Moskwa rozważa uznanie niepodległości Abchazji i Południowej Osetii z początkiem 2008 r. Sygnały takie wysyłane są przez liderów zwycięskiej w wyborach parlamentarnych Jednej Rosji, którzy nie wypowiedzą żadnej opinii bez akceptacji Kremla. Można je zatem oceniać jako prawie oficjalne stanowisko prezydenta. Dla Tbilisi są to bardzo czytelne groźby oznaczające, że Rosja zamierza zaangażować się jeszcze bardziej w gruzińskie konflikty wewnętrzne.
Dotychczas Moskwa próbowała uchodzić za bezstronną w tych sporach i pomimo nawoływań z obu separatystycznych republik nie zdecydowała się na rozpoznanie ich niezależności. Jednak teraz w obliczu prowadzenia przez Gruzję zupełnie niezależnej od Kremla polityki oznaczającej, że kraj ten zamierza zupełnie wyjść z rosyjskiej strefy wpływów, Putin może zdecydować się na działania radykalne. Uznanie niezależności Abchazji i Południowej Osetii pozwoli bowiem Moskwie na udzielenie im szerokiej pomocy militarnej, włącznie z wprowadzeniem swoich wojsk na ich terytorium i tym samym utrzymanie pełnej kontroli nad dużą częścią Gruzji. Uniemożliwiając jednocześnie Tbilisi rozwiązanie konfliktów zgodnie z planem prezydenta Saakashvilego, którym jest odzyskanie kontroli nad zbuntowanymi regionami i włączenia ich do Gruzji na zasadzie republik autonomicznych.
Wielce prawdopodobnym jest także, że uznanie przez Moskwę niepodległości tych gruzińskich regionów będzie tylko pierwszym krokiem do ich aneksji przez Federację Rosyjską. Bowiem oczywistym jest – także dla obecnych władz w zbuntowanych republikach, że nigdy nie będą one rozpoznane jako niezależne podmioty przez inne państwa niż Rosja. Zatem jedyna droga jaką będą mogły one obrać po styczniowej deklaracji Moskwy prowadzić będzie do ich wejścia w skład FR. Generalnie już obecnie Kreml realizuje politykę utrzymywanie wśród społeczności zbuntowanych regionów poczucia, że są integralną częścią Rosji. Jedynym oficjalnym środkiem płatniczym są ruble, językiem urzędowym jest rosyjski, w szkołach zajęcia prowadzone są w języku Puszkina, mieszkańcy legitymują się paszportami rosyjskimi-bądź wciąż jeszcze tam uznawanymi radzieckimi a latem do Suchumi przyjeżdżają tysiące turystów z całej Rosji. Zatem włączenie Abchazji i Południowej Osetii do FR dla ich mieszkańców nie będzie wielkim wydarzeniem – być może tego faktu nawet poniektórzy nie zauważą.
Tylko co na to Tbilisi? Z pewnością nie będzie czekało biernie na rozwój sytuacji i kiedy styczniowe wybory prezydenckie ponownie wygra Saakashvili można będzie oczekiwać zdecydowanych działań także ze strony Gruzji – włącznie z inwazją zbrojna na zbuntowane republiki. Generalnie w najbliższym okresie ten region może być ponownie w centrum zainteresowania światowej opinii publicznej. A jako, że z pewnością UE będzie oczekiwała od Polski dużego zaangażowania w dyplomatyczne rozwiązanie sytuacji potencjalnie grożącej konfliktem zbrojnym to może okazać się, że rząd Tuska szybko stanie przed poważnym wyzwaniem na arenie międzynarodowej.
Inne tematy w dziale Polityka