Wyzwania
Jeśli kiedykolwiek zauważysz, że jesteś po stronie większości - powstrzymaj się i dobrze nad sobą zastanów. Mark Twain
101 obserwujących
493 notki
660k odsłon
  693   0

*Blog Longina Cz.18 - 1933: Belgia, Bal kapitanski

Tak dojechaliśmy do Antwerpii już po zmroku.

Autor Bloga z przeszłości, przez przyjaciół nazywany Longinem ur. w 1898r. W poprzednich odcinakch było: Wstęp, Lata dziecięce, Jak nauczyłem się czytać, Pobyt w szkole, Przerwa w nauce, Przygotowanie się do gimnazjum, Pierwsza podróż pociągiem, W Warszawie, Powrót do domu, Okres sprzed I wojny światowej, Wybuch wojny, Przewalanie się frontu, Okupacja niemiecka, Rok 1918, Ochotniczy zaciąg do W.P., Służba w wojsku, Powrót do książki, Rok 1920, Kursy dokształcające dla wojskowych, Mała matura i zwolnienie z wojska, Powrót do pracy na roli, Moment decydujący w życiu, Matura, Wesele Grzegorza, W.S.H., Dom akademicki, Absolutorium i praca w Banku Gospodarstwa Krajowego, Mieszkanie na Żelaznej 28, Co zawdzięczam szwagrowi, Mieszkanie na Złotej. DOWBORCZYK i Rodzina, Morzem Po Słońce Afryki Kwiecień, 1933 - Gdynia-Lizbona, Casablanka - Marrakesz, Malaga - Grenada, Sewilla - walki byków, Sewilla Kadyks.

5. „W porcie Antwerpii”

(fot album Longina, kadrowanie i obróbka graficzna Almanzor )

Udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Byliśmy w cukierni - rozmawialiśmy z Holendrami, którzy odnosili się do nas z dużą sympatią.

Następnego dnia pojechaliśmy autokarem do Brukseli. Cała droga tworzy mniejsze lub większe skupiska domów. Mijaliśmy miasto Mechelen znane z I wojny światowej, że biskup tego miasta nie załamał się i twardo sprzeciwił się Niemcom. Pokazywano nam w Brukseli Pałac Sprawiedliwości, gdzie Niemcy odbywali swe ćwiczenia uderzając kolbami o posadzkę marmurową, po czym pozostały ślady. Takie to oni barbarzyństwa wyczyniali na zachodzie - na co myśmy z lekka się tylko uśmiechali. Zwiedziliśmy stary kościół św. Goduli z pięknie rzeźbioną amboną przedstawiającą wygnanie Adama i Ewy z raju. Bruksela wydała mi się wielkim europejskim miastem z mnóstwem linii tramwajowych oznaczonych numerami 1-92, a może więcej. Tam można się było porozumieć tylko w języku francuskim. Jednakże sam chodziłem po mieście i kupiłem sobie ładne karty do gry, napisałem kartki do znajomych i zaniosłem na pocztę główną. Później chodziliśmy we trzech z kolegami Mikołajem Szyszkowskim i Bogusławem Borlickim. Zaszliśmy do domu towarowego „Bon marche” z szumnymi reklamami. Mikołaj chciał kupić dla swej ukochanej wachlarz. Natrafiliśmy na bardzo piękną ekspedientkę, która znała tylko


[117]
język francuski. A myśmy mogli porozumieć się jedynie po angielsku, Mikołaj lub ja po niemiecku. Pokazywaliśmy jej na migi, ale zabardzo przy tym uśmiechaliśmy się do niej, więc ona dostała kolorów na twarzy i nie mogła nas zrozumieć. Pobiegła więc i poprosiła koleżankę o pomoc. W tym czasie Mikołaj zaczął prawić o niej różne komplementy i pyta głośno czy chciałbym ją dziś mieć. Wtem starsza pani, jej koleżanka, zapytała nas po polsku „czego sobie życzymy?”. Odpowiedzieliśmy, że chcemy kupić wachlarz. „Le wentaj” krzyknęły obydwie i natychmiast przedstawiły całą kolekcję tego towaru do wyboru. Kolega Szyszkowski był bardzo speszony, że tak śmiało wyrażał się bo nie przypuszczał, że będzie ktoś - kto go zrozumie. Kupiliśmy ten wachlarz i po złożeniu ukłonu i miłych uśmiechów wyszliśmy.

Następnego dnia odpłynęliśmy z Antwerpii do Gdyni.

6. Z kobietami rozmawiało się wtedy na klęczkach. A one – dbały o pozę w obiektywie.

(fot albumLongina, kadrowanie i obróbka graficzna Almanzor )

7. „Na pokładzie”. Panie czytają. Panowie myślą.

(fot album Longina, kadrowanie i obróbka graficzna Almanzor )

8. „Na pokładzie”

(fot album Longina, kadrowanie i obróbka graficzna Almanzor )

9. „Szwagrowie”

(fot album Longina, kadrowanie i obróbka graficzna Almanzor )

W nocy odbył się na statku bal kapitański. Ja oczywiście tańczyłem z panną Ninką. Pod koniec odbył się wybór królowej balu. Oczywiście moja partnerka została wybrana jako najpiękniejsza kobieta na statku Królową balu. Wojewoda poznański Bniński wraz z prezydentem miasta Poznania podeszli do nas podczas tańca i wręczając bukiet kwiatów uklękli przed p. Ninką, ucałowali jej ręce i oznajmili, że została wybrana królową Balu kapitańskiego. Ja jako książę małżonek musiałem jej przy tym asystować.

     Adolf Rafał Jan Bniński (ur. 1884) – ziemianin, organizator kółek rolniczych w Wielkopolsce, działacz monarchistyczny i konserwatywny, senator; wojewoda poznański w latach 1923-1928, współzałożyciel przedwojennego Stronnictwa Zachowawczego, senator II RP, Główny Delegat Rządu RP na ziemie wcielone do III Rzeszy w latach 1940-1941, ps. "Białoń".
    
     Studiował rolnictwo na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz na niemieckich wyższych uczelniach w Monachium i Halle. W 1909 r. został administratorem majątków Gułtowy, Biskupice, Nowojewo i Wysławice. W 1914 r. przejął je na własność. 12 grudnia 1918 r. mianowano go komisarzem Łodzi i okolicznych powiatów. Od 17 stycznia 1919 r. do 2 września 1920 r. sprawował funkcję starosty powiatu średzkiego, a od 2 stycznia 1923 r. do 30 kwietnia 1928 r. – wojewody poznańskiego. 31 maja 1926 r. brał udział w wyborach prezydenckich przeciwko Józefowi Piłsudskiemu, a następnie Ignacemu Mościckiemu jako kandydat Związku Ludowo - Narodowego, ale w obu przypadkach przegrał. W okresie II Rzeczypospolitej był wieloletnim prezesem Wielkopolskiej Izby Rolniczej, od 24 listopada 1930 r. – prezesem Naczelnego Instytutu Akcji Katolickiej z siedzibą w Poznaniu, działał w Towarzystwie Czytelni Ludowych i Towarzystwie Łączności z Polakami na Obczyźnie. Ideologicznie reprezentował poglądy konserwatywno - monarchistyczne. Prezydent Rzeczypospolitej powołał go na senatora IV kadencji (1935-1938). 12 grudnia 1937 r. współorganizował Stronnictwo Zachowawcze, które wyrażało interesy ziemiaństwa i występowało przeciwko rządom sanacji, zostając jego prezesem.
    
     Na początku okupacji niemieckiej został wywłaszczony ze swojego majątku, w związku z czym przeniósł się do Poznania, gdzie włączył się do działalności konspiracyjnej. W lipcu 1940 r. podczas inauguracyjnego posiedzenia Porozumienia Stronnictw Politycznych został wybrany Głównym Delegatem Rządu RP na ziemie wcielone do III Rzeszy niemieckiej. 3 grudnia otrzymał oficjalną nominację od premiera gen. Władysława Sikorskiego. Opowiadał się za koncepcją utworzenia autonomicznej konspiracji polskiej na terenach włączonych do Rzeszy. Współtworzył Okręgową Delegaturę Rządu RP na obszar Pomorza. 26 lipca 1941 r. został aresztowany przez Niemców z powodu odmowy podpisania manifestu do narodu polskiego w sprawie antysowieckiej akcji u boku Niemiec. Został uwięziony w Forcie VII w Poznaniu i w trakcie okrutnego śledztwa był torturowany. 18 stycznia 1942 r. władze Polskiego Państwa Podziemnego wystąpiły z bezskutecznym apelem do rządu brytyjskiego, aby ten poprosił państwa neutralne o interwencję w Berlinie na rzecz A. Bnińskiego. Nocą z 7 na 8 lipca 1942 r. wywieziono go z poznańskiej Cytadeli i zamordowano prawdopodobnie pod Stęszewem koło Poznania. 10 października Ministerstwo Spraw Zagranicznych III Rzeszy zatwierdziło skazanie go na śmierć w Berlinie. Podczas okupacji powstała legenda, że Niemcy rzucili Bnińskiego w berlinskim Zoo lwom na pożarcie, legenda ta wśród niektórych ludzi krąży do dziś.
    
    Pośmiertnie (1995) odznaczony Orderem Orła Białego
wg. Wikipedii

I tak dojechaliśmy do Gdyni uradowani, że nareszcie znaleźliśmy się na ziemi ojczystej. Po dokonaniu odprawy celnej, która była raczej tylko formalnością i po pożegnaniach z towarzyszami podróży udaliśmy się na stację skąd pociągiem odjechaliśmy do Warszawy.

10. W Gdyni po powrocie

(fot album Longina, kadrowanie i obróbka graficzna Almanzor )

Byliśmy bardzo zmęczeni po balu i niewyspani więc ułożyliśmy się do snu w II klasie.
[Przed wojną i w pierwszych latach po wojnie II klasa odpowiadała obecnej 1. klasie a obecna 2. klasa nazywana była wówczas III. W połowie lat 1950.. oznaczenia doprowadzono w Polsce do standardów europejskich, dotychczasową klasę III oznaczono 2, a klasę II oznaczono 1].
W Gdańsku napchało się podróżnych i jakieś żydzisko zażądał ode mnie żebym się podniósł i zwolnił miejsce. Będąc na pół senny odpowiedziałem mu: odejdź bo cię kopnę. Tylko tyle pamiętam, bo zaraz zasnąłem. W Warszawie po powrocie w końcu kwietnia było jeszcze zimno a myśmy przyzwyczaili się już do pełnego lata i upałów.

.

Lubię to! Skomentuj17 Napisz notkę Zgłoś nadużycie

Więcej na ten temat

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości