Ślub Kingi Dudy w Pałacu Prezydenckim wzbudził ogromne emocje, ale – jak przypominają eksperci i politycy – nie był to pierwszy taki przypadek. Już w 2000 roku w tej samej kaplicy zaślubiny zawarł Ryszard Kalisz, ówczesny szef Kancelarii Prezydenta. O kulisach tamtej ceremonii opowiedział w rozmowie z serwisem „Plejada”.
Ślub Kingi Dudy pod ochroną i pod ostrzałem opinii publicznej
W sobotę w kaplicy Pałacu Prezydenckiego odbył się ślub Kingi Dudy i jej nieujawnionego partnera. O uroczystości poinformowała dzień później Kancelaria Prezydenta, zaznaczając, że wszystkie koszty zostały pokryte z prywatnych środków Andrzeja Dudy. Mimo to, ceremonia wywołała falę krytyki wśród przeciwników głowy państwa, którym nie spodobało się organizowanie prywatnej uroczystości w siedzibie Prezydenta RP.
Jak jednak wyjaśnił były szef Biura Ochrony Rządu, generał Marian Janicki, decyzja ta miała głębokie uzasadnienie w realiach bezpieczeństwa.
– To słuszna, mądra decyzja. Z punktu widzenia wydatków, pieniędzy podatnika, służby ochrony państwa, ślub córki pana prezydenta w kaplicy Pałacu Prezydenckiego to jest absolutnie wybawienie dla służb – podkreślił Janicki.
Ryszard Kalisz też mówił „tak” w prezydenckiej kaplicy
25 lat temu podobną decyzję podjął Ryszard Kalisz, wówczas szef Kancelarii Prezydenta. W rozmowie z serwisem „Plejada” polityk wspomina, że jego ślub odbył się w tej samej kaplicy, choć warunki nie były szczególnie komfortowe.
– Mój ślub odbył się w Pałacu Prezydenckim, to był rok 2000. Przyjęcie weselne odbywało się w zupełnie innym miejscu. Osoby, które brały udział w tej ceremonii ślubnej, zresztą udzielanej przez ówczesnego biskupa polowego Sławoja Leszka Głódzia, nie korzystały wtedy z żadnych pomieszczeń w pałacu. Wchodziły wejściem z prawej strony, 15–20 metrów do tej kaplicy i to było wszystko – powiedział Kalisz.
Ślub w Pałacu to przede wszystkim względy bezpieczeństwa
Podobnie jak w przypadku Kingi Dudy, także ceremonia Ryszarda Kalisza była zabezpieczana przez Biuro Ochrony Rządu. Polityk tłumaczy, że ślub w innej lokalizacji znacznie skomplikowałby pracę służb, co w tamtym czasie było po prostu nie do przyjęcia.
– Byłem wtedy szefem Kancelarii Prezydenta i byłem chroniony przez BOR. Podobnie zresztą jak niektórzy goście, pan prezydent i wiele osób z tych, które uczestniczyły w tej ceremonii. Kaplica prezydencka nie jest zbyt duża. Gdyby ślub odbył się w każdym innym kościele czy jeszcze innym miejscu, byłoby to bardzo trudne [organizacyjnie] ze względu właśnie na pewne zasady, które obowiązują takie osoby. Przyjęcie weselne odbyło się niedaleko, jakieś 500 m od pałacu, w hotelu Victoria – wspomina były polityk SLD.
Salonik
Ryszard Kalisz, fot. PAP/Michał Meissner
Inne tematy w dziale Polityka