCain, dyrygent arabskiej wojny, i Kalif », Thierry Meyssan, Tłumaczenie Justyna Jarmułowicz, Sieć Voltaire, 18 sieprnia 2014.
[3] “Congress secretly approves U.S. weapons flow to ’moderate’ Syrian rebels”, Mark Hosenball, Reuters, 27 stycznia 2014.
[4] « L’ÉIIL est commandé par le prince Abdul Rahman », Sieć Voltaire, 3 lutego 2014
[5] “Israeli general says al Qaeda’s Syria fighters set up in Turkey”, Dan Williams, Reuters, 29 stycznia 2014.
[6] « Révélations du PKK sur l’attaque de l’ÉIIL et la création du « Kurdistan » », Sieć Voltaire, 8 lipca 2014.
[7] “ Dżihadyzm i przemysł naftowy”, Thierry Meyssan, Tłumaczenie Andrzej, Al-Watan (Syrie), Sieć Voltaire, 23 czerwca 2014.
[8] « Iran ready to supply energy to Europe via Nabucco », Irna, 9 sierpnia 2014.
[9] « Iran Ready to Supply Energy to Europe », Shana, 24 września 2014.

 

 Rola NATO w wydarzeniach arabskiej wiosny 2011–2013:
Kraje NATO odegrały ważną rolę również w zaostrzeniu syryjskiego konfliktu politycznego. W Libii sprawcami obalenia M. Kaddafiego były Francja i Wielka Brytania, natomiast inicjatorami konfliktu w Syrii stały się USA i Turcja.

Zasadniczą przyczyną niezadowolenia USA i innych członków NATO z reżimu Bashara Al-Assada były niewątpliwie nie tyle systematyczne naruszenia praw człowieka, lecz niezależna polityka zagraniczna Damaszku. Przejawiała się ona przede wszystkim we wsparciu narodowowyzwoleńczej walki Palestyńczyków pod przewodnictwem Hamasu, we wsparciu dla libańskiego Hezbollahu i w relacjach strategicznego partnerstwa z Iranem, będącym głównym geopolitycznym rywalem USA w bliskowschodnim regionie.

Obawy z powodu strategicznego partnerstwa pomiędzy Iranem i Syrią, a także plan odnośnie ich uprzedzenia znajdują się w artykule George'a Friedmana „Syria, Iran i bilans siły na Bliskim Wschodzie”, który ukazał się na początku 2012 r. Mając na względzie, iż organizację Friedmana STRATFOR często nazywano „nieoficjalnym CIA”, artykuł ten jest nie tylko osądem eksperta. W artykule pisze się o „dużej zmianie bilansu sił w regionie po opuszczeniu amerykańskich wojsk, czego rezultatem stało się przeobrażenie Iranu z kraju marginalnego w potęgę”. W artykule zostały przeanalizowane przyczyny strategicznego partnerstwa pomiędzy Iranem i Syrią: „Irański, islamski reżim dał świeckiemu, syryjskiemu reżimowi immunitet wobec fundamentalizmu szyickiego w Libanie. Ważniejsze jest to, że przyniósł mu wsparcie w jego libańskich awanturach i protekcję od ewentualnych protestów sunnickiej większości w samej Syrii” . W artykule podkreśla się, że sojusz Iranu i Syrii zyskał długoterminową i stabilną perspektywę. W konsekwencji można mniemać, iż w przypadku zachowania al-Assada przy politycznym życiu (artykuł został napisany, kiedy wystąpienia protestu w Syrii były w punkcie kulminacyjnym), Iran uzyska dla siebie najwięcej. G. Friedman pisze: „Jeśli Irak będzie znajdował się pod długoterminowym wpływem Iranu, a reżim al-Assada izolowany od całego świata, ale wsparty przez Iran, wyżyje. Wówczas Teheran będzie mógł poszerzyć zasięg swojego wpływu na region od zachodniego Afganistanu do wybrzeża Morza Śródziemnego (przez Syrię i posiadłości Hesbollahu). Taka perspektywa w rezultacie może umożliwić przemieszczenie irańskiego wojska w zachodnim kierunku i dać dużo możliwości geopolitycznych”. Zdaniem G. Friedmana, w takiej sytuacji strefa wpływów irańskich sięgnie aż do północnych granic Arabii Saudyjskiej i Jordanii i do północnych skrajów Turcji. Możliwość Iranu przemieszczania sił zbrojnych do tego regionu szczególnie podnosi ryzyko dla Arabii Saudyjskiej. W konsekwencji tego, według Friedmana, USA, Arabia Saudyjska, Turcja i Izrael powinny zrobić wszystko, by temu zapobiec .

Do podobnych wniosków doszedł jeden z wpływowych, amerykańskich ekspertów do spraw Bliskiego Wschodu, James Rubin. Według niego elita izraelska nie obawia się tego, że kierownictwo Iranu może wykorzystać broń jądrową przeciwko Izraelowi. W Tel Awiwie dobrze znają racjonalność irańskiej doktryny polityki zagranicznej. Największym zagrożeniem dla Izraela jest perspektywa straty przewagi strategicznej. Posiadanie broni jądrowej dotychczas służy czynnikiem powstrzymania przeciwników Izraela – takich jak na przykład Hezbollah – od zdecydowanych działań. W przypadku straty przez Izrael monopolu na posiadanie broni jądrowej w regionie, całkiem możliwa jest sytuacja rozwiązania militarnego przez jego rywali arabskich. Ze względu na to, że zasadniczym przeciwnikiem Izraela jest Hezbollah, a jego strategicznym partnerem jest Syria, to zniszczenie syryjskiej potęgi wojennej i niezależności politycznej wydaje się autorowi artykułu dość ważnym dla geopolitycznego bezpieczeństwa Izraela. Ugrupowanie Hezbollah bez strategicznego wsparcia Syrii, będzie zmuszone bronić się przed swoimi licznymi przeciwnikami w samym Libanie i nie będzie już mogło grozić Izraelowi . Zostaje tylko dodać, iż Syria wraz z Libią i Libanem była jednym z trzech państw niezwiązanych porozumieniem o partnerstwie z NATO.

Turcja natomiast chce poszerzyć zasięg swego wpływu przez dołączenie północnych prowincji Syrii i przyjścia do władzy w Damaszku ruchu Bractwa Muzułmańskiego, które prowadzi podobną politykę do rządzącej w Turcji Partii Sprawiedliwości i Rozwoju . Mimo że w ciągu niemalże dziesięciu lat premier Turcji Recep Tayyip Erdogan reprezentował swój kraj jako sojusznika Syrii i nawet zgodził się zawrzeć z Damaszkiem porozumienie o strefie wolnego handlu, geopolityczne cele państwowe odegrały ważniejszą rolę w tureckiej polityce zagranicznej z jej południowym sąsiadem".
geopolityka org

"Zachód wobec konfliktu syryjskiego - strategia klęski:
Zachodni plan odwołania się do mniejszości narodowych dla przechylenia szali zwycięstwa na rzecz przeciwników Assada jak dotychczas nie przyniósł zatem rezultatu. Przyznać by należało w tym miejscu rację francuskiemu komentatorowi Bruno Drwęskiemu, który stwierdził że „istniejące państwo syryjskie cieszy się rzeczywistym poparciem społecznym i posiada nie dającą się lekceważyć bazę społeczną”. Assad utrzymał się jak dotychczas przez dwa lata prowadząc walkę niemal na wszystkich frontach i będąc pozbawionym silnego, bezpośrednio sąsiadującego z Syrią sojusznika. Pochodząca z poboru i postawiona wobec sytuacji rewolucyjnej w kraju armia nie rozpadła się, ani nie wymówiła posłuszeństwa władzom. „Jest oczywiste, że niezależnie o jaki reżym by chodziło, będąc poddanym tak silnej presji i nie posiadając graniczącego z nim silnego sojusznika, nie mógłby przetrwać bez poparcia większości swoich obywateli” zauważa cytowany już Drwęski.
[...]
Jeszcze innym aspektem ekonomicznej strony konfliktu jest znaczenie i potencjalna rola Syrii w tranzycie węglowodorów. W 2009 r. Baszar al-Assad ogłosił „strategię czterech mórz” mającą uczynić z Syrii korytarz tranzytowy ropy i gazu, połączony rurociągami z basenami Morza Czarnego, Morza Kaspijskiego, wschodniej części Morza Śródziemnego, a także z basenem Zatoki Perskiej. Odrzucono jednak następnie ofertę eksportową Kataru. Równocześnie, w lipcu 2011 roku, tak więc już w trzy miesiące po rozpoczęciu zamieszek w Syrii, zostały sfinalizowane porozumieniem prowadzone od roku rozmowy pomiędzy władzami w Damaszku, w Bagdadzie i w Teheranie. Umowa dotyczyła budowy  wartego 10 mld $ rurociągu (zwanego „rurociągiem przyjaźni”) łączącego największe na świecie złoża ropy w Południowym Pars w jego irańskiej części, ze śródziemnomorskimi portami Syrii i Libanu, przez terytorium irackie."
konserwatyzm pl

 

mumion
O mnie mumion

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka