Wczoraj po dość długiej przerwie miałem okazję zobaczyć fragment programu Tomasza Lisa. Ponieważ pan redaktor zaprosił Kazimierę Szczukę i Tomasza Terlikowskiego nie przełączałem, mając choć nadzieję na niezły cyrk na dobranoc. Oczywiście dalej stwierdzam że zapraszanie tych dwoje indywiduów do jednego programu to nie jest pomysł na merytoryczną debatę, tylko na coś co w internecie nosi nazwę flame war, ale z tego jazgotu zawsze można wyciągnąć jakieś wnioski. Na Terlikowskim koncentrował się nie będę bo nic istotnego nie powiedział. Co się zaś tyczy pani Kazimiery, ręce i spodnie opadają jak się tego słucha. W dodatku ten przemądrzały ton sugeruje, iż ma ona niezgorsze pojęcie o świecie, kiedy na dobrą sprawę funkcjonuje w wachlarzu nowomodnych pojęć zupełnie oderwana od rzeczywistości.
Do wiadomości pani Szczuki, pomijając Konwencję ds zwalczania przemocy o której dwukrotnie pisałem, to całe gender nie ma żadnego znaczenia, a równość w tym wymiarze jest bardziej abstrakcyjna niż komunizm Marksa i Engelsa. Kobieta w Afganistanie nigdy nie będzie żyła jak kobieta w Szwecji, bowiem tamtejsza kultura oparta na wielowiekowej tradycji, zawsze wyprze nihilizm i brak kultury, a to obecnie ma do zaoferowania zachód. Zaś na odwrót? Cóż, tu wszystko jest możliwe, gdyż silniejszy nie będzie respektował praw słabszych. Głównodowodzący szwedzkich sił zbrojnych generał Sverker Göranson odpalił parę dni temu polityczną bombę stwierdzając, że Szwecja w razie napaści da radę bronić się najwyżej przez tydzień i to na niewielkich fragmentach kraju, który nie należy do NATO ani innego bloku obronnego. Taka sytuacja jest efektem ograniczeń w zbrojeniach jakie zapoczątkowali ideowi sprzymierzeńcy Kazimiery Szczuki, a wszelakie Konwencje są jedynie częścią większej całości ideologicznej o czym wczoraj w programie Lisa także było.
Niech pani Szczuka weźmie to pod uwagę, bo póki co mam wrażenie, że w razie napaści na któryś z lewicowych bastionów w Europie, Bruksela wyśle z odsieczą tolerancyjnych gejów z balonikami, by ci oprotestowali najazd agresora. Nie wiem na jakim świecie żyje Szczuka i jej podobni, ale wszystkimi tymi konwencjami będzie sobie można tyłek wytrzeć jeśli zabraknie w nas gotowości do obrony naszych zdobyczy cywilizacyjnych, w tym wolności słowa, wolności osobistych, porządku prawnego, jaki dał nam względne bezpieczeństwo na dekady. Nawiasem mówiąc, żadna konwencja nie przekona mnie że Anna Grodzka, którą zupełnie niepotrzebnie przytoczył red. Terlikowski, jest biologiczną kobietą, choć to akurat bez znaczenia. Będziemy kłócili się o pierdoły, o głupoty, o gender, sredner, o transseksualizm, a wszystko to i tak szlag trafi jeśli nie zadbamy o fundamenty naszej cywilizacji.
Inne tematy w dziale Polityka
