Alex_Disease Alex_Disease
4001
BLOG

Logika premiera Tuska

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 111

Pracowity poniedziałek miał wczoraj Donald Tusk. Spotkania, wywiady, w tym u Moniki Olejnik i na koniec dnia w programie Tomasza Lisa, świadczą o tym, że premier najwyraźniej próbuje odzyskać zaufanie Polaków, kiedy kolejne sondaże pokazują utrzymujący się trend wysokiego poparcia dla PiS. Premier Tusk zawsze był świetnym mówcą, w tym tkwi jego fenomen, to nie tylko dar przekonywania, ale także swego rodzaju pokora, która budzi sympatię. I tej pokory mam wrażenie nauczył się też Jarosław Kaczyński w ostatnim czasie, co sugeruje rosnące poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości.

W każdym bądź razie, Donald Tusk potrafi czarować i jest sympatyczny, o ile ktoś nie uprzedzona się z góry do jego osoby. Problem leży gdzie indziej. Wierzę w dobre chęci Tuska, wierzę w jego przekonanie, że sobie poradzi, wierzę że mu zależy, ale nie wierzę że potrafi. Nie wierzę że jest w stanie zmierzyć się z prawdziwym kryzysem, z prawdziwymi problemami jakie jeszcze póki co naszego kraju nie dotknęły. Jak mam bowiem dawać wiarę w cudowne recepty Donalda, skoro wszystko kręci się wokół próby wyciągnięcia coraz większej kasy z kieszeni podatnika? Krzysztof Rybiński przedstawił tabelkę odnośnie przychodu z podatków i te w ujęciu ogólnym we wrześniu były znacznie niższe niż rok temu. I to mimo podwyżki podatków? A może to jest jej efekt?

Ministerstwo finansów wbrew logice Laffera postanowiło zaryzykować. Efekt tego ryzyka właśnie obserwujemy, podwyżka akcyzy, podwyżka VAT, nie tylko nie spowodowały większych wpływów do budżetu, ale znacznie osłabiły gospodarkę. Nie dziwi zatem rosnące bezrobocie, co jest oczywistą konsekwencją  słabnącej dynamiki wzrostu konsumpcji. Bezrobocie pod koniec bieżącego roku miało wynieść 10%, ale już teraz jest powyżej 12%, a będzie jeszcze gorzej. Premier chce uruchomić inwestycje sięgając do kapitału spółek, miałoby to napędzić gospodarkę, choć prawdę mówiąc nie mam pojęcia jak to ma wyglądać w praktyce.

Żeby poprawiła się sytuacja w budżecie, trzeba nakręcić z powrotem konsumpcję. Jak tego dokonać? Budując nowe drogi i mosty? Łożyć na koleje? Proszę wybaczyć ale to polityka rodem z PRLu za Edwarda Gierka. Wtedy też inwestycje w infrastrukturę, miały pokryć długi jakie towarzysz Edward zaciągnął, lecz trzeba było czekać do zmiany ustroju i 20 lat po transformacji zanim te długi spłaciliśmy. Co ten Tusk kombinuje? Przecież takie rzeczy w normalnym kraju robi się z ewentualnych nadwyżek, ale nawet jeśli już weźmiemy mniej normalne państwo, to takie inwestycje trzeba zaplanować w budżecie jako wydatki. To jak Tusk chce cokolwiek z tego ugrać?

Dla tych którzy zaraz wyjadą z tekstem, że infrastruktura wpłynie w znaczącym stopniu na wzrost gospodarczy, mam dość jasny, ekonomiczny komunikat. Nie wpłynie! Co ewentualnie mogłoby się choć po części zwrócić to może drogi dojazdowe, drogi w małych miejscowościach, które pozwoliłyby tam uruchomić jakąś działalność gospodarczą. I to wszystko. Poza tym nie potrzeba dróg jak w Niemczech by rozwijać się w tempie 7%, co już w Polsce mieliśmy. Owszem, drogi są potrzebne, tak jak ludziom potrzebne są mieszkania. Ale czy jak nie masz pieniędzy na mieszkanie to się zadłużasz, wiedząc przy okazji że nie będziesz mógł tych długów spłacić? To jest dokładnie to co chce zrobić rząd Tuska, właściwie robi to cały czas, dzięki środkom unijnym agonia się przedłuża, a katastrofa budżetowa jest nieunikniona.

Ale Tusk wczoraj tak ładnie mówił....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (111)

Inne tematy w dziale Polityka