Po pierwszej turze wyborów prezydenckich realnym scenariuszem wydaje się zwycięstwo Karola Nawrockiego. Nie byłem optymistą przed głosowaniem, jednak sporym zaskoczeniem okazał się wynik Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. W takim układzie jest skąd czerpać głosy. Sam jestem wyborcą Brauna i w drugiej turze bez wahania poprę kandydata popieranego przez PiS. Tak naprawdę będzie to głosowanie przeciw Trzaskowskiemu, przeciw ustawom jakie rząd Tuska przepchnie jeśli prezydentem zostanie tęczowy Rafał. Wciąż jesteśmy w sytuacji w której dużo ponad połowa wyborców głosuje na duopol POPiS. Co prawda to ich najgorszy wspólny wynik z ostatnich 20 lat, jednak wciąż brakuje partii która złamie ten trend dający PO czy PiS władzę. W takim układzie zwolennicy innych ugrupowań skazani są na wybór mniejszego zła w wyborach gdzie mamy kandydatów tylko tych dwóch partii. A druga tura wyborów prezydenckich to właśnie takie głosowanie. 20 lat temu kiedy zaczynała się batalia Tuska z Kaczyńskim, drugą turę można było sobie w zasadzie odpuścić. Podobnie przy starciu w 2010 roku, kiedy świat jeszcze wyglądał inaczej i tamta PO nie była obecną PO. PO gdzie było miejsce i dla Palikota i Gowina, funkcjonowała jako partia środka, ale tak naprawdę jej główną myślą przewodnią - jeśli można tak powiedzieć - była bezideowość. Partia władzy dla każdego i dla nikogo. W tamtym czasie jednak rewolucja antykulturowa na zachodzie bardzo mocno parła do przodu. Dwie kadencje Barracka Obamy jako prezydenta USA całkowicie wykoleiły ten kraj kulturowo. U nas też promowano taki styl, ale nie miał on szansy na wielkie sukcesy. Po spektakularnym wyniku Ruchu Palikota w wyborach w 2011 wydawało się, że antykulturowa lewica zacznie dominować w społecznym dyskursie, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Palikot po prostu dostał głosy od tzw antysystemowców, którzy z reguły są sezonowi. Wyjątek zawsze stanowił antysystemowy betonowy elektorat Korwina-Mikke i następców, ale to były zawsze niezbyt imponujące wyniki. Dla reszty czy to Palikot, Petru, Kukiz czy Hołownia, który w zasadzie już zaliczył polityczny zgon, okazywali się sensacją na jedne wybory.
Idąc do sedna, PO a w zasadzie KO w roku 2025 to inna formacja niż ta z 2005 roku. Tusk może i jest tym samym bezideowym cynicznym Tuskiem, ale zmieniły się czasy i czerpanie z jednego źródełka, kiedyś młodych z boomu demograficznego, a dzisiaj konformistów w średnim wieku to zdecydowanie za mało by rządzić. Platforma przesunęła się więc w lewo i nie ma w niej Gowinów ani innych Rokitów. Co więcej, to pomogło tylko częściowo, bowiem Tusk skazany jest na szeroką koalicję. Zaś po połknięciu przystawek w rok od zwycięstwa w wyborach parlamentarnych, okazało się, że chudy był to obiad i fruktów politycznych nie ma co oczekiwać po tak marnym żarciu. Tortu po lewej stronie nie jest aż tak dużo jak się wydawało spin doktorom Tuska, a połknięcie Hołowni i PSLu w zasadzie nic nie dało oprócz doraźnego zysku z utrzymania koalicji. Albo dało, ale nie Tuskowi, a Mentzenowi w pierwszej kolejności, a później może trochę PiSowi. Innymi słowy ten elektorat Hołowni z 2023 roku, który w ostatniej chwili z Mentzena przerzucił się na gwiazdę TVNu teraz na powrót odpłynął w kierunku 'antysystemu'. Bo Hołownia jest już systemem w rządzie, który miał być zdrową alternatywą dla PiS, a okazał się po prostu typową podmianką przy korytach. Zaś lider Trzeciej Drogi tak bardzo zakochał się w swojej funkcji, że celebryctwo całkiem przysłoniło mu racjonalny ogląd rzeczywistości. I wyniki mamy. Ale to mnie nie martwi, a wręcz cieszy. Podobnie jak cieszą mnie dobre wyniki kandydatów prawicowych. Doszliśmy do punktu w którym ważą się losy Polski. Jak już wspomniałem na wstępie tego akapitu, PO to nie jest ta sama partia co kiedyś i teraz zmuszona jest do realizacji lewicowych postulatów, czasem skrajnie lewicowych, bo inaczej ten rząd po prostu upadnie.
Mamy niezwykle szkodliwą ustawę na tapecie, ustawę o tzw mowie nienawiści, a tak naprawdę kolejne tym razem już mocno usadowione w prawie narzędzie do zamykania ust przeciwnikom ideowym i co za tym idzie politycznym. W świecie lewicy bowiem, mowa nienawiści to wszystko to, co nie podoba się lewicy i przeciw czemu lewica protestuje. Mówię oczywiście o lewicy antykulturowej, bo formacje lewicowe na całym globie przebyły długą drogę i nie ma już jednolitej, jednej lewicy w krajach tzw liberalnej demokracji. Natomiast wiadomo o czym i o kim mowa. Jednym z filarów agendy globalistów jest język i pojęcia, które przybierają formę poprawności politycznej, by treści nie po myśli globalistów nie pojawiały się w dyskursie społecznym. To jest bardzo istotna kwestia i przeciw narzucaniu nowomowy lewicowo liberalnej będzie głosowanie 1 czerwca tego roku. Między innymi. Drodzy Państwo, nie głosujemy na obietnice wyjścia z Unii, a na to co jest realne tu i teraz, na weto wobec ustaw KO. Między innymi tej wspomnianej. Nie głosuję z żadnego patriotycznego obowiązku, bo nawet jeśli da się tu przypiąć patriotyzm, to pragmatyzm każe mi głosować przede wszystkim dla siebie i we własnym interesie. A w moim interesie nie jest pełnia władzy dla formacji proponującej model liberalnej demokracji wzorem krajów zachodnich, które popełniły wiele błędów, a które obecnie się na nich mszczą. Z błędem masowego przyjmowania imigrantów ekonomicznych na czele. Zaś na horyzoncie mamy "koalicję chętnych" do wysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę i tu naprawdę nie ma żartów. Naprawdę chcecie oddać pełnię władzy Tuskowi realizującemu dokładnie to co realizują takie Macrony w Francji czy inne Starmery w Wielkiej Brytanii? To jest ta sama formacja ideowa, którą bezideowy Tusk musi przyjąć jako wzór, bo do tego został powołany. To nie jest głosowanie na obciachowego Bronka Komorowskiego i status quo sprzed 10 lat. Mam nadzieję, że wyborcy Brauna i Mentzena to rozumieją, bo stawka tych wyborów jest bardzo wysoka. Do tego dochodzi jeszcze jedna, być może najistotniejsza kwestia związana z finansami państwa. Wobec Polski została uruchomiona procedura nadmiernego deficytu, co oznacza, że Unia potrzebuje w pełni dyspozycyjną władzę gotową zrealizować niepopularne reformy fiskalne. Po kieszeni dostaną wszyscy, wyborcy tęczowego Rafała również. Nie tylko ten 'ciemnogród' i 'zaścianek' tak pogardzany przez tzw. salonowe elity z pełną aprobatą wyborców KO, a i sami wyborcy KO też ucierpią na takich rządach. Warto to przemyśleć zanim będzie za późno.
Dlatego w drugiej turze oddam głos na Nawrockiego, we własnym interesie przede wszystkim. Co każdemu polecam, ten własny interes przede wszystkim. Nie interes globalistów czy ich marionetek rozsianych po kraju.
Inne tematy w dziale Polityka